Tragiczne wydarzenia rozegrały się w ubiegły piątek (3.11) w jednym z miast na północy Islandii. Polska para 30-latków i ich 5-letnia córka nie żyją. Samochód Polaków wpadł do morza. Islandzka policja próbuje ustalić, w jaki sposób doszło do tak przerażającego wypadku. Para osierociła 2-letnią córkę.
Do tragedii doszło w ubiegły piątek (3.11) w islandzkiej miejscowości Árskógssandur. Podczas próby dostania się na prom, samochód polskiej pary nagle zjechał z pomostu i wpadł do wody. Według świadków zdarzenia auto poruszało się z odpowiednią prędkością i to nagłe hamowanie miało doprowadzić do dramatycznych wydarzeń.
Nurkom dopiero po godzinie udało się wydostać trójkę pasażerów. W szpitalu stwierdzono zgon dwojga 30-latków oraz ich 5-letniej córki. Ich druga, 2-letnia córka, przebywała z rodziną na wyspie Hrísey. Jak podaje islandzki nadawca radiowo-telewizyjny RUV, temperatura wody w morzu wynosiła wówczas zaledwie 3 stopnie Celsjusza.
Sprawę bada islandzka policja. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Wyjaśnić ma to śledztwo. Na miejscu tragedii nie było żadnego sprzętu, który mógłby pomóc w uratowaniu Polaków, należało czekać na nurków – przyznaje Jóhannes Sigfússon z policji.
Polska para mieszkała na wyspie Hrísey i to w trakcie powrotu do domu rozegrał się dramat. Osierocona 2-latka przebywa pod opieką krewnych.
RUV.IS