Wynika z tego, że Sikorski i Dziewulski przejęli kontrolę polskiej polityki zagranicznej u swego ukraińskiego sąsiada.
Gdy zastępca ministra obrony Stanow Zjedn. Derek Chollet urządza się w Kijowie by koordynować represje wojskowe, okazuje się, że te operacje kierowane są przez Polskę. Fotografia, która przewija się na necie nie pozostawia już żadnych wątpliwości co do odpowiedzialności Warszawy.
Podczas gdy działania wojenne rozpalają południowo-wschodnie regiony (byłej) Ukrainy, gromadzą się dowody o aktywnym uczestnictwie Polski w tym konflikcie. Jak dotąd polska interwencja nie byla bezpośrednia. Niesie ona jednak śmierć i zniszczenia, nawet bez uczestnictwa na miejscu polskich jednostek wojskowych. Polska przyczyniła się nie tylko do szkolenia terrorystów Euromajdanu jako wstępu do wywołanego chaosu na Ukrainie, wysłała także konwój najemników by brutalnie tlumić oponentów kijowskiej junty. Można dziś ogladać zdjęcia, które w oczywisty sposób wskazują na udział Polski w spirali wydarzeń, które przyczyniły się do rozlewu krwi na Ukrainie.
W ostatnim czasie, Jerzy Dziewulski, doradca do spraw bezpieczeństwa byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego znalazł się na zdjęciu w Słowiańsku, w towarzystwie tymczasowego prezydenta Ukrainy Aleksandra Turczynowa. Dziewulski jest powszechnie znanym ekspertem anty-terroryzmu. Szkolił sie w Stanach, w Izraelu, we Francji i Niemczech. Kieruje własną prywatną agencją ochrony. Minister Spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski, próżno oświadcza, że nic mu nie wiadomo o obecności polskich najemników na Ukrainie i ogranicza się do wyjaśnienia, że informacje na ten temat przekaże do prokuratury. Zdjęcie Dziewulskiego w towarzystwie Turczynowa zadaje kłam tym zapewnieniom. Prawdą okazuje się, że Sikorskiemu i Dziewulskiemu powierzono odpowiedzialność podejmowania decyzji strategicznych i taktycznych w polityce warszawskiej ingerencji w ukraińskim konflikcie, w zgodnym i wspólnym działaniu.
Informacje o ekipach najemników działających w granicach (byłej) Ukrainy, zaczeły przenikać tuż przed rozpoczęciem karnej operacji zapoczątkowanej przez kijowską juntę. Z końcem maja, Radoslaw Sikorski pośpiesznie zakwestionował prawdziwość ujawnionych rewelacji, podczas gdy minister pełnomocny do spraw zagranicznych Rosji podkreślał ze swej strony, że obcy najemnicy, w szczególności Polacy, zaangażowani byli w terenie i brali udział w operacjach. Sikorski oświadczył całkiem bezceremonialnie, że nie przykłada najmniejszej wagi do wieści o pojmaniu tych najemników i ich polskich dowódców. Według ministra Spraw Zagranicznych są to informacje kłamliwe i pełne złej woli. Jest to tym bardziej zadziwiające, że zaledwie tydzień wcześniej, potępiał samą zasadę najemnictwa. Nie należy więc oczekiwać potwierdzenia tam obecności polskich. Ponieważ jednak krąży w internecie fotografia Dziewulskiego w mundurze polowym, w chełmie i pistoletem przewieszonym przez pierś, w towarzystwie Turczynowa, niemożliwe jest zaprzeczanie obecności polskich sił w strefie walk.
Dobrze jest przypomnieć życiorys Dziewulskiego, by zrozumieć jak dalece ta fotografia ujawnia krętactwa polskiego rządu, złapanego na gorącym uczynku. Na swojej stronie, Dziewulski przedstawia się jako ekspert antyterroryzmu i jako twórca Komisji ds. Służb Specjalnych. Wyszkolony w stawianiu min, w technikach sposobienia różnych materiałów wybuchowych oraz jako strzelec wyborowy. Uczestniczył w stażach praktycznych w Izraelu, w Niemczech i Francji, był w Stanach Zjednoczonych w Departamencie Skarbu, Biuro Alkoholu, Tytoniu i Broni Palnej : Międzynarodowy Program Szkolenia Śledztwa po Wybuchu. Chwali się, że jest najlepszym na świecie ekspertem ds. ochrony i bezpieczeństwa, włączając sięganie do przedsiębiorstw specjalistycznych (czytać: przedsiębiorstwa zapewniające szkolenie i udostępnianie najemników) i organizacje i realizacje personalizowanych planów bezpieczeństwa (czytać: prowadzenie ofensywnych akcji oddziałów najemników). Biorąc pod uwagę ścisłe związki jakie utrzymywał z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, jest najprawdodobniej ważnym elementem złożonego aparatu bezpieczeństwa narodowego państwa polskiego. Wobec powyższego, trudno sobie wyobrazić ministra spraw zagranicznych Radoslawa Sikorskiego, nie znającego stopnia bezpośredniej implikacji w coraz bardziej zaogniającym się konflikcie u swojego ukraińskiego sąsiada, postaci tak utytułowanej i tak bliskiej najwyższym autorytetom rządowym.
Wynika z tego, że Sikorski i Dziewulski przejęli kontrolę polskiej polityki zagranicznej u swego ukraińskiego sąsiada. Obaj prowadzą wspólnie, na dwóch frontach, aktualną ofensywę przeciwko ludności Donbasu. Sikorski manewrujący by zastapić baronessę Catherine Ashton jako Wysoki Przedstawiciel Unii do Spraw Wagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, praktycznie zaćmił samego premiera. 69 % Europejczyków nie wie kim jest Donald Tusk, szef polskiego rządu. Sikorski chce uosobić wyższą strategię realizowaną przez Polskę mającą urzeczywistnić jej roszczenia do terytorium dawnej Rzeczpospolitej Dwojga Narodów. To tej ambicji, by odtworzyć utracone imperium, szef ukraińskiej służby bezpieczeństwa administracji ery Janukowicza, przypisuje uczestnictwo Polski w zamachu stanu z lutego bieżącego roku. Ze swej strony, Dziewulski nie zajmuje miejsca w pierwszym rzędzie. Do czasu ukazania się wyżej opisanego zdjęcia, jego poczynania na wschód od polskich granic, pozostawały w zasadzie w cieniu. Dzięki siłom, które kontroluje, przeprowadzając odpowiednie opcje taktyczne, zapewnia na miejscu realizację strategii ustalonej przez Sikorskiego. Zakres kompetencji, które uprzednio rozwinął pozwalają sądzić, że być może jest on tym, który rzeczywiście kieruje oddziałami najemników działających w Donbasie (byłby zatem bezposrednio odpowiedzialny za popełnione tam zbrodnie wojenne). Ostatecznie, jest malo prawdopodobne by Turczynow tracił czas na fotografowanie się z trzeciorzedną figurą (którą Dziewulski nie jest) w pobliżu frontu ofensywy, która zainicjował. Obaj, Sikorski i Dziewulski, stanowia mózg i ramiona machiny wojennej, która Warszawa rozwija daleko poza swoją wschodnią granicą, w nadziei odtworzenia nieboszczki Republiki Dwojga Narodów, zapominając, że jest sama tylko chłopcem na posyłki Stanów Zjednoczonych i NATO.
Andrew Korybko
Kto? w te banialuki wierzy ?