Rezygnacja z niekorzystnych dla banków zapisów albo prawna wojna o gigantyczne pieniądze! To ultimatum, jakie niemiecki Commerzbank, właściciel mBanku, austriacki Raiffeisen i grupa General Electric, do której należy BPH, wystosowały do polskiego rządu.
Banki żądają zmian w przyjętej przez Sejm ustawie o frankowiczach i grożą procesami o odszkodowania, których suma sięgnąć może nawet ponad 20 miliardów złotych!
– W razie przyjęcia projektu ustawy Commerzbank AG rozważy podjęcie dalszych kroków i działań prawnych zgodnie z postanowieniami wskazanej umowy – to fragment treści pisma, jaki większościowy udziałowiec mBanku przesłał m.in. do premier Ewy Kopacz (59 l.) oraz do Sejmu i Senatu. W podobnym duchu oświadczenie wydał Raiffeisen. – RBI zastrzega, że zamierza wykorzystać wszelkie dostępne środki, aby dochodzić swych praw na podstawie umowy międzynarodowej – napisał. Wściekłość zagranicznych banków wywołała przyjęta niedawno przez Sejm ustawa o pomocy dla osób mających kredyty we frankach. Zakłada ona, że koszty przewalutowania w 90 proc. sfinansować miałyby banki. A to według szacunków oznacza dla nich stratę nawet 23 mld zł. Dlatego szukają wszelkich sposobów, by szantażować Polskę. -Niestety, na razie nikt z rządzących publicznie w tej sprawie głosu nie zabrał. Natomiast senatorowie, w ręce których trafiła ustawa, najwyraźniej przestraszyli się gróźb banków. Chcą bowiem zmienić zapisy na ich korzyść. Ostateczne głosowanie ma się odbyć 2 września w Senacie.
To niedopuszczalne
– Sprawa jest skomplikowana i dotyczy traktatów handlowych oraz wewnętrznych umów Unii Europejskiej. Stwierdzenie, która strona ma rację, pochłonie ogromne środki i ciągnąć się będzie latami. Bez wątpienia jednak wysyłanie takich pism przez banki w obecnej chwili to nic innego jak próba wpłynięcia na podejmowane decyzje. To niedopuszczalne i nie powinno pozostać bez stanowczej odpowiedzi instytucji państwa.
Se.pl