Podczas konferencji prasowej w Seulu, ze strony badacza z Centrum Danych Praw Człowieka w Korei Płn. pojawiły się zarzuty wspierania komunistycznego reżimu przez Polskę. Badacz dowodził, że Koreańczycy w Polsce pracują w skandalicznych warunkach, a polski rząd daje na to przyzwolenie.
Lee Seung-ju jest badaczem z seulskiego Centrum Danych Praw Człowieka w Korei Płn. Podczas konferencji prasowej w stolicy Korei Płd. opowiadał w jakich warunkach pracują Koreańczycy w Polsce i Mongolii.
– Są całkowicie odizolowani od świata zewnętrznego, nie dostają żadnych informacji o swoim statusie czy o swoich prawach. Oddają 90 proc. swojej pensji na reżim. Pracują codziennie od 7 do 20, nie mają wolnego nawet w te dni, które są ustawowo wolne od pracy – mówił Lee.
Koreańczycy najczęściej są zatrudniani w sadach, stoczniach i przemyśle budowlanym. Kilka lat temu prasie udało się nagłośnić proceder uprawiany przez działacza PSL ze świętokrzyskiego – Stanisława Dobka. Koreańczycy u Dobka dostawali głodowe pensje, odżywiali się resztkami warzyw i żyli w skandalicznych warunkach. Jednak w prokuraturze żaden z pracowników nie potwierdził swoich zeznań.
Także Kim Kyu-nam, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego apelował do rządu w Seulu do wywarcia nacisku na polski rząd, by ten próbował poprawić warunki pracy robotników z Korei Płn. Według niego w Polsce pracuje ok. 800 robotników z Korei Płn., głównie w budownictwie, transporcie i szwalniach.
Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, który zatrudnia Koreańczyków. Polska wspiera tym samym reżim pozwalając, żeby komuniści zabierali swoim obywatelom 90 proc. zarobionych pieniędzy. W 2012 roku w Polsce udzielono 509 pozwoleń na pracę; rok wcześniej podobnych dokumentów wydano tylko 239.
POLISHEXPRESS.CO.UK