Swoją kampanię do samorządów inaugurował też Sojusz Lewicy Demokratycznej. Szef partii Leszek Miller (68 l.) w swoim wystąpieniu krytykował rządy PO-PSL. Zawarł też w nim jednak coś na kształt szantażu pod adresem Platformy.
W wystąpieniu Millera nie obyło się bez typowych dla tego polityka bon-motów. – Cztery lata temu koalicja PO-PSL szła do wyborów z hasłem „Polska w budowie”. No i budowali. W systemie 3D, czyli długo, drogo i dla siebie – wyzłośliwiał się lider SLD.
Od połajanek przeszedł jednak do czegoś w rodzaju szantażu wobec Platformy. Albo mocno ukrytej propozycji powyborczej współpracy. – Idziemy do wyborów po wygraną, ale także po to, żeby w każdym mieście, powiecie i województwie tylko z naszymi radnymi była możliwa stabilna i większościowa koalicja. Żeby bez SLD nie można było sformułować żadnej stabilnej i dobrze rządzącej koalicji – mówił Miller do kandydatów Sojuszu.