Umiesz udawać ból brzucha albo duszności? Umiesz kłamać bez zmrużenia powiek? Jest praca dla ciebie w poznańskim Centrum Medycyny Symulacyjnej! To chyba pierwsza stanowisko, w którym za zmyślanie, dostaje się pieniądze, choć jak podkreślają wykładowcy, nie to jest najważniejsze w tym projekcie.
Badanie manekina, który nie mówi i nie potrafi wskazać, co mu dolega, nie jest idealną metodą nauki dla przyszłych lekarzy. Dlatego na poznańskim Uniwersytecie Medycznym sięgnięto po dużo ciekawsze rozwiązanie!
Specjalnie zatrudnione osoby udają pacjentów. Studenci podczas zajęć muszą ich zbadać i we właściwy sposób poprowadzić rozmowę, by postawić trafną diagnozę. Jednym z takich symulowanych pacjentów jest Maria Nowosadko (44 l.).
– Interesuję się teatrem, praca ze studentami jest moją pasją, lubię to, co robię. Dzięki takim zajęciom ich pierwsze spotkania z pacjentami będą łatwiejsze – tłumaczy.
Wagę takich ćwiczeń podkreślają też wykładowcy. – Umożliwiają one studentom nabywanie umiejętności kontaktu z pacjentem. Wydaje się to prostą sprawą, a jednak jest bardzo istotne, bo szybkość i jakość pozyskanych informacji jest podstawą podejmowania decyzji terapeutycznych. Symulacja medyczna uczy pracy nie tylko z pacjentami ale i z własnymi emocjami – mówi dr hab. Agnieszka Zawiejska (44l.).
A ile może zarobić symulant? Za godzinę oszukiwania może dostać kilkanaście złotych na rękę.
Symulant powinien:
Mieć zacięcie aktorskie
Nie mieć problemów z udawaniem i symulowaniem chorób
Umieć pracować mimiką i sterować sygnałami ciała
Poddać się badaniu lekarskiemu, z wyłączeniem okolic intymnych.
Być pełnoletnim i mieć minimum średnie wykształcenie.
Mieć dobrą pamięć, żeby zapamiętywać otrzymywane przez wykładowcę informacje o schorzeniach
Umieć improwizować
FAKT.PL