„Nie ma bójek, są zabójstwa. Bogatemu wszystko wolno”, czyli sprawiedliwość w Kosowie

Działanie zorganizowanych grup przemytników, krwawe porachunki klanów to sprawy, którymi na co dzień zajmują się polscy sędziowie i prokuratorzy w ramach europejskiej misji prawnej (EULEX), działającej w Kosowie od 2008 roku.

Ekipa programu „Po prostu” Tomasza Sekielskiego wyruszyła do Prisztiny, by przyjrzeć się ich pracy w kraju, gdzie korupcja jest jak „gangrena”, a prawo stanowi albański kodeks sprzed stuleci.

W tym kraju normą jest prawo zwyczajowe. Opiera się ono na tzw. Kanunie, czyli piętnastowiecznym kodeksie Leki Dukagjiniego, w którym obowiązuje zasada „śmierć za śmierć”. Rzeczywistość, z jaką zetknęli się polscy sędziowie, wprawiła ich w osłupienie.

Jak podkreśla Piotr Bojarczuk z Sądu Apelacyjnego w Prisztinie, dla większości obywateli Kosowa Kanun stanowi podstawę w rozstrzyganiu konfliktów.

– Świadkowie, oskarżeni czy pokrzywdzeni otwarcie deklarują na rozprawie sądowej, powołując się na zapisy tego kodeksu, że czegoś nie zrobią lub są zobowiązani do pewnych zachowań. Absolutnie jest to rzecz szokująca – mówi sędzia Bojarczuk w rozmowie z ekipą TVP.

– Najciekawsze są elementy tej kultury prawnej – zemsty rodowej, ugodowego rozwiązania sprawy i obietnicy, że konflikt nie będzie kontynuowany. To niesamowite, że ta tradycja jest tutaj tak szanowana – zaznacza sędzia Dariusz Sielicki z Sądu Najwyższego Kosowa.

Polscy wysłannicy przecierają oczy ze zdziwienia, czytając na przykład akta sprawy, gdzie jedynym dowodem w sprawie o zabójstwo jest niewyraźny zapis z monitoringu. Dobry adwokat w innej części Europy wybroniłby bez problemu oskarżonego. Tutaj on przyznaje się sam. Bierze na siebie odpowiedzialność, by uniknąć zemsty, która odbiłaby się na jego bliskich.

„Bogatemu wszystko wolno”

Sędziowie lokalni często uważają, że sąd nie powinien ingerować w porozumienie między rodzinami, ponieważ ugoda w dłuższej perspektywie kończy konflikt.

– Oczywiście to prowadzi do tego, że działa system wymiaru sprawiedliwości równoległy do państwowego. Z punktu widzenia sędziów międzynarodowych to kompletnie niekontrolowane i niepożądane zjawisko – komentuje Dariusz Sielicki.

– Bogate rodziny są w stanie się wykupić. Tu nie ma mowy o sprawiedliwości w takim społecznym odczuciu. Bogatemu wszystko wolno. Staram się temu przeciwdziałać – dodaje.

Jednym z problemów jest zastraszanie świadków i wpływanie na ich zeznania. W niewielkim, prawie dwumilionowym kraju trudno jest zapewnić im anonimowość.

„To normalne, że kierowcy wyciągają broń”

Polscy sędziowie opowiadają, że w Kosowie konflikty zwykle nie kończą się awanturami z rękoczynami. Tutaj często sięga się po broń.

– Ludzie są uprzejmi dla siebie. Ja nigdy nie widziałem tutaj bójki, ani kłótni, ale byłem świadkiem zabójstwa. To normalne, że kierowcy wyciągają broń. To co u nas kończy się utarczką słowną, tutaj ma finał ze strzelaniną. Nie ma bójek, są zabójstwa – mówi sędzia Sielicki. Jak dodaje, każdy mężczyzna chce ją posiadać, ma to podłoże kulturowe.

– Prowadzę teraz sprawę o podłożu politycznym, z małej miejscowości. W trakcie wyborów samorządowych dwóch dawnych towarzyszy popadło w konflikt. Jeden z nich na oczach wyborców i członków komisji przyłożył drugiemu broń do głowy, żądając przeprosin, odwołania tego, co powiedział – relacjonuje sędzia Bojarczuk.

– W odwecie klan osoby, która była straszona bronią, dokonał najazdu na restaurację, gdzie druga rodzina świętowała na spotkaniu noworocznym. Do lokalu weszło osiem osób uzbrojonych w kałasznikowy i pistolety. Rozpoczęła się regularna strzelanina w miejscu, gdzie były kobiety, dzieci i starsze osoby – opowiada polski sędzia. W wyniku odwetu jedna osoba zginęła, a cztery – w tym dwoje dzieci – zostały ranne.

„Korupcja jest w tym kraju gangreną”

Sędziowie z Polski muszą decydować również w sprawach związanych z typowo mafijną, ciemną stroną Kosowa, które znajduje się na szlakach przemytniczych. Za handlem narkotykami i ludźmi stoją bardzo wpływowi i niebezpieczni ludzie. Mają powiązania ze światem polityki. Lokalni sędziowie są często przekupywani. Struktura wzajemnych powiązań wydaje się nie do rozbicia.

– Korupcja jest w tym kraju gangreną, która go w ogóle zjada. Tutaj wszystko opiera się na przekupstwie. EULEX próbuje z tym walczyć z pomocą lokalnej policji, ale odcięcie jednej głowy tej hydrze powoduje, że pojawiają się cztery inne – mówi sędzia Bojarczuk.

Europejska misja prawna kończy działanie w Kosowie w czerwcu. Nie wiadomo, czy władze tego kraju przedłużą mandat dla działalności międzynarodowych sędziów i prokuratorów.

„PO PROSTU” TVP1

Więcej postów