
Mimo kolejnych kroplówek finansowych od rządu, może zabraknąć ponad 2 mld zł w kasie NFZ na rozliczenie trzeciego kwartału z placówkami zdrowia. Sytuacja może powtarzać się w kolejnych kwartałach. Bez dolania przez rząd w tym roku łącznie ok. 8 dodatkowych miliardów złotych, rachunek NFZ przestanie się spinać, a to prosta droga do tego, by szpitale ograniczyły świadczenia dla pacjentów.
To ponure wnioski, które z jednej strony płyną z analizy danych NFZ dokonanej przez Wojciecha Wiśniewskiego, współprzewodniczącego Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia i eksperta Federacji Przedsiębiorców Polskich, a z drugiej – z naszych nieoficjalnych rozmów z osobami znającymi sytuację w ochronie zdrowia.
Sam Wiśniewski w swoich analizach wziął pod uwagę m.in. informację o dziennych stanach rachunku Centrali NFZ w 2025 roku, o wysokości sprawozdanych do rozliczenia i rozliczonych świadczeń (np. na programy lekowe) czy danych pozyskanych w trybie dostępu do informacji publicznej. Wnioski, do jakich doszedł ekspert, są wręcz zatrważające.
Ze względu na brak płynności finansowej po stronie Narodowego Funduszu Zdrowia, uregulowanie zobowiązań za trzeci kwartał w terminie jest po prostu niemożliwe – ocenia Wiśniewski i przekonuje, że sytuacja prowadzi do „daleko idących konsekwencji dla świadczeniodawców na przełomie października i listopada” (wtedy bowiem szpitale powinny dostać pieniądze za świadczenia rozliczane kwartalnie, czyli w tym przypadku – po trzecim kwartale).
Jego zdaniem późną jesienią lub zimą tego roku pacjenci mogą zacząć bezpośrednio odczuwać skutki fatalnej sytuacji finansów w zdrowiu, przede wszystkim w postaci ograniczonej liczby świadczeń. A to oznacza nic innego jak dłuższe kolejki do lekarzy i specjalistów.
Bez dotacji z budżetu państwa w tym okresie czeka nas bardzo daleko idące ograniczenie podaży świadczeń. Nie mówię nawet o czwartym kwartale, ponieważ żeby go rozliczyć, trzeba będzie sięgnąć po pieniądze z przyszłorocznego planu w bezprecedensowej wysokości – stwierdza Wojciech Wiśniewski.
Jak ekspert doszedł do tych wniosków? Składa się na to kilka kwestii. Na przykład widać już, że regularnie, w miesięcznych odstępach, NFZ niemal zeruje swój rachunek, a to zdaniem Wiśniewskiego dowód na to, że kryzys płynności, który rozpoczął się w NFZ 18 miesięcy temu, jest „stałym elementem systemu”.
Dzieje się tak, mimo że do dzisiaj, tj. jeszcze przed zakończeniem trzeciego kwartału, do NFZ w formie dotacji podmiotowej z budżetu państwa trafiło 24,85 mld zł. A to stanowi aż 136 proc. wartości pierwotnie zaplanowanej i jednocześnie niemal 90 proc. obecnie planowanej dotacji. Przy czym do wykorzystania w tym roku pozostaje już tylko 2,8 mld zł z tego źródła. Jeśli z kolei zapotrzebowanie NFZ na wydatki zdrowotne za pierwsze trzy kwartały tego roku okaże się podobne jak w ubiegłych dwóch latach, to można szacować, że do rozliczenia trzeciego kwartału zabraknie 2,1 mld zł.
Ekspert: potrzeba pilnych działań
Reasumując, do pokrycia zobowiązań trzeba więcej, aniżeli zostało wolnej dotacji budżetowej do przekazania. Trzeba pilnej nowelizacji planu finansowego NFZ oraz albo przesunięcia środków z części 46. budżetu państwa poprzez „zabicie” innych wydatków, albo nowelizacji ustawy budżetowej i skierowanie tam pieniędzy – diagnozuje Wiśniewski.
Także w samym NFZ słyszymy nieoficjalnie, że sytuacja jest trudna i fundusz stoi przed poważnymi problemami finansowymi. – To, co mamy w planie i to, co mamy zakontraktowane, będziemy realizować. Natomiast pytanie, w jakim trybie i jak szybko jesteśmy w stanie realizować to, co jest w świadczeniach nielimitowanych, czyli to, co jest ponad umowę, a mamy obowiązek za to zapłacić – mówi nasz rozmówca związany z Funduszem. Jak podkreśla, rocznie takie świadczenia to około 9 mld zł.
W odpowiedzi na nasze pytania o ten problem, NFZ tłumaczy: „Aktualnie jesteśmy w trakcie tzw. bilansowania umów za drugi kwartał 2025 r., czyli zestawiamy nadwykonania z tego okresu z niedowykonaniami, czyli świadczeniami, których dana placówka medyczna nie zrealizowała, a miała je w kontrakcie z NFZ. Pozostając więc przy drugim kwartale 2025 r., nadwykonania nielimitowane za ten okres wynoszą ok. 3,5 mld zł, zaś niedowykonania ok. 2 mld zł. Do tego dochodzą jeszcze leki w programach lekowych i w chemioterapii – 1,2 mld zł. Trzeci kwartał trwa, więc jest za wcześnie, aby mówić o konkretnych kwotach”.
Zdaniem jednego z naszych rozmówców te dane wskazują, że luka w ciągu drugiego kwartału wyniesie około 2,6 mld zł. I podobna sytuacja może się powtórzyć w kolejnym kwartale.
Nie jest natomiast tajemnicą, że nałożenie na NFZ dodatkowych zadań w 2022 r., a w szczególności realizacja ustawy podwyżkowej w ochronie zdrowia, powoduje konieczność zwiększania udziału dotacji z budżetu państwa jako źródła przychodów dla NFZ. Do tegorocznego planu finansowego NFZ trafiło z budżetu państwa ponad 27,6 mld zł i nie możemy wykluczyć, że ta kwota będzie jeszcze wyższa. Każde zwiększenie dotacji podmiotowej dla NFZ oznacza wyższe przychody dla Funduszu, dlatego wiąże się ze zmianą planu finansowego NFZ” – tłumaczy Fundusz w odpowiedzi na nasze pytania.
Dlatego zdaniem naszego rozmówcy zorientowanego w finansach ochrony zdrowia, żeby unormować sytuację, potrzebny będzie kolejny zastrzyk z tegorocznego budżetu w wysokości około 8 mld zł. Kolejny, gdyż już raz wysokość tegorocznej dotacji będzie podniesiona. Dodatkowo, żeby zapłacić za świadczenia ponadlimitowe, trzeba będzie zmienić plan NFZ.
„Dotacja jest niezbędna”
A co się stanie, jeśli pieniędzy nie będzie? – Na pewno będzie o tym słychać w mediach, sprawę nagłośnią szpitale i POZ. W przypadku podmiotów w trudnej sytuacji finansowej możemy mieć także do czynienia z ograniczeniem liczby udzielanych świadczeń – zauważa nasz rozmówca.
W koalicji rządzącej również słyszymy głosy, że „tak trudnej sytuacji w NFZ jeszcze nie było”.
To wręcz nieprawdopodobne, by minister finansów nie dosypał tych pieniędzy. Dotacja jest niezbędna, ale w jakiej kwocie, to się okaże, bo resort będzie walczyć o to, by była jak najniższa. Czas na decyzję jest do 15 października, bo do tego czasu minister musi przedstawić plan zmian na sejmowej komisji finansów – mówi nam koalicyjny polityk doskonale znający sytuację w ochronie zdrowia.
Przekonuje on, że po ostatnich zmianach kadrowych w Ministerstwie Zdrowia nowa minister, zgodnie z zapowiedzią Donalda Tuska o „odpolitycznieniu i odpartyjnieniu” resortu zdrowia, pozbyła się dotychczasowych zastępców i zaczęła zatrudniać swoich współpracowników. A to powoduje, że koalicjanci KO nie chcą brać odpowiedzialności za temat zdrowia.
– Teraz bezpośrednią odpowiedzialność za ten temat i to, co robi resort zdrowia, ponosi premier Tusk – przekonuje koalicyjny polityk. Nasz rozmówca przypomina, że na tym problemy nowej minister zdrowia się nie kończą. – Trzeba jeszcze zwrócić 4 mld zł do Funduszu Medycznego. Poprzednia minister Izabela Leszczyna pożyczyła te pieniądze na ratowanie sytuacji w NFZ, a konkretnie wzięła je ze składki, która miała trafić do Funduszu. Dla nowej minister to realny problem, bo jeśli nie odda tych pieniędzy, złamie ustawę o Funduszu Medycznym – wskazuje polityk.
Sytuacja w ochronie zdrowia może z kolei rzutować na oceny całego rządu.
Kluczowe jest to, czy gdy ludzie pójdą do lekarza, to ktoś im powie, że właśnie kolejka wydłużyła im się o kolejny rok albo kolejne miesiące, czy też pozostanie to absolutnie bez wpływu na ich sytuację – podkreśla Marcin Duma, prezes Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS.
Jak dodaje, ocena dostępu do opieki zdrowotnej już dziś jest generalnie zła i jest jedną z tych rzeczy, które są po pierwsze źle oceniane, a po drugie są wśród trzech najważniejszych rzeczy, które państwo powinno naprawić.
Na razie na to się jednak nie zanosi. Bo nie lepiej będzie w przyszłym roku, co pokazuje Monitor Finansowania Ochrony Zdrowia. Jak podkreśla jego współautor Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, planowane wydatki na zdrowie ujęte w projekcie budżetu państwa na 2026 rok oraz planie finansowym NFZ to absolutne minimum, wystarczające do wypełnienia wymogów ustawy o 7 proc. PKB na zdrowie, ale niewystarczające do pokrycia pełnych potrzeb związanych z rosnącymi kosztami leczenia oraz ustawowo gwarantowanymi podwyżkami wynagrodzeń w ochronie zdrowia.
W naszej ocenie brakuje co najmniej 23 mld zł na przyszły rok. Zapełnienie tej luki będzie utrudniać fakt, iż w ciągu ostatnich dwóch lat fundusz zapasowy NFZ zmalał z 26 do 2,2 mld zł, a wartość przeniesionych na kolejny rok zobowiązań z tytułu wykonanych świadczeń ponad limity zwiększyła się z 0,8 do 6,3 mld zł. Dodatkowym problemem jest to, że wzrost finansowania nie przekłada się na zauważalny wzrost dostępności świadczeń opieki zdrowotnej – podkreśla Kozłowski.
Faktycznie od kilku lat wydatki na ochronę zdrowia bardzo wzrosły – zarówno w relacji do PKB, jak i nominalnie. Ale – jak podkreśla Łukasz Kozłowski – średni koszt pojedynczego świadczenia NFZ wzrósł w ciągu ostatnich 9 lat o 137 proc., czyli ponad 2,5 raza szybciej od wzrostu poziomu cen w gospodarce. To pokazuje, że pozostaje duża przestrzeń do poprawy efektywności w systemie.
Źródło: money.pl
Dodaj komentarz