Polska zaproponowała Stanom Zjednoczonym rozmieszczenie na swoim terytorium stałej bazy amerykańskiej dywizji pancernej i poniesienie wszelkich kosztów, związanych z jej utrzymaniem. Propozycja została złożona w czasie spotkań dwustronnych liderów Polski i USA poza ramami NATO.
W przededniu dwudniowej narady ministrów obrony sojuszu, jego sekretarz generalny Jens Stoltenberg oświadczył, że nie uważa za konieczne umacnianie obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w Polsce, lecz nie komentuje planów polskich władz. Politolog Tomasza Jankowski komentuje:
— Wypowiedź Stoltenberga jednoznacznie sugeruje, że plany rozmieszczenia wojsk pancernych USA w Polsce nie są powiązane z ogólnymi planami NATO, sojuszu transatlantyckiego, który swoje plany ustala na własnych naradach i naradach państw członkowskich. Natomiast jest to inicjatywa po prostu rządu polskiego, prezydenta Rzeczpospolitej, który będąc bardziej precyzyjnym nie tyle zaproponował samo utrzymanie amerykańskiej armii, co wręcz opłacenie pewnego rodzaju haraczu za stacjonowanie tej armii amerykańskiej, ponieważ w żaden sposób nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego to utrzymanie miałoby kosztować miliardy złotych rocznie, a o takiej kwocie mówił zarówno Andrzej Duda, jak i Donald Trump.
Dlatego możemy tutaj zauważyć wyraźną analogię na przykład do wojny w Iraku, która też była przecież wojną, w jakiej NATO oficjalnie udziału nie wzięło, natomiast polskie wojska oficjalnie znalazły się tam na życzenie amerykańskiego za przeproszeniem sojusznika. Czy jest to rozłam, czy jest to rozdźwięk ciężko jest rzeczywiście powiedzieć, natomiast bardzo możliwe, że nie jest to właśnie sama strategia NATO, a po prostu efekt bilateralnej umowy między Polską, a Stanami Zjednoczonym — uważa Jankowski.
A co z innymi członkami UE? Wydaje się, że inicjatywa Polski nie wszytskim przypadłą do gustu. Według Tomasza Jankowskiego, w Unii Europejskiej coraz częściej dochodzą do głosu formacje polityczne, czy prądy ideowe, które starają się uspokoić konflikt z Rosją i starają się raczej znaleźć punkt wyjścia odnośnie tego, co się stało we wschodniej Ukrainie, czy odnośnie uznania samej przynależności Krymu do Rosji.
— Natomiast w takich krajach jak Polska czy Rumunia rzeczywiście u władzy są można nawet powiedzieć agresywni podżegacze wojenni, którzy starają się pozyskać Amerykanów do realizacji swoich planów, albo też na odwrót, realizują po prostu amerykańskie plany w regionie. Tu możemy akurat zauważyć, że o ile utrzymują oni agresywną retorykę wobec Rosji, o tyle w UE, czy to np. w Niemczech, czy w innych krajach, choćby we Włoszech można zauważyć raczej dążenie do polityki odprężenia między UE a Rosją. Trzeba pamiętać, że istnieje ta część krajów UE, i one też na pewno wpływają na realizację planów NATO. Natomiast jeżeli rzeczywiście Polska dogaduje się ze Stanami Zjednoczonymi, no to może to robić poza NATO i tu jest jakby cały problem nieskuteczności Paktu Północnoatlantyckiego — uważa ekspert.
Nie można wykluczyć, że Fort Trump jednak powstanie. Pomysłodawca tego projektu prezydent Andrzej Duda nie ukrywa, przeciwko komu jest on skierowany. Czy należy się więc liczyć z ripostą Federacji Rosyjskiej i jak ona może wyglądać? Według Tomasza Jankowskiego, jednym z głównych „zadań” amerykańskiej bazy w Polsce ma być zaognienie konfliktu z Rosją.
Mało tego, ja sądzę, że właśnie po to ten Fort Trump ma być stawiany, żeby Federacja Rosyjska musiała jakoś zareagować, bo na niczym innym tak nie zależy polskim władzom, jak właśnie na zaognianiu konfliktu z Rosją. Dzięki temu można polskie społeczeństwo cały czas przekonywać o rzekomym rosyjskim zagrożeniu i ograniczać kolejne swobody obywatelskie. Ja tutaj cały czas będę przywoływał przykład Mateusza Piskorskiego, który przecież w areszcie przebywa od 2,5 roku i ten areszt się nie kończy, a oskarża się go o głoszenie poglądów, sprzecznych z polską racją stanu, oczywiście taką racją stanu, jaką wyobraża sobie Prawo i Sprawiedliwość — szerzej mówiąc formacja rządząca, bo PiS jest jednak w sojuszu ze Sprawiedliwą Polską i partią Gowina.
— Oczywiście Federacja Rosyjska nie może nie zareagować, państwo z największym potencjałem militarnym w regionie nie może obojętnie przechodzić nad sytuacją, kiedy w pobliżu granic Rosji rozmieszcza się coraz poważniejsze siły i to przeciwpancerne, bo nie mówimy o jakiejś symbolicznej dywizji amerykańskiej, tylko mówimy jednak o dywizji pancernej, czyli raczej jednostce uderzeniowej. Jest oczywiste, że Federacja Rosyjska zareaguje, a ta reakcja bardzo się przyda propagandzie, uprawianej przez obecny rząd Polski — powiedział Tomasz Jankowski.