W świetle prawa międzynarodowego, zabór polskich ziem wschodnich był i pozostaje przestępstwem. Podczas gdy przyłączenie ziem odzyskanych do Polski odbyło się zgodnie z prawem.
Artykuł pod intrygującym tytułem: „Oddać Polsce Zachodnią Ukrainę”. Autor przedstawia pięć głównych powodów dla których pomysł ten jest poroniony.
Pierwsza przyczyna jest natury ekonomicznej. Przejęcie tych terytoriów wiązałoby się z koniecznością sanacji gospodarki tego obszaru, na którą nie stać by było materialnie upadłą III RP.
Druga, to fakt że zachodnie tereny obecnej Ukrainy są matecznikiem wszelkiej maści Banderyzmu, z którym to nie potrafił sobie dać rady nawet Stalin.
Trzecia dotyczy, potencjalnej „rewizji granic”, która mogłaby spowodować utratę polskich ziem zachodnich, czyli „przerażający scenariusz” otwarcia przysłowiowej puszki Pandory. Przy czym autor artykułu lekką ręką dodaje do poniemieckich ziem zachodnich także Poznań.
Kolejna, to „utrata twarzy” obecnej „polskiej” władzy, budującej swą potęgę na pro-ukraińskości.
Ostania, cytuję autora: „Już teraz dokładnie widać, jak Polacy w swej większości odnoszą się do ukraińskich pracowników, którzy u nas w kraju szukają ucieczki przed biedą. Jaki polscy pracodawcy stosują chamski i bezwzględny wyzysk, jak oszukują bezbronnych ludzi na każdym kroku, jakie fatalne, półniewolnicze warunki pracy im stwarzają”.
Trudno uznać za poważne dwie ostatnie przyczyny. Image agenturalnych władz III RP jest ostatnią sprawą wartą roztrząsania, a „niedolę” ukraińskich emigrantów w III RP łatwo jest rozwiązać poprzez wysłanie ich dalej na zachód do upragnionej „europy”.
Dwie pierwsze cytowane przyczyny są niewątpliwie natury obiektywnej. Cały wic polega jednak na tym, że bez znaczenia jest to czy Polska „przyjdzie do tych problemów” (zajęcie zachodniej Ukrainy), czy też „problemy” przyjdą do nas. Prawdę mówiąc, nie czekając na naszą decyzję, problemy te w błyskawiczny sposób rozprzestrzeniają się już na obecnym terytorium III RP. W moim odczuciu, bez znaczenia jest to czy powtórka rzezi wołyńskiej odbędzie się na Wołyniu, czy na Dolnym Śląsku.
Większej uwagi wymaga problem ewentualnej „rewizji granic”. Rozważać to zagadnienie należy w dwu aspektach: formalno – prawnym (de jure) i praktycznym (de facto).
W świetle prawa międzynarodowego, zabór polskich ziem był i pozostaje przestępstwem. Przy czym data tego przestępstwa to nie 17 września 1939 roku, ale czas rozbiorów. Zdaje sobie z tego dobrze sprawę prezydent Putin, prawnik z wykształcenia, który kilkakrotnie publicznie nazywał Lwów polskim miastem.
Przyłączenie ziem odzyskanych do Polski odbyło się zgodnie z prawem, na podstawie decyzji zwycięskich mocarstw po II Wojnie Światowej. Status prawny tych ziem został dodatkowo potwierdzony, z udziałem Niemiec, w tzw. „Two Plus Four Treaty” z września 1990 roku[ii].
Każdy kto obserwuje obecną rzeczywistość międzynarodową wie, że „prawo międzynarodowe” to pusty dźwięk. Pomimo to zbrodniarze zawsze się go obawiają, zdając sobie sprawę, że w zmieniającej się dynamicznie sytuacji, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Stąd też wynika ich gorliwość w zakłamywaniu prawdy historycznej.
Odwrotną stronę medalu stanowi współczesna rzeczywistość. Sztuczny twór państwowy, jakim niewątpliwie jest Ukraina, rozpada się na naszych oczach, zarówno politycznie (Krym, Donbas), gospodarczo, jak i demograficznie. Czy tego ktoś chce, czy nie, państwa ościenne stają przed problemem „zagospodarowania” tego rozpadającego się tworu. Analitycy CIA zdają sobie doskonale sprawę, że Rosja nie jest w stanie zaabsorbować całego obszaru Ukrainy. Stąd też bełkot o „rosyjskiej agresji” jest tylko propagandową brednią. Samą Ukrainę, Stany Zjednoczone traktują jako narzędzie w wojnie „proxy” wydanej Federacji Rosyjskiej.
Z drugiej strony, obszar zwany III RP, to nic innego jak współczesna replika Generalnej Guberni, w której dokonuje się miękka zagłada jej mieszkańców, a gospodarka funkcjonuje w kolonialnej zależności od Zachodu. W latach wojny Hitler nie wpadł na pomysł rozbioru Generalnej Guberni. Wręcz przeciwnie w 1941 roku dołączył doń część ziem wschodnich, w tym Lwów. Trudno więc oczekiwać, by obecne władze Republiki Federalnej planowały kolejny rozbiór tego terytorium, zwłaszcza w sytuacji narastających problemów z emigrantami muzułmańskimi u siebie.
Znakomita większość mieszkańców III RP, na wzór swych „elit”, pozbawiona jest umiejętności elementarnego rozeznawania skutków swych własnych poczynań. Stąd też mieszkańcy tej zdeindustrializowanej krainy delektują się konsumpcją dóbr zachodnich koncernów, a w szczególności niemieckich, za co płacą eksportem samych siebie, w charakterze niewolników. „Patriotyczna” administracja skwapliwie zastępuje ich emigrantami sprowadzanymi z Ukrainy, reklamując te poczynania jako „szansę dla Polski”. Tak więc banderyzacja III RP postępuje sprawnie, bez potrzeby aneksji terenów zachodniej Ukrainy.
Cóż w takiej sytuacji trzeba by zrobić? Wprzódy utworzyć suwerenne Państwo Polskie, rządzone przez autentycznych Polaków, a pozostałe problemy da się w takim układzie rozwiązać.
DR NOWOPOLSKI