Wałbrzyscy policjanci złożyli do sanepidu wniosek o ukaranie przedstawicieli Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt za nieuzasadnione, ich zdaniem, przemieszczanie się. Chodzi o interwencję sprzed kilku dni u rodziny objętej kwarantanną, podczas której inspektorzy DIOZ odebrali dwa psy i kota, nad którymi znęcali się dwaj chłopcy w wieku 12 i 15 lat. W ocenie DIOZ wobec zwierząt stosowano też akty zoofilii.
– Żyjemy w kraju absurdu, gdzie znęcanie się nad zwierzętami jest lekceważone przez wszystkie instytucje państwowe – mówi na nagraniu udostępnionym na Facebooku i Twitterze Konrad Kuźmiński, szef Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Jak informuje, stacja sanitarno-epidemiologiczna w Wałbrzychu przekazała organizacji w rozmowie telefonicznej, że Komenda Miejska Policji w Wałbrzychu skierowała przeciwko nim wniosek o wymierzenie kary pieniężnej za interwencję ws. katowanych zwierząt.
Sprawa dotyczy poniedziałkowej interwencji przedstawicieli DIOZ u jednej z wałbrzyskich rodzin objętych kwarantanną. – Ojciec dwóch chłopców w wieku 12 i 15 lat zgłosił nam, że znęcają się oni nad psami i kotem – mówi Onetowi Konrad Kuźmiński.
– Chłopcy bili i uderzali zwierzakami o ścianę na klatce schodowej. Nagrywali z tego filmiki i wrzucali do sieci. Wobec psów stosowali też akty zoofilii. Potwierdziła nam to ich matka, chłopcy też się do tego przyznali – dodaje.
Jak mówi Kuźmiński, jedna z sąsiadek wielokrotnie zgłaszała policji, że zwierzęta są katowane. – Policja miała odpowiadać, że nic na to nie może poradzić – zaznacza szef DIOZ. Kuźmiński podkreśla też, że o sprawie była informowana również kurator rodzinna, ale nic z tym nie zrobiła.
– Chciałbym oświadczyć, że w całości kwestionujemy legalność przepisów dotyczących zakazu przemieszczania się i nie będziemy ich stosować, jeżeli życie i zdrowie zwierząt jest zagrożone. I teraz apel do Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu: weźcie się do roboty, zacznijcie interweniować w sprawach znęcania się nad zwierzętami, a nie bagatelizować te sprawy – mówi na nagraniu Konrad Kuźmiński.
Zdaniem wałbrzyskiej policji – DIOZ zamiast podejmować interwencję na własną rękę, powinien zgłosić sprawę lokalnym organizacjom prozwierzęcym i policji, a także, skoro rodzina była objęta kwarantanną, powinien zawiadomić sanepid .
– Nikt nie kwestionuje, że trzeba było podjąć interwencję. Naruszone zostały jednak zasady postępowania w czasie epidemii, chodzi o złamanie przepisów w zakresie przemieszczania się. Żadne służby, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie zostały o tej interwencji powiadomione – mówi Onetowi Marcin Świeży, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.
– Należy zadać sobie pytanie: czy w obecnej sytuacji była konieczność przyjazdu członków stowarzyszenia z Jeleniej Góry do Wałbrzycha? A także, czy nie należało powiadomić służb działających na miejscu, aby właściwie przeprowadzić interwencję związaną z wejściem do mieszkania, w którym były osoby na kwarantannie – dodaje.
Rzecznik wałbrzyskiej policji zaprzecza też, by policja miała wcześniej sygnały o znęcaniu się nad zwierzętami przez nastolatków. – Skoro organizacja poinformowała o sprawie kuratora rodzinnego, to dlaczego nie zawiadomiła jeszcze policji? – pyta Marcin Świeży.
– Organizacje, które działają w Wałbrzychu nie zajmują się takimi interwencjami. My natomiast działamy na terenie całego Dolnego Śląska – odpowiada Kuźmiński. – Dlaczego nie zgłosiliśmy sprawy policji? Dlatego, że znamy ich dokonania w sprawach znęcania się nad zwierzętami i w tej kwestii im nie ufamy. Skoro do tej pory informacje przekazywane przez świadków były dla nich niewystarczające, to trudno przypuszczać, że po naszym sygnale byłoby inaczej – tłumaczy.
– Poza tym wiedzieliśmy, że nie posiadają oni odpowiednich kombinezonów i nie chcieliśmy ich angażować, bo wiemy, że mają teraz mnóstwo innych spraw na głowie – dodaje.
Inspektorzy DIOZ podczas interwencji ubrani byli w ochronne kombinezony. Później, jak zapewnia Kuźmiński, zdezynfekowano cały samochód. – Nie wiemy, czy ich kombinezony były certyfikowane, czy nie były to tylko atrapy, którego nikogo nie chroniły – przekonuje rzecznik wałbrzyskiej policji i zapewnia, że policjanci są wyposażeni w ochronne kombinezony.
– Jeżeli ktoś podejmuje interwencję bez asysty policji, to właściciel mieszkania ma później czas, żeby wyczyścić dane m.in. z telefonów i innych nośników. W tym przypadku my akurat zabezpieczyliśmy telefony, ale dopiero kilka dni później, a powinniśmy tam być podczas interwencji, by zrobić oględziny – wyjaśnia Marcin Świeży.
Sanepid może nałożyć na DIOZ karę administracyjną od pięciu do 30 tys. zł, ale może też umorzyć sprawę. Kuźmiński już zapowiedział, że jeśli sanepid wymierzy im karę administracyjną, to będą się od niej odwoływać. Już teraz na prośbę sanepidu inspektorzy szykują stosowne wyjaśnienia odnośnie podejmowanej przez nich interwencji w Wałbrzychu.
– Mam nadzieję, że nasza interwencja zostanie potraktowana jako wykonywanie przez nas obowiązków służbowych, które zostały określone ustawą o ochronie zwierząt. Absurdem jest to, że my nie możemy jechać do patologii odebrać maltretowanych zwierząt, ale myśliwy strzelać w lesie może – przekonuje Kuźmiński.