Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak chwali się, że resort pod jego kierownictwem zwiększa bezpieczeństwo kraju. Generał Mirosław Różański, były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, podkreśla, że to „nieporozumienie”. Mówi o „przepisie na wielką masakrę”.
Szef MON Mariusz Błaszczak powołał czwartą dywizję Wojska Polskiego. Generał Mirosław Różański nie rozumie dlaczego. Tłumaczy Polakom, by nie traktowali działań resortu jako sukcesu.
– Wcale się nie cieszę. Uważam to za propozycję irracjonalną. Sam gest utworzenia nowej dywizji nie jest dla mnie działaniem strategicznym, ale populistycznym gestem przedwyborczym. Nie zwiększa się liczba żołnierzy, nie zwiększa się bezpieczeństwo Polski. (…) To nieporozumienie. Dywizja jest tworzona z dwóch brygad już istniejących i zapowiedzianej nowej brygady, której jeszcze nie ma. (…) Zaproponowano twór papierowy – podkreślił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
Zasugerował też, że rządzący dużo mówią, ale nic nie robią. – Wielkość sił zbrojnych w Polsce określa rząd, a środki na to przeznacza Sejm. Sformułowanie o budowaniu armii liczącej 200 tys. żołnierzy jest absolutnie bez pokrycia, dopóki rząd nie określi etatów, a Sejm nie przydzieli pieniędzy. Od ogłoszenia utworzenia czwartej dywizji nie przybyło ani jednego etatu i ani jednej złotówki – zwrócił uwagę.
Gen. Różański apeluje, by nie dać się zwieść słowom przedstawicieli MON. Jak przyznał, „Brygada Pancerna im. Tadeusza Kościuszki, która ma wejść w skład czwartej dywizji, to oficjalnie dwa bataliony czołgów, w tym nowoczesne leopardy II” brzmi groźnie. Ma jednak sporo „ale”.
– Czołgi zostały przerzucone do Wesołej z Żagania. W Wesołej ciągle nie ma zaplecza do szkolenia i obsługi tych czołgów. Te bataliony ciągle są budowane i nie zostały certyfikowane w żadnych ćwiczeniach. Przygotowanie i eksploatację sprzętu w tej brygadzie oceniam na razie na niedostateczny. (…) A sytuacja naszej armii wygląda następująco: marynarka Wojenna straciła zdolności bojowe, nasze lotnictwo bojowe to obecnie 48 F-16, bo MiG-29 i Su-22 są decyzją ministra uziemione [po lipcowej katastrofie miga pod Pasłękiem], a my ogłaszamy budowę czwartej dywizji – podkreślił.
To nie wszystko. Gen. Różański wieszczy Polsce kompromitację w NATO. – Przypomnę, o co chodzi: podczas szczytu w Warszawie w 2016 r. zobowiązaliśmy się do budowy dowództwa dywizji, które będzie dowodziło natowskimi batalionami w Polsce, na Litwie, Łotwie i w Estonii. Przyznanie zaś takiego dowództwa Polsce było olbrzymim sukcesem także wojskowych. Bataliony natowskie już są, ale dowództwa dywizji nie ma. (…) Co więcej, dowództwo jednej z trzech dotychczasowych polskich dywizji zostało przeniesione z Elbląga, bo budynki zostały zajęte przez dywizję natowską. Obecnie to dowództwo siedzi w Białobrzegach pod Warszawą, skupione na powierzchni niewiele większej od sali gimnastycznej. Nie zbudowaliśmy więc nie tylko natowskiego dowództwa dywizji, ale równocześnie skanibalizowaliśmy naszą dywizję – tłumaczył.
Zdaniem generała część sprzętu, którym dysponuje polska armia „nadaje się do muzeum”. Ponadto pomysł ministerstwa, by czwarta dywizja w Siedlcach współdziałała w wojskami obrony terytorialnej, gen. Różański ocenił jako „przepis na jakąś kolejną wielką masakrę”.
Nie obyło się też bez bezpośredniej oceny rządzących. – Ministrowie bez przerwy w trakcie uroczystości patriotycznych powtarzają, że trzeba być gotowym, by ponieść najwyższą ofiarę i zginąć za ojczyznę. Przywołam George’a Pattona [słynny dowódca wojs USA], który tłumaczył: „Celem wojny nie jest śmierć za ojczyznę, ale sprawienie, aby tamci sku…ele umierali za swoją”. Rozumni dowódcy mają obowiązek robić wszystko, aby ich żołnierze nie ginęli, ale aby zadawali jak najwyższe straty przeciwnikowi, a po wojnie żywi wracali do domu i pomnażali dorobek Rzeczypospolitej – podsumował.
GAZETA WYBORCZA
Oczywiście ma rację. Rosjanie mają realne polityczne przywództwo które rozumie, że JEDYNYM CO ZAPOBIEGA WOJNIE jest poważne podejście do armii, realizacja w praktyce zasady „si vis pacem para bellum” i rosyjskie zbrojenia wcale nie dają obrazu przygotowań do wojny napastniczej, jak się ktoś zna na armii to powinien je docenić. Tymczasem my mamy bandę dzieci, matołów i chyba wręcz zdrajców u władzy, po co w ogóle podpisujemy traktaty jak każde zachowanie wszystkich kolejnych rządów, SLD, AWS, PO i PiS po równo świadczy, że sami je od razu olewamy. Za Gierka było 75tys. urzędników centralnych teraz już chyba z milion, tymczasem nakłady na służbę zdrowia są najniższe w Europie, ponieważ mam kontakt ze zwykłymi Rosjanami, ostatni spytałem jak u nich z lekarzami i jaka byłą odpowiedź – super, do lekarza się idzie z buta a do specjalisty czeka kilka dni … rządzący złodzieje i bandyci przeżerają nasze pieniądze zatrudniając całe swoje rodziny, gigantyczne środki idą na budowę biurokracji tymczasem nas zwykłych ludzi po prostu mordują uniemożliwiając leczenie i narażają na masowa smierć w\skutek kolejnej wojny, wojna wybucha kiedy jest za duża dysproporcja sił.
Panie generale Mirosławie Różański, kto, jak kto ale Pan, jako zawodowy żołnierz powinien wiedzieć, że armia to nie zbiór umundurowanych i uzbrojonych pododdziałów, lecz struktura militarna pionowa i pozioma zorganizowana w pełno etatowe kompanie, bataliony, półki, brygady i dywizje. Pańska wypowiedź zresztą nie pierwsza świadczy, że jest Pan bardziej politykierem niż żołnierzem. Gdyby Pan czuł się żołnierzem to honor i wiedza wojskowa powstrzymałyby Pana przed takimi wypowiedziami – nie przeszły by Panu przez gardło.
Szanowny Zawierucha, ma Pan marną wiedzę w tym temacie. Gen. Różański ma rację i dobrze wie co mówi. Po zmianie ustroju naszą armię spotkało nieszczęście bo do dowodzenia i kierowania nią zabrali się politycy. Cywile niemający zielonego pojęcia o kierowaniu taką „instytucją” jak wojsko. Dla nich to asysta honorowa i pokazy „comandosów”, teraz zapragnęli stworzyć pododdziały „wykwalifikowanych partyzantów” kosztem jednostek liniowych, „skomlą” ciągle o obce wojska które mają nas bronić (chyba tylko ich samych), a swoim zabierają uprawnienia.