Prawie 11 milionów złotych w ciągu czterech najbliższych lat wydamy na poselskie podróże pociągami PKP Intercity. Umowa Kancelarii Sejmu z przewoźnikiem dotyczy oczywiście komfortowych warunków – wagony z miejscówkami, sypialne i z miejscami do leżenia. Zwykły pasażer może o nich tylko pomarzyć…
Poseł to dopiero ma klawe życie! Zarabia 12,5 tys. zł, dostaje 11,5 tys. zł na biuro, a do tego ma mnóstwo przywilejów. Za darmo lata samolotem, nie płaci za przejazd komunikacją miejską, taksówki opłacane są z budżetu, a kiedy jeździ swoim samochodem, Kancelaria Sejmu zwraca mu za kilometrówkę. Maksymalnie może na ten cel dostać 35,1 tys. zł rocznie. Ale to jeszcze nie wszystko. Kiedy nie zdąży na samolot albo zepsuje mu się samochód, zawsze może wsiąść do wygodnego pociągu.
Posłowie wożą się za nasze
Bo jak podkreśla Kancelaria Sejmu, posłowie mają prawo do bezpłatnych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego, w tym pociągami. Za ich przejazdy płaci nie kto inny tylko polski podatnik. Potwierdza to nam sejmowe biuro prasowe. – Kancelaria Sejmu zawarła umowę z PKP Intercity na cztery lata. Dotyczy ona krajowych przejazdów posłów w wagonach z miejscami do siedzenia, a także w wagonach sypialnych i z miejscami do leżenia – informuje nas sejmowe biuro prasowe. Łącznie komfort jazdy posła będzie nas kosztował ok. 11 mln zł brutto (średnio 480 z ł miesięcznie). Dla zwykłych pasażerów to astronomiczna kwota. – Sam chciałbym mieć taką dotację! Za bilet miesięczny do Warszawy ze Skierniewic sam muszę płacić 300 zł. Posłowie powinni pomyśleć także o innych pasażerach – mówi Waldemar Suszczyński (55 l.), pracownik Politechniki Warszawskiej, który codziennie dojeżdża 70 kilometrów pociągiem.
se.pl