Tylko od początku roku do Polski deportowano ponad 700 cudzoziemców, głównie Czeczenów, którzy złożywszy wnioski azylowe nielegalnie wyjechali na Zachód. W kolejne do deportacji czeka 16 tys. osób. Dla nas to koszt rzędu 250 mln zł.
Jak pisze „Rzeczpospolita”, Polska musi spodziewać się przyjazdu nawet kilkunastu tysięcy cudzoziemców, którzy złożyli w Polsce wniosek o ochronę międzynarodową, ale nie skorzystali z niej i uciekli do Europy Zachodniej. Chodzi głównie o Rosjan narodowości czeczeńskiej. Gazeta powołuje się na dane Urzędu do spraw Cudzoziemców.
Już od początku tego roku, do Polski deportowano już ponad 700 migrantów – których zgodnie z przepisami Polska musi przyjąć. Jednak w kolejce czeka blisko 16 tys. osób, które wcześniej wystąpiły w Polsce o azyl, a potem wyjechały.
Zgodnie z tzw. procedurami dublińskimi państwo członkowskie, w którym cudzoziemiec złożył wniosek o ochronę międzynarodową, ma obowiązek dokończyć procedury rozpatrzenia wniosku. Czyli – migrant musi czekać na rozpatrzenie swojego wniosku azylowego tam, gdzie go złożył.
Jednak migranci ze Wschodu masowo traktują Polskę jako bramę Europy i przystanek do dalszej drogi na Zachód. Na granicy składają wniosek o ochronę. Później, czekając na decyzję, wyjeżdżają – głównie do Niemiec.
Chociaż jest to niezgodne z prawem, to w praktyce nie wiąże się to z żadnymi sankcjami względem migrantów. Urząd do spraw Cudzoziemców musi taki wniosek umorzyć. Jak informuje Urząd, w 2016 roku na pomoc socjalną dla ponad 4 tys. cudzoziemców przeznaczono 63,9 mln zł. Środki te przysługuje każdemu migrantowi, który złożył wniosek o ochronę. Obejmują one koszty noclegu i wyżywienia na cały okres procedury, co najmniej półrocznej, a także „kieszonkowe”. Na 16 tys. osób to ćwierć miliarda złotych.
Już w sierpniu ub. roku informowaliśmy, że Niemcy stracili wyrozumiałość dla imigrantów, którzy dostali się do UE przez Polskę. Chodziło głównie o obywateli Rosji, w zdecydowanej większości Czeczenów. Niemcy nie chcą ich u siebie i coraz częściej odsyłają ich z powrotem do Polski.
Niemcy zaczęli wręcz oskarżać Polskę, że celowo wpuszcza Czeczenów, wiedząc, że i tak uciekną za Odrę. W ubiegłym roku Niemcy odesłali nam 895 osób. Z kolei wszystkich deportowanych z Zachodu było 1408.
Zdecydowana większość migrantów trafiających do Unii przez Polskę nie chce w niej zostać, tylko dostać się na Zachód. Tak postępuje ok. 80 proc. Czeczenów i niemal wszyscy Tadżykowie.
W latach 2015-2016, najwięcej złożonych wniosków dotyczyło obywateli Rosji narodowości czeczeńskiej (ok. 8 tys.). W dalszej kolejności dotyczy to Ukraińców (ok. 2 tys.), Gruzinów (ok. 480) i Tadżyków (ok. 400). Jednak o ile podejście cudzoziemców od lat nie uległo zmianie, to nastawienie zmienili Niemcy. Zdaniem ekspertów, zaostrzyli oni swoją politykę względem cudzoziemców przybywających do UE przez Polskę i zaczęli bardziej rygorystycznie stosować zasady umowy dublińskiej. Ponieważ Niemcy mają kłopot z falą uchodźców przybywającą do UE przez Grecję i Bałkany, nie chcą u siebie grup napływających z innego kierunku.
Ponadto, Federalny Urząd Migracji i Uchodźców odrzuca większość wniosków azylowych składanych przez obywateli Rosji. W 2016 roku pozytywnie rozpatrzono jedynie 5,8 proc. takich podań. Całą resztę odrzucono. Niemcy twierdzą, że migranci przybyli przez Polskę, która jest tzw. bezpiecznym krajem UE i to tam powinni oni starać się o azyl.
Obcokrajowiec po powrocie do Polski najczęściej trafia do ośrodka recepcyjnego w Dębaku pod Warszawą, gdzie czeka na ponowne rozpatrzenie wniosku o ochronę. W skrajnych przypadkach, np. po notorycznych ucieczkach, może zostać odesłany do kraju pochodzenia.
Według Urzędu ds. Cudzoziemców, migranci szukają innych sposobów, by zdobyć status uchodźcy, np. w Niemczech. Czeczeni coraz częściej przyjeżdżają do Polski również na podstawie wiz. Dzięki temu mogą wjechać do Polski i pojechać od razu do Niemiec, gdzie składają wniosek o azyl. Czeczeńcy nadal próbują jednak przedostawać się do Polski nielegalnie.
RP.PL / KRESY.PL