Jak wynika z euro-wyborów Polska jest bardziej prawicowa niż liberalno-lewicowa. Można zatem przewidzieć, że jesienne wybory PiS wygra w sposób zdecydowany, uzyskując samodzielną większość sejmową. Czy tak będzie – zobaczymy jesienią.
PiS wygrywa Koalicja (Platforma) zmiażdżona?
Wynik Prawa i Sprawiedliwości w wynikach do Europarlamentu jest ogromnym sukcesem.
Blisko 7-mio procentowa przewaga nad Koalicją, której przewodził Grzegorz Schetyna to po prostu nokaut.
Po tak ostrej kampanii, po zagraniu na temacie pedofilii, zaatakowaniu Pana Premiera Morawieckiego opozycja totalna nawet gdyby jej do jej rezultatu dodać głosy jakie padały na ugrupowanie Biedronia i tak by przegrała z partią rządzącą Polską już prawie 4 lata.
Gdyby w Polsce mechanizmy polityczne umożliwiały konkurencję wewnątrzpartyjną, Schetyna powinien zostać rozszarpany przez swoich partyjnych kolegów.
Niestety w warunkach ordynacji proporcjonalnej wytwarzają się partie, wodzowskie, w którym lider dominuje nad otoczeniem bo to on będzie decydował o składzie i kolejności list wyborczych.
Stąd Grzegorz Schetyna spokojnie poprowadzi Platformę czy Koalicję do kolejnej klęski w jesiennych wyborach do polskiego parlamentu.
Biedroń efekt nowości…???
Względny sukces „Wiosny” Roberta Biedronia wynika z tych samych mechanizmów życia politycznego w Polsce, które 4 lata temu dały sukces ugrupowaniu Kukiza, wcześniej pozwoliły wejść do Sejmu ugrupowaniu Palikot czy nawet wcześniej np. Samoobronie.
W Polsce – na skutek wielu czynników – klasa polityczna jest przez społeczeństwo nie lubiana.
Polacy głosujący na PiS najczęściej głosują bo nienawidzą Platformy. I odwrotnie – wyborca Platformy wzmacnia swoją motywację nienawidząc Prezesa, „pisiorów” i moherów.
Nienawiść do polityków ma głęboką motywację w komunistycznej przeszłości, ale też wyrasta z niskiej oceny motywacji ludzi zajmujących się tzw. polityką.
Stąd stale obecny w polskim społeczeństwie tzw. elektorat buntu, gotowy zawsze zagłosować przeciwko partiom uznanym za reprezentacje establiszmentu. Na tym jak wspomniałem wyżej właśnie opierał się sukces takich ugrupowań jak Samoobrona, Ruch Palikota czy w 2015 r. Ruch Kukiza.
Teraz wobec spadku notowań Ruchu Kukiza „elektorat buntu” zagospodarował Robert Biedroń.
Jego antykościelne i obrazoburcze wystąpienia pociągnęły za sobą i część elektoratu Platformy i część tych co w 2015 głosowali na Kukiza.
A odwołanie się do homoseksualizmu lidera tylko tę buntowniczą atrakcyjność powiększa.
Prawdę powiedziawszy należy się dziwić, że antycywilizacyjna „Wiosna” homoseksualisty Biedronia przyciągnęła tylko 6% wyborców.
Czyżby lobby lesbijek i gejów liczyło tylko 6% idących do wyborów 45% obywateli czyli ok. 2,7% społeczeństwa?
Atak na PiS z prawej strony.
Wybory do parlamentu europejskiego były ciekawe z tego jeszcze powodu, że wystartował w nich nowy podmiot polityczny utworzony przez posłów, którzy odeszli z Klubu Kukiz’15: Marka Jakubiaka, Piotra Liroya, Roberta Winnickiego wraz z ugrupowaniem Janusza Korwin-Mikkego oraz Grzegorzem Braunem.
Tak utworzona Konfederacja reprezentowała skrajną prawicę, euro sceptyczną, krytycznie podchodzącą do obecności wojsk amerykańskich w Polsce, ostrzegającą przed roszczeniami żydowskich organizacji do tzw. mienia bezspadkowego.
Wbrew korzystnym sondażom na końcówce kampanii i równie korzystnego sondażu exit pool, który dawał Konfederacji 6% w momencie zamknięcia lokali wyborczych, ugrupowanie nie przekroczyło w końcu progu wyborczego uzyskując 4,55% głosów.
Sadzić można, że Konfederacja nie przekroczy także progu jesienią i PiS będzie jedynym ugrupowaniem patriotycznym. W pewnym sensie taka sytuacja będzie trudniejsza dla Jarosława Kaczyńskiego.
Wszystko wskazuje bowiem, że – czy Konfederacja przekroczy próg czy nie – PiS i tak zdobędzie w Sejmie jesienią większość umożliwiającą mu samodzielne rządy.
Jednak obecność skrajnego ugrupowania prawicowego stanowiłoby swego rodzaju „osłonę” propagandowo-polityczną z prawej strony.
Jednak nic nie wskazuje, żeby wyborcy dali się przekonać tak oryginalnym skandalistom jak Janusz Korwin-Mikke czy Grzegorz Braun.
Całkowity rozpad Kukiz’15.
Kukiz’15 nie przekroczył progu wyborczego, uzyskując zaledwie 3,7% głosów. I tak oto projekt polityczny, do którego sukcesu w 2015 walnie się przyczyniłem legł w gruzach. Spodziewałem się tego od kiedy po wejściu do Sejmu zobaczyłem jacy ludzie otoczyli Kukiza i jak sukces uderzył mu do głowy.
Pierwsze co zrobił to otoczył się całkowitymi klakierami, pozbył zaś wszystkich którzy mieli swoje zdanie zaczynając oczywiście ode mnie – zaraz na początku nie przyjął mnie do klubu.
O tej megalomanii artysty, który stał się symbolem ruchu antysystemowego świadczy choćby to, ze nadał klubowi nazwę Kukiz – co znaczyło, że raczej buduje fan klub Pawła Kukiza, a nie poważny ruch społeczny.
Tak, że tej klęski, która teraz poniósł Kukiz spodziewałem się i kilkakrotnie próbowałem wpłynąć na Kukiza, żeby zmienił swoje działanie, ale jak to zwykle bywa potężny przywódca, któremu woda sodowa szumi w głowie nie słucha takich ponurych ostrzeżeń.
Tak, że na klęskę tego projektu Paweł Kukiz solidnie zapracował niszcząc naprawdę dobrą inicjatywę, która mogła doprowadzić do zmiany systemu.
Miał szansę odegrać rolę prawdziwego przywódcy, szansę tę zmarnował w sposób spektakularny i ze sceny politycznej schodzi – w gruncie rzeczy – w niesławie.
Miały być inicjatywy ustrojowe, miał być ruch oddolny, a powstała nieudolna karykatura osobistej partii muzyka, brylującego celebryckimi wypowiedziami w mediach społecznościowych, rzucającego populistyczne pomysły, które przez jakiś czas zasłaniały prawdziwy brak pomysłów i odejście od pierwotnych założeń np. w kwestii zmiany systemu wyborczego.
I tak oto w lamusie historii muzyk z Niemodlina znajdzie się tuż obok takich gwiazd jednego sezonu -jak gorzelnik z Biłgoraju.
Polaryzacja sceny
Jakby na to jednak nie patrzeć to elektorat PiS (45,38%), prawicowi wyborcy Konfederacji (4,55%) czy nawet antysystemowy, ale bardziej antyplatformerski elektorat Kukiza (3,69% daje razem 53,62% poparcia.
Jak wynika z euro-wyborów Polska jest bardziej prawicowa niż liberalno-lewicowa.
Można zatem przewidzieć, że jesienne wybory PiS wygra w sposób zdecydowany, uzyskując samodzielną większość sejmową.
Jednak gdyby Jarosław Kaczyński zdecydował się zmienić system wyborczy – choćby na wzór węgierskiego – i wprowadził wybór połowy posłów w Jednomandatowych Okręgach Wyborczych – sukces PiS byłby jeszcze większy. Na Węgrzech Orban właśnie dzięki ordynacji mieszanej zmiażdżył przeciwników dzięki sukcesowi jego kandydatów w JOW.
Ciekaw jestem czy Prezes Kaczyński skorzysta z węgierskiego wzorca na który tak lubi się powoływać?
Bez wątpienia taka reforma prawa wyborczego byłaby korzystna – na dłuższą metę – dla wszystkich sił politycznych w Polsce.