Babcia konała w potwornych męczarniach, paląc się żywcem. Uniknięcie śmierci staruszki było możliwe, gdyby jej wnuki zareagowały w odpowiednim momencie. Ci jednak woleli zrobić coś innego.
Babcia w chwili potwornej tragedii nie mogła liczyć na wsparcie najbliższych, przez co służby okazały się bezsilne. Pojawiły się informacje co było dla jej wnucząt priorytetem w świetle potwornego pożaru i aż trudno sobie wyobrazić, że mogli dopuścić się czegoś takiego. Nie ulega nawet najmniejszym wątpliwościom że za wszystko poniosą konsekwencje.
Babcia spłonęła żywcem
Do potwornego zdarzenia doszło 14 maja bieżącego roku w amerykańskim stanie Nowy Jork, gdy w jednym z domów mieszkalnych wybuchł ogromny pożar. Na miejsce niemal od razu zadysponowano kilka oddziałów straży pożarnej, która błyskawicznie rozpoczęła walkę z żywiołem. Dopóki nie opanowali rozprzestrzeniającego się w zatrważającym tempie ognia, nie byli w stanie wejść do środka, by wydostać domowników.
Dopiero po kilkudziesięciu minutach, gdy wreszcie było to możliwe, okazało się, że w środku była 82-letnia Gladys Ann Willow, która spłonęła żywcem. W świetle takich wydarzeń na miejsce od razu wezwano policję, która rozpoczęła badanie okoliczności zdarzenia. Mundurowi szybko odkryli, co w tamtym czasie zrobiło dwóch młodych mężczyzn.
Gdyby wnukowie staruszki, 33-letni Jarrett Gause i 21-leni Justin, zareagowali odpowiednio szybko, kobieta wciąż by żyła. Śledztwo wykryło jednak, że w czasie, gdy 82-latka płonęła żywcem, oni woleli ratować z pożaru swoje laboratorium metamfetaminy.
Proceder szybko ujrzał światło dzienne i obaj młodzi mężczyźni usłyszeli zarzuty zabójstwa drugiego stopnia. Sprawą zajmuje się prokurator okręgowy hrabstwa Steubn, który oświadczył, że 33 i 21-latek nie zgłosili pożaru i zupełnie nie przejęli się losem swojej babci. Choć obaj poniosą konsekwencje, starszy z nich do czasu procesu pozostanie w areszcie, natomiast młodszy został zwolniony za kaucją.