Jeżeli ktoś jeszcze wierzył w to, że państwowa służba zdrowia jest bardziej wydajna, a w prywatnym systemie ludzie umieraliby pod płotami, to teraz przyszedł czas na pozbycie się złudzeń. Pandemia koronawirusa dosadnie obnażyła braki, a jak twierdzą ratownicy będzie jeszcze gorzej.
Co szósty zarażony to pracownik służby zdrowia, tak źle nie było nawet we Włoszech. To skutek braku odpowiedniego przygotowania i środków zabezpieczających. Prawie jedna trzecia chorych zakaziła się w szpitalu lub domu opieki społecznej. Mit państwowej służby zdrowia pada, a szczyt zachorowań na koronawiursa dopiero przed nami.
Ratownicy medyczni od początku pandemii koronawirusa podnoszą to, iż polska służba zdrowia jest kompletnie nieprzygotowana na walkę z zagrożeniem. Brakuje zarówno zasobów ludzkich, jak i podstawowych środków ochronnych dla personelu, o miejscach w szpitalach i respiratorach nie wspominając.
Ratownik: Mamy już dość zarządzania przez figurantów
– Właściwie nie wiem, jak my jako państwo przygotowujemy się do szczytu zachorowań. Jako ratownicy mamy już dość zarządzania przez figurantów, bez względu na opcję polityczną – mówi ratownik medycznych Michał Drożdż.
Mężczyzna mówi o tym, że na obecnym etapie, kiedy szczyt zachorowań jest dopiero przed nami, jest jeszcze czas na dyskusje i opracowywanie strategii. Takie plany reagowania w sytuacji kryzysowej powinny być przygotowane już dawno, a od kilku tygodni wdrażane. Tak jednak nie jest, a rządzący nie mają nawet strategii walki z koronawirusem, a jedynie pisane na kolanie nowelizacje.
– Pytań jest wiele: czy możemy wykorzystywać do ratowania pacjentów respiratory z karetek? Skąd brać sprzęt, gdy go zabraknie? Ciągle dostosowujemy się do aktualnych warunków, ale nie widać, byśmy mieli zamiar przygotować się spokojnie wcześniej – wylicza Drożdż.
Jak dodaje nie zwrócono uwagi na to, że pandemia zaczęła rozwijać się wewnątrz Polski, co musiało się wydarzyć mimo obostrzeń. Jeszcze w marcu potencjalnymi zakażonymi były tylko te osoby, które wróciły z zagranicy lub miały kontakt z kimś z innego państwa. Dziś sytuacja się zmieniła, ale nie strategia uznawania pacjentów za potencjalnie zarażonych.
System się załamie
O tym, że państwowa służba zdrowia działa dzięki prowizorce i klejeniu kolejnych elementów na taśmę klejącą, którą jest dosypywanie pieniędzy do worka bez dna, było wiadomo od dawna. Teraz jednak stajemy w obliczu kryzysu, przez który może zginąć więcej osób, niż powinno.
Polacy łupieni co miesiąc na składki zdrowotne pozostaną zarówno bez wydolnego systemu opieki, jak i bez prywatnego ubezpieczenia. Zresztą rząd w ogóle zwalcza w tym trudnym czasie prywatną inicjatywę, mimo że tylko ona może być dla nas ratunkiem.
– Czy system się załamie? Boję się, że tak. Pewnie wkrótce będziemy do sprawy podchodzić bardziej twardo. Medycy zapewne nie będą już obejmowani kwarantanną. Pozostaje walka. My mamy nadzieję, że także walka z licznymi absurdami, z jakimi ratownicy zmagają się na co dzień, a które siłą rzeczy przekładają się na naszą codzienną pracę – podsumowuje ratownik Michał Drożdż.