Przez ostatnie lata, nawet w trudnych czasach pandemii, proces ten przebiegał w miarę sprawnie i kończył się sukcesem. Jednak jak wynika z najnowszych danych, w 2025 roku znalezienie nowego zatrudnienia trwa najdłużej w całej historii badań prowadzonych przez Instytut Badawczy Randstad.
Instytut Badawczy Randstad opublikował właśnie 60. edycję swojego cyklicznego raportu „Monitor Rynku Pracy”. Najnowsza edycja, oparta na badaniu CAWI przeprowadzonym na przełomie sierpnia i września 2025 roku na grupie 1000 pracowników, przynosi dane na temat rotacji, satysfakcji, a przede wszystkim poszukiwania nowej pracy w Polsce. Czy mamy do czynienia z końcem rynku pracownika?
Ile trwa szukanie pracy w 2025 roku? Coraz dłużej…
Średni czas poszukiwania nowej pracy w pierwszym półroczu 2025 roku sięgnął 4,4 miesiąca. Autorzy raportu podkreślają, jest to „najmocniejszy sygnał o zmianach sytuacji na rynku pracy” i wynik „najwyższy w historii” (tego raportu, który pobierzecie tutaj). Dobrze to zresztą widać na wykresie poniżej.
Kto ma najtrudniej? Najdłużej pracy szukają osoby w wieku 50-64 lata (średnio aż 7,2 miesiąca) oraz kobiety (4,8 miesiąca vs. 4,2 u mężczyzn). Co ciekawe i wbrew pozorom, najdłużej (5,6 miesiąca) pracy szukają… osoby z dyplomem wyższym. Najtrudniej jest też mieszkańcom wsi (szczególnie tych w aglomeracjach) oraz miast 20-50 tys. mieszkańców.
W których branżach najtrudniej o pracę, a gdzie wciąż szukają?
Raport Randstad pokazuje, gdzie pracownicy najsłabiej oceniają swoje szanse na znalezienie pracy „co najmniej tak dobrej, jak obecna”. Największy pesymizm (najniżej w poniższej tabeli) panuje w sektorach takich jak:
- Administracja publiczna (tylko 52 proc. ocenia szanse pozytywnie)
- Hotelarstwo i gastronomia (52 proc.)
- Handlu (56 proc.)
Po drugiej stronie są branże, gdzie jest większa nadzieja na znalezienie pracy (co oczywiście nie znaczy, że ją szybko znajdziemy). Najlepiej swoje szanse oceniają pracownicy sektora transportu i logistyki (66 proc.), opieki zdrowotnej (65 proc.) oraz budownictwa (63 proc.).
Dlaczego Polacy zmieniają pracę i czy boją się zwolnienia?
Po co w ogóle zmieniać pracę (robi to mniej osób, bo 19 proc. w porównaniu z np. 22 proc. w 2022 r.), skoro tak trudną ją znaleźć? Chodzi rzecz jasna pieniądze. Główną motywacją pozostaje „wyższe wynagrodzenie u nowego pracodawcy” (45 proc. wskazań w H1 2025). Na drugim miejscu jest z kolei „chęć rozwoju zawodowego” (37 proc.).
Jednak Polacy nie wpadają (jeszcze) w panikę. Ryzyko zwolnienia jest oceniane jako „umiarkowane”. Tylko 9 proc. badanych odczuwa „duże ryzyko”, podczas gdy 32 proc. ocenia je jako „małe”, a 27 proc. twierdzi, że „nie ma takiego ryzyka”.
Gorzej wygląda ocena szans na przyszłość. O ile 83 proc. z nas wierzy, że znajdzie jakąkolwiek pracę, o tyle optymizm znika, gdy pytani jesteśmy o dobrą posadę. Raport stwierdza, że „rekordowo słabo talenty oceniają możliwości znalezienia pracy co najmniej tak dobrej, jak obecna”.
Co przyniesie 2026 rok na rynku pracy?
Po tych wszystkich trendach i nastrojach nasze nadzieje na podwyżki w 2026 również lekko maleją, ale to też nie znaczy, że nie będziemy się starać. Raport pokazuje, że „mniej pracowników spodziewa się (…) wzrostów płac w 2026 roku”. Ogółem na podwyżkę liczy 54 proc. badanych, w porównaniu do 59 proc. rok wcześniej.
Oczekiwania może i spadły, ale wrosła nasza pewność siebie. Więcej osób jest „gotowych samemu zainicjować rozmowy o podwyżkach”. Aż 41 proc. pracowników planuje w pierwszym kwartale 2026 roku pójść do szefa po wyższą pensję.
Na jakie argumenty będą musieli przygotowani szefowie? Na „wysoką jakość mojej pracy” (58 proc.) i „inflację, rosnące ceny” (58 proc.). Jaka jest więc odpowiedź na pytanie z początku? To jeszcze nie koniec rynku pracownika, ale na pewno uległ on wyraźnemu spowolnieniu.
Źródło: natemat.pl












Dodaj komentarz