SZOKUJĄCE słowa ojca Ewy Tylman: czy to moje dziecko leży w grobie?

Choć od zaginięcia Ewy Tylman mija już rok, nic nie jest w stanie ukoić bólu jej rodziny. Odnalezienie jej ciała, nie przyniosło ulgi rodzicom. Wręcz przeciwnie. Rodzi kolejne pytania. Serce ojca Ewy krwawi każdego dnia. Co tak naprawdę spotkało jego dziecko? I dlaczego? Czy kiedykolwiek Adam Z. powie prawdę na temat śmierci Ewy Tylman?

– Chcę być oskarżycielem posiłkowym – mówi wyraźnie poruszony Andrzej Tylman. W jego oczach widać potężną tęsknotę. – Nie raz zastanawiałem się, co zrobię, gdy na sali sądowej zobaczę Adama Z. Powiem mu: „Masz niepowtarzalną okazję powiedzenia prawdy. Jeśli nie, zamilknij na wieki. Niech Cię piekło pochłonie. Jeśli zrobiłeś krzywdę mojej córce, zasłużyłeś na najwyższą karę. Jeśli nie zabiłeś, powiedz”.

Czy to Ewa leży w grobie?

Po wydarzeniach z 22 na 23 listopada ubiegłego roku rodzina Tylmanów zmieniła się na zawsze. Już na zawsze jej członkowie będą odczuwali niewyobrażalną pustkę, której niczym nie da się zapełnić. Najpierw przeżywali tygodnie prawdziwej męki, kiedy nie było wiadomo tak naprawdę niczego – czy Ewa żyje, a jeśli tak, to gdzie jest. Później przyszedł czas jeszcze większej traumy – kolejne zwłoki odnajdywane w Warcie i spekulacje, czy to Ewa. Nareszcie smutna wiadomość – ciało, które wypłynęło w Czerwonaku (woj. wielkopolskie) to 26-latka.

Renata i Andrzej Tylman, rodzice Ewy, nareszcie mogli godnie pożegnać córkę. Jednak to tylko pożegnanie symboliczne. W głębi duszy nadal nie pogodzili się z rozrywającą serce stratą. – Powiedzmy, że czuję ulgę połowicznie. Jednak kiedy idę na cmentarz zbiera się we mnie nienawiść – Andrzej Tylman wbija wzrok w podłogę i z nadzieją w oczach dodaje: – Stoję przy grobie, patrzę w niebo i chciałbym zapytać, czy ona tam jest, czy jej nie ma. Bo po prostu nadal nie wierzę. Nie wierzę w to, że moje ukochane dziecko nie żyje.

Portrety pięknej Ewy stojące w każdym zakątku mieszkania cały czas przypominają rodzicom, jak wspaniałą i mądrą kobietą była. – Już nigdy nie porozmawiamy. Już nigdy jej nie będzie – mówi ojciec z wyczuwalnym w głosie bólem. – Czuję nienawiść do tych, którzy to zrobili.

Ktoś maczał w tym palce?

Ojciec Ewy ma też potężny żal do jej chłopaka, Adama O., funkcjonariusza ABW. Od zaginięcia Ewy, mężczyzna skontaktował się z niedoszłym teściem tylko raz. – Spotkałem się z Adamem na jego prośbę. Przyszedł do mnie w maju. Dałem mu 10 minut. Miał żal, że go podejrzewam. Oczywiście, że go podejrzewam. Sam fakt, że po nią nie pojechał, jest podejrzany. Rzekomo siedział wtedy przed komputerem. I nie kiwnął palcem, by Ewa bezpiecznie wróciła do domu.

Jest jeszcze jedna strona, wobec której Andrzej Tylman ma żal. – Wydaje mi się, że policja za późno zabrała się na poważnie do tej sprawy. Zresztą sami się do tego przyznali. Policjant prowadzący sprawę stwierdził, że konkretne działania podjęli tydzień za późno – relacjonuje.

W jego sercu nadal tli się nadzieja, że ciało, które pochował kilka miesięcy temu, należy do kogoś innego. Czy na cmentarzu faktycznie leży jego Ewunia? – To pytanie zawiśnie w powietrzu. Idę na grób i myślę sobie, że tam jej nie ma. Mam nadzieję, że to nie jest ona – Andrzej Tylman wydaje się jakby nieobecny. Odwraca wzrok i pyta samego siebie: – Może została uprowadzona? Może ktoś jest kryty? Dlaczego Z. 9 razy zmieniał zeznania? Może sam do końca nie wie, co stało się z moją córeczką.

Wersja prokuratury jest wersją dla przedszkolaka

Prokuratura nie zgodziła się na ponowne zbadanie zwłok przez krakowski Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna. Jak mówi Andrzej Tylman, śledczy wytłumaczyli, że kolejne badania tylko przedłużą sprawę. – Dlaczego śledczy tak podchodzą do tragedii mojej rodziny? Przecież, żeby wyjaśnić zagadkę śmierci dziecka, trzeba wykorzystać wszelkie dostępne środki – mężczyzna bezradnie załamuje ręce. Jak sam ocenia „oficjalna wersja prokuratury jest wersją dla przedszkolaka”. – Uciągnąć kogoś 50 metrów to nie jest prosta sprawa. A Z. nie wygląda na osiłka. Adam – moim zdaniem – jest winny doprowadzenia i przekazania komuś Ewy. Jedyną niepowtarzalną możliwość powiedzenia mi prawdy dostanie w sądzie.

W nocy z 22 na 23 listopada minie dokładnie rok od zaginięcia Ewy Tylman. Jej rodzina, choć pochowała ciało, nadal nie potrafi pogodzić się ze śmiercią dziewczyny. Nadal też nie wie, jak dokładnie zginęła. Adam Z. cały czas zmienia zeznania. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek zrozpaczeni rodzice poznają prawdę. 14 listopada prokuratura przedstawiła akt oskarżenia. 17 stycznia rozpocznie się proces. Adam Z. jest oskarżony o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Grozi mu dożywotnia kara pozbawienia wolności.

FAKT.PL

Więcej postów