Najważniejszym punktem wizyty Andrzeja Dudy i polskiej delegacji w Australii ma być podpisanie umowy o współpracy wojskowej, a w szczególności zakup używanych okrętów.
Jak podaje „Fakt” wizyta w Australii upłynie Andrzejowi Dudzie głównie na spotkaniach z miejscową Polonią. Prezydent po blisko dwudniowej podróży samolotami linii Emirates będzie gościem na przyjęciu u gubernatora stanu Wiktoria w Melbourne, a dwa dni później spotka się z Polonią w Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej w Sydney.
W tym czasie zabrana delegacja z MON ma negocjować warunki zakupu używanych okrętów dla Marynarki Wojennej. Chodzi o dwie fregaty rakietowe: HMAS Melbourne i HMSA Newcastle. W grę wchodzi jeszcze zakup trzeciej jednostki, która byłaby wykorzystana jako magazyn części dla dwóch pozostałych. Okręty nie są nowe. Mają blisko 30 lat, a ich zakup oznaczałby wydatek dwóch miliardów złotych.
Jak zwraca uwagę „Rzeczpospolita” zakup jest jednak uzależniony od jednego warunku – okręty mają być uzbrojone w amerykańskie rakiety SM-2 o zasięgu 160 km. Rozmowy między trzema krajami w tej sprawie cały czas się toczą.
Pomysł zakupu australijskich jednostek budzi wątpliwości m.in. generała Waldemara Skrzypczaka. – Musimy dokonać analizy, czy potencjał adelajd (tak nazywany jest typ kupowanych okrętów- red) pozwoli nam przeciwstawić się Rosjanom, ich systemom morskim na Morzu Bałtyckim – mówi gen. Skrzypczak w rozmowie z „DGP”, oceniając możliwości proponowanego nam sprzętu. – Na pewno nie takie, by zwalczać najnowsze pociski rosyjskie. A to z naszego punktu widzenia jest kluczowe. Okręty muszą je przynajmniej zauważyć, nie mówiąc już o zestrzeleniu. Australijczycy nigdy nie mieli takiego przeciwnika jak Rosja – podkreśla generał.
GAZETA.PL