Od trzech lat nie wiadomo, gdzie jest Dorota B. (29 l.). Wybrała się do domu męża i przepadła jak kamień w wodę. Kobiety nie znaleziono, ale jej mąż właśnie został skazany za grożenie jej śmiercią. Rodzina kobiety jest przekonana, że nie tylko groził…
– Żyję nadzieją, że moja siostra gdzieś jest żywa i jeszcze się znajdzie. Jestem przekonana, że to jej mąż stoi za zaginięciem – mówi Elżbieta Szafrańska. Podświadomie czuje, że stało się coś złego.
17 grudnia 2016 r. przed południem Dorota przyjechała do domu swojego męża do Wszemborza (woj. wielkopolskie), by spotkać się z dziećmi – Maciejem (14 l.), Borysem (11 l.) i Natalią (8 l.). Na czas rozwodu z 52-letnim Błażejem, dzieci zostały w jego okazałej willi. Dorota uciekła stamtąd, gdy została pobita przez męża. Bardzo chciała odzyskać dzieci i była coraz bliżej zrealizowania tego planu. Wynajęła mieszkanie, znalazła pracę, a sąd zdawał się przychylać do jej wniosku.
Gdy feralnego dnia przyjechała do Wszemborza, dzieci jednak nie było w domu. Według męża, Dorota wyszła. Zdaniem jej rodziny możliwe, że nigdy nie opuściła domu. Nie zarejestrowały jej dwie kamery umieszczone na budynku. Nie dotarła nigdy do swojego mieszkania, nie dała żadnego znaku życia. To niepodobne do niej, by nie skontaktowała się z dziećmi, siostrą, braćmi… Co się stało z Dorotą? Czy w końcu uda się znaleźć ją lub jej ciało. Policja wciąż prowadzi poszukiwania.
Tymczasem Błażej B. został właśnie skazany, ale nie w związku z zaginięciem żony, tylko z wcześniejszym grożeniem jej śmiercią. Straszył też bliskich Doroty B. – Mówił, że mnie zabije, wydłubie oczy i odetnie uszy – wzdryga się pani Elżbieta.
– Sąd uznał go za winnego i skazał na 10 miesięcy ograniczenia wolności i zobowiązał do wykonywania nieodpłatnie prac na cele społeczne w wymiarze 30 h miesięcznie – mówi Katarzyna Błaszczak z poznańskiego sądu.
Rodzina zaginionej zapowiada apelację. – Moja klientka jest zadowolona, że sąd był przekonany co do winy oskarżonego, ale uważamy, że wymiar kary jest zdecydowanie za mały. Powinno to być bezwzględne więzienie. Trzeba brać pod uwagę, że to nie był jednorazowy incydent – mówi mec. Jakub Antkowiak, pełnomocnik siostry zaginionej.
Gdzie ten nowy szokujący trop?