Zacięta mina, harde, nienawistne spojrzenie. I te szokujące słowa wypowiedziane na korytarzu sądu w drodze na posiedzenie aresztowe. Zapytana, czy żałuje, że uśmierciła swoją córeczkę, którą urodziła zaledwie przed miesiącem, 36-letnia Jolanta K. z Nowej Wsi koło Włocławka wypaliła: – Nie żałuję, spier…aj.
To się zdarzyło trzy dni temu. Jolanta K. obudziła się w środku nocy i postanowiła pozbyć się swojej miesięcznej córeczki. Wyjęła ją z łóżeczka i niemal gołą wyniosła na dwór. Potem dwukrotnie cisnęła noworodka na zamarzniętą ziemię, dla pewności przydusiła, przykryła szlafrokiem i wróciła do domu. Gdy Lenkę odnalazła matka Jolanty K., maleństwo było już sztywne. Nie zabiły go ani uderzenia o ziemię, ani duszenie. Ono po prostu zamarzło na 10-stopniowym mrozie.
Wczoraj Jolanta K. została doprowadzona na posiedzenie aresztowe do Sądu Rejonowego w Radziejowie. Sąd nie miał wątpliwości, że do procesu powinna przebywać za kratami. Nie tylko dlatego, że za zabójstwo grozi jej dożywotnie więzienie. Także ze względu na postawę. Na korytarzu sądu kobieta przez zaciśnięte zęby stwierdziła, że nie żałuje, iż zabiła Lenkę.
Przed urodzeniem dziewczynki Jolanta K. miała już dwoje dzieci. Ich także się pozbyła, chociaż w inny sposób. Jedno jest pod opieką babci, drugie – w rodzinie zastępczej.
SE.PL