Żandarmeria wojskowa wpadła na trop szajki dilerów narkotykowych, składającej się z żołnierzy 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa oraz innych jednostek z województwa lubuskiego. Niedawno wrocławska prokuratura wojskowa przesłała do sądu akt oskarżeniach trzech (byłych już) żołnierzy. Ale w proceder dystrybucji marihuany i metamfetaminy zamieszanych jest kilkanaście osób.
Wszystko działo się na przełomie 2014 i 2015 roku. Podejrzewanym o handel żandarmi założyli podsłuch. Jeden z najważniejszych uczestników procederu to – twierdzą śledczy – starszy szeregowy Michał C. ze Świętoszowa. Żołnierzem był od 2008 roku. Pomiędzy wrześniem 2014 a marcem 2015 z dystrybucji narkotyków uzyskał 6,5 tys złotych. Jego klientami byli przede wszystkim inni żołnierze ale zdarzało się, że sprzedawał cywilom.
Podsłuch nagrał, jak umawiał się na transakcje. W nagraniach metamfetamina nazywana jest „kamykiem” a – ziele konopi indyjskich „krzakiem”. Był „filmik”, „dwa filmiki” czy „jedynka dżdżu”. To wszystko określenia na różne porcje konopi indyjskich. Z tego, co wyczytać można w akcie oskarżenia, wynika, że cywilom sprzedawał drożej. Przykład: 8 stycznia 2015 roku szeregowy Sz. kupił od Michała C. 10 gram konopi indyjskich po 300 złotych. Tego samego dnia tę samą ilość cywilowi starszy szeregowy Michał sprzedał za 500 złotych.
Poza Michałem C. akt oskarżenia obejmuje jeszcze dwóch innych byłych żołnierzy ze Świętoszowa. Cała trójka przyznała się do winy i złożyła wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Dla dwóch ma to być rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata a dla ostatniego rok prac społecznych po 30 godzin w miesiącu. W czasie przesłuchań podejrzani przekonywali prokuratora i żandarmów, że ich działalność nie miała nic wspólnego ze służbą wojskową, że robili to poza jednostką. Najprawdopodobniej bali się wnosić narkotyk na teren jednostki z obawy przed żandarmerią. Często urządza ona niezapowiedziane kontrole w jednostkach. Właśnie po to, by wyłapywać żołnierzy z narkotykami.
GAZETAWROCLAWSKA.PL