To, w jakim stopniu amerykańscy żołnierze podlegają polskiemu prawu i sądom, ma być jedną z głównych osi niezgody w negocjacjach Warszawy z Waszyngtonem.
Przynajmniej tak twierdzi agencja Reutera. Czego mogą chcieć Amerykanie, skoro obecne zasady już są lekko poluzowane względem standardu NATO?
O rzekomych powodach braku porozumienia pomiędzy Polską a USA, agencja Reutera pisała w połowie czerwca. Podstawowymi problemami mają być pieniądze, czyli to jak dużo Polska chce wydać na ściągnięcie do siebie dodatkowych amerykańskich żołnierzy, gdzie mają oni stacjonować oraz wspomniany stopień podporządkowania się Amerykanów stacjonujących w Polsce polskiemu prawu.
Są to nieoficjalne doniesienia, jednak agencja Reutera należy do najbardziej wiarygodnych mediów na świecie. Pomimo tego ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher nazwała je „nieprawdziwymi informacjami” i zapewniała, że negocjacje są na dobrej drodze, a o efektach usłyszymy niebawem. Najwyraźniej negocjacje jeszcze trwają.
Uzgodnienia NATO z lat 50.
Obecność amerykańskiego wojska na terytorium Polski regulują obecnie dwa dokumenty. Pierwszy to standardowa SOFA NATO, czyli przyjęte w 1951 roku uniwersalne porozumienie członków NATO, którego pełna nazwa brzmi Status of Forces Agreement (ang. – porozumienie o statusie wojsk). Dokument przyjęto, aby uregulować i ucywilizować rzeczywistość, w której siły zbrojne państw Sojuszu musiały przemieszczać się pomiędzy różnymi krajami i stacjonować na obcym terytorium.
SOFA NATO reguluje nie tylko kwestię tego, jakiemu prawu podlegają żołnierze, cywilni pracownicy wojska i ich ewentualne rodziny. To opisano w Artykule 7. W innych określono na przykład to, że nie potrzebują paszportu, dokumentów wizowych, nie podlegają normalnej kontroli celnej, uznaje się ich prawa jazdy wydane w ojczyźnie, nie mogą angażować się w działalność polityczną i nie mogą nabyć prawa do osiedlenia się. Rozległy artykuł 8. mówi też o tym, w jaki sposób rozpatrywać przypadki, kiedy obcy żołnierz wyrządzi jakieś szkody.
Kluczowy w obecnej sytuacji artykuł 7. mówi o tym, że żołnierze obcych wojsk podlegają prawu karnemu państwa, na którego terytorium stacjonują. Są jednak pewne istotne wyjątki. Jeśli żołnierz dopuści się przestępstwa podczas wykonywania obowiązków służbowych, to podlega jurysdykcji tylko swojego państwa. Ten wyjątek może mieć poważne konsekwencje. Amerykanie już raz w przeszłości go zastosowali, aby uniknąć skazania swoich żołnierzy za śmierć 20 osób, w tym dwójki Polaków. Kolejny ważny wyjątek to zapis mówiący o tym, że jeśli podejrzany o popełnienie przestępstwa żołnierz zostanie zatrzymany przez swoich pobratymców, to pozostanie pod ich kontrolą do czasu formalnego przestawienia aktu oskarżenia.
Dodatkowo w SOFA znajduje się ogólny zapis mówiący o tym, że każda ze stron zawsze może dobrowolnie zrezygnować z egzekwowania swojego prawa. Może to też zrobić na wniosek drugiej strony, jeśli będzie to dla niej sprawa o „szczególnym znaczeniu”. Tego rodzaju wnioski mają być traktowane „przychylnie”. Ten zapis jest natomiast ważny ze względu na to, co zapisano w umowie, która reguluje przebywanie w Polsce konkretnie Amerykanów.
Polskie ustępstwo
Każde państwo NATO może bowiem zawrzeć z innym dodatkowe umowy, uzupełniające standardowe zapisy SOFA NATO. Polska i USA zawarły takową w 2009 roku, przygotowując się do planowanego rozpoczęcia budowy elementów tarczy antyrakietowej na polskim terytorium, a co za tym idzie rozmieszczenia na nim praktycznie na stałe żołnierzy USA. Umowę obowiązuje do dzisiaj.
Artykuł 13., dotyczący jurysdykcji karnej, w znacznej mierze pokrywa się z artykułem 7. SOFA NATO, ale ma potencjalnie znaczące, różnice. Na sam jego początek przeniesiono coś, co w umowie sojuszniczej jest ukryte w środku. I ujęto to inaczej.
Odpowiednie organy RP, życzliwie i niezwłocznie rozpatrzą wnioski władz wojskowych USA o zrzeczenie się pierwszeństwa RP w sprawowaniu jurysdykcji karnej. Władze RP uwzględniają takie wnioski, z wyjątkiem przypadków o szczególnym znaczeniu dla RP.
Oznacza to tyle, że w polsko-amerykańskiej umowie odwrócono zapis z SOFA NATO. Według tamtych przepisów to Polska mogłaby „przychylnie” zająć się wnioskiem o zrzeczenie się swojej jurysdykcji na rzecz USA. Według tych z 2009 roku – Polska zobowiązuje się to zrobić, chyba że będzie to przypadek „o szczególnym znaczeniu”. To rozwiązanie jest motywowane takim sformułowaniem:
Wykorzystywanie furtek
Amerykanie w przeszłości dobitnie udowodnili, że nie mają problemów ze stosowaniem wyjątków w SOFA, kiedy ich żołnierze są zagrożeni poważnymi oskarżeniami. W 1998 roku lecący na małej wysokości samolot walki elektronicznej EA-6B, należący do Korpusu Piechoty Morskiej USA, zawadził o liny kolejki linowej we włoskim kurorcie narciarskim Cavalese. Te pękły i wagonik z 20 osobami w środku spadł z wysokości 79 metrów. Zginęli wszyscy, w tym dwójka Polaków. Ujawnione po latach dokumenty ze śledztwa jasno pokazują, że katastrofa była winą załogi i jej przełożonych.
Bezpośrednio po tragedii, włoska prokuratura chciała szybko postawić Amerykanom ciężkie zarzuty, ale sąd uznał, że to nie będzie możliwe. Piloci odbywali oficjalne ćwiczenia, wykonywali więc obowiązki służbowe. Zgodnie z SOFA NATO, prawo do ich sądzenia mieli tylko Amerykanie. Dodatkowo członkowie załogi od momentu wylądowania uszkodzonym samolotem w bazie, pozostali pod kontrolą amerykańską. Nagrania wykonane przez systemy maszyny zostały przez nich celowo zniszczone. Później zostali wywiezieni do USA, gdzie stanęli przed sądem wojskowym. Ten ich uniewinnił od wszystkich zarzutów, wywołując poważne oburzenie we Włoszech. Kilka miesięcy później stanęli przed sądem drugi raz, kiedy wyszło na jaw zniszczenie taśmy z nagraniami. Pilot został skazany na sześć miesięcy więzienia (wyszedł po 4,5) a dodatkowo obaj zwolnieni ze służby za niszczenie dowodów i „postępowanie niegodne oficera oraz dżentelmena”.
Amerykańskie wojsko i przepisy regulujące jego stacjonowanie, wywołują też nieustające emocje po drugiej stronie globu, w Japonii. Na stałe przebywa tam ponad 50 tysięcy Amerykańskich wojskowych, najwięcej poza granicami USA. Wywołuje to regularnie spięcia, zwłaszcza na wyspie Okinawa, gdzie stacjonuje około połowy Amerykanów. Zapisy SOFA pomiędzy Japonią i USA są podobne do tych w NATO. Amerykanie się do nich stosują i współpracują z japońskim wymiarem sprawiedliwości. Nie doszło do takiego rażącego przypadku jak ten z Cavalese.
Jednak wielu Japończyków to nie zadowala i istnieje silny ruch domagający się zmodyfikowania zapisów porozumień. Zwłaszcza dużo emocji wywołują wychodzące na jaw przypadki gwałtów lub powodowania wypadków podczas jazdy pod wpływem. Kością niezgody jest też kwestia skażenia środowiska i możliwości wpuszczenia japońskich urzędników na teren amerykańskich baz, co w praktyce jest problematyczne.
Biorąc pod uwagę katastrofę w Cavalese, furtki już istniejące w standardowych zapisach SOFA a do tego korzystny dla Amerykanów zapis w polsko-amerykańskiej umowie, można zrozumieć, dlaczego rzekome dalsze żądania Waszyngtonu, mogą wywoływać opór w Warszawie.
MACIEJ KUCHARCZYK