10 lutego cały Puck będzie świętować 100. rocznicę zaślubin Polski z morzem. Przygotowania do obchodów idą pełną parą.
I pewnie kulisy organizacji uroczystości nie byłyby obiektem zainteresowania reszty kraju, gdyby nie głośny sprzeciw mieszkańców wobec wmurowania tablicy upamiętniającej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. „Co on ma wspólnego z zaślubinami?!” – pytają oburzeni pucczanie.
Najpierw przyjazd historycznego pociągu z Gdańska i inscenizacja powitania gen. Hallera, przejście uroczystego korowodu na Stary Rynek, potem msza w kościele pw. św. apostołów Piotra i Pawła, a następnie koncert – to pierwsze cztery punkty programu obchodów zaślubin Polski z morzem.
Dla precyzji warto dodać: miejskich obchodów. Bo ks. Jerzy Kunca, proboszcz rzeczonej parafii, wspominanie wydarzeń z 1920 roku widział inaczej. Ogłosił, że pomiędzy mszą a koncertem nastąpi odsłonięcie pamiątkowej tablicy prezydenta Lecha Kaczyńskiego na zabytkowej elewacji świątyni. A zrobi to nie kto inny, niż prezydent Andrzej Duda. W Pucku zawrzało.
Dyskusyjne związki
Głosy oburzenia słychać było również na Facebooku, Twitterze i lokalnych forach internetowych. Zbulwersowani mieszkańcy pytali, co prezydent, który zginął w wypadku lotniczym w Smoleńsku, ma wspólnego z wydarzeniem sprzed 100 lat. Tym związkiem – według księdza – jest udział Lecha Kaczyńskiego w uroczystościach z okazji 90. rocznicy zaślubin.
– Początkowo planowano upamiętnić na jednej tablicy setną rocznicę zaślubin Polski z morzem oraz dziesiątą rocznicę udziału w uroczystościach Lecha Kaczyńskiego, ale nie można prezydenta dołączyć jako dodatek do czegoś, w związku z tym będą dwie oddzielne tablice i zostaną umieszczone na frontonie kościoła – mówił proboszcz trójmiejskiej „Gazecie Wyborczej”.
Ta argumentacja nie tylko nie przemówiła do pucczan, ale wręcz utwierdziła ich w oporze. „To nasze miasto, nie Kaczogród!”, „wszędzie te swoje brudne polityczne łapy wsadzą”, „najlepszym świadectwem opinii mieszkańców niech będzie mała frekwencja” – pisali mieszkańcy w sieci.
https://twitter.com/Ma_rysia_pa/status/1059076680709496833?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed&ref_url=https%3A%2F%2Fnatemat.pl%2F
Kolejnym pytaniem, które stawiali wzburzeni pucczanie, było to, kto wpadł na pomysł zawieszenia tablicy. Na czele przyparafialnego komitetu, który koordynował projekt, stanął ks. Kunca, ale inicjatywa nie wyszła od niego. Szybko okazało się, że projekt został zapoczątkowany przez Związek Piłsudczyków RP.
Następna kwestia nurtująca pucczan: dlaczego tylko tablica prezydenta Kaczyńskiego, a nie tablice prezydentów Jaruzelskiego i Wałęsy, którzy też uczestniczyli w obchodach rocznicy zaślubin? – Lech Kaczyński na rocznicowych obchodach zaślubin Pucka z morzem był dwukrotnie. To też jedyny nieżyjący prezydent wybrany w wolnych wyborach – tłumaczy w rozmowie z naTemat gen. Stanisław Śliwa, prezes ZP.
Tablica, której nie ma
Trudno nawet określić szum wokół tablicy sporem, bo pucczanie prezentowali praktycznie jednolity front. Po jednej stronie oni, po drugiej ksiądz Kunca, który był adresatem protestów i zastrzeżeń. Sytuacja zaogniła się do tego stopnia, że kapłan miał prewencyjnie prosić parafian, by nie gwizdali w czasie odsłonięcia tablicy.
Puck jest bowiem miastem specyficznym – decyzją wyborców w radzie nie ma ani jednego polityka PiS. Na czele miasta stoi burmistrzyni Hanna Pruchniewska, która zdobyła głosy ponad 70 proc. pucczan.
To jest już chore, beznadziejny stan! Warchoł s
św. p. L. Kaczyński! Mam nadzieję, że doczekam jeszcze kiedy będą go z Wawelu taczką wywozić!— Mirosław Sarełło (@Stanczyk2007) January 30, 2020
Gdy prosimy ją o komentarz do sytuacji uchyla się, ale na Facebooku nadal są jej wpisy na ten temat. „Wyraziłam wyraźną dezaprobatę już dawno temu. Uważam, że po pierwsze nie jest to odpowiedni moment. Za dwa miesiące jest 10 kwietnia i wewnątrz fary byłoby można… Jeśli zaś chcemy uczcić prezydentów, którzy byli u nas na obchodach to jest ich trzech: W. Jaruzelski, L. Wałęsa i L. Kaczyński. No to wszystkim trzem się należy (…)” – pisała Pruchniewska w odpowiedzi jednej z internautek. Proponowała też krytykom, by – zamiast się zżymać na aktywność księdza – wzięli udział w miejskich obchodach.
Tak mocny sprzeciw mieszkańców wobec tablicy Lecha Kaczyńskiego dziwi prezesa Związku Piłsudczyków. – Obecnie toczy się walka polityczna, każdy każdemu chce dołożyć. Jeszcze w 2016 roku o zmarłym prezydencie dobrze mówili wszyscy – podkreśla gen. Śliwa.
Zawieszenie zawieszenia
W końcu pod naporem krytyki pucczan zdecydowano, że tablicy nie będzie – przynajmniej na razie. – Nie chcemy robić nic na siłę, dlatego wstrzymaliśmy działania, gdy ks. Kunca poinformował nas, że jest silny sprzeciw mieszkańców – mówi gen. Śliwa. Cieszy się, że problem wyszedł na jaw już na etapie planowania, bo dzięki temu tablica nie została niepotrzebnie wykonana. – Życie toczy się dalej – podsumowuje prezes Związku Piłsudczyków. Osobiście uważał Lecha Kaczyńskiego za prezydenta wyważonego mądrością swojej żony, Marii. – Był aktywny na tyle, na ile pozwalała mu Konstytucja RP – dodaje gen. Śliwa.
Komentarze, jakoby kierowana przez niego organizacja miała sprzyjać PiS, bo na dwa miesiące przed katastrofą smoleńską dała prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu złoty krzyż, kwituje zdecydowanie. – Jesteśmy organizacją apartyjną i apolityczną, która krzewi dziedzictwo marszałka Józefa Piłsudskiego. W naszych szeregach są osoby popierający różne ugrupowania, a nie tylko PiS i PO. Zarzucanie nam, że jesteśmy przybudówką partii rządzącej, jest krzywdzące i wielce nieodpowiedzialne – podkreśla gen. Śliwa.
Prezes przypomina także, że ZP wyraziła już wdzięczność innej głowie państwa.
– Prezydent Lech Wałęsa także został przez nas uhonorowany – otrzymał order Związku Piłsudczyków, czyli wyższe odznaczenie niż Lech Kaczyński w 2010 roku – mówi szef Związku Piłsudczyków.
Czy i kiedy w Pucku pojawi się tablica upamiętniająca prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że nie nastąpi to w 100. rocznicę zaślubin Polski z morzem.
ANNA DRYJAŃSKA