Te słowa zaskoczyły członków władz PiS, którzy w minionym tygodniu spotkali się z Jarosławem Kaczyńskim (69 l.) w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej. Z naszych informacji wynika, że prezes nie miał jednak na myśli tego, że PiS pęknie na dwie czy trzy formacje.
Prezes chciał w ten sposób podkreślić ogromne niebezpieczeństwo wynikające z napięć i kłótni, które nieuchronnie pojawią się przy okazji kształtowania list wyborczych: najpierw do samorządu (jesień 2018 r.), potem do europarlamentu (wiosna 2019 r.), a wreszcie do Sejmu (jesień 2019 r.).
– Wierzymy w sondaże, a one są nieprawdziwe. Są dla nas zbyt dobre, żeby były prawdziwe. Weźmy to pod uwagę – mówił prezes podczas spotkania. Zwracał uwagę, że nie jest to powszechny pogląd w partii. Taki stan rzeczy nasila wewnętrzne wojny o układ list wyborczych.
– Prezes powiedział, że to jest początek rozbioru od środka – relacjonują nam jego słowa politycy PiS.
– Kaczyński napominał, żebyśmy nie dali się uśpić sondażom – opowiada nam uczestnik partyjnego posiedzenia. – Chodzi o to, że możemy być przeszacowani, a ludzie już są w stanie euforii i budują zamki na piasku – tłumaczy nam ważny polityk PiS. I dodaje, że tak jest choćby z sytuacją w Warszawie. Wielu działaczy uznało już wybory za wygrane i zajmują się dzieleniem stanowisk w magistracie i miejskich spółkach.
Prezes PiS odniósł się do słynnych słów Donalda Tuska (61 l.), który rzucił przed laty, że „nie ma z kim przegrać”. – Możemy przegrać sami ze sobą – stwierdził prezes PiS. I dodał, że partii potrzeba „nowej dynamiki”.