Rząd zaostrza walkę z dziurą budżetową. Trzy pomysły nowych podatków jednego dnia

niezależny dziennik polityczny

Środa była w Polsce dość wyjątkowa. Tego samego dnia trzech różnych ministrów pokazało pomysły na trzy nowe podatki. Dowiedzieliśmy się też, że znów rośnie nasze zainteresowanie obligacjami detalicznymi, zaś na giełdzie wkrótce pojawią się nowe, ciekawe fundusze ETF. Do tego nasz PKB rośnie szybciej, a PKB Rosji rośnie ledwo ledwo. Oto pięć wydarzeń w gospodarce, na które warto zwrócić uwagę.

  • Rząd walczy z deficytem. Trzy pomysły nowych podatków jednego dnia
  • PKB Polski bez niespodzianek – rośnie o 3,4 proc. 
  • Rosja otarła się o recesję, ale jej uniknęła
  • Na giełdę wchodzą nowe fundusze od obronności i dywidend
  • Ponad 8 mld zł obligacji detalicznych w lipcu

1. Rząd walczy z deficytem. Trzy pomysły nowych podatków jednego dnia

Może to tylko zbieg okoliczności, ale nawet jeśli tak jest, to wygląda on ciekawie, bo pokazuje, że podejście rządu do kwestii sporego deficytu budżetowego powoli się zaostrza i szuka on nowych dochodów w wielu miejscach. W środę przedstawione zostały mniej lub bardziej szczegółowo trzy osobne pomysły trzech różnych ministerstw na trzy nowe podatki, które mogą wejść w życie w kolejnych latach.

Po pierwsze w końcu pojawiły się szczegóły podatku cyfrowego, nad którym pracuje minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Zgodnie ze wstępnymi założeniami podatkiem miałyby by objęte firmy z globalnymi przychodami powyżej 750 mln euro, oferujące tak zwane usługi interfejsu cyfrowego, a więc serwisy bądź aplikacje, które umożliwia użytkownikom wzajemną interakcję, wymianę informacji, towarów lub usług, a także te zbierające dane o swoich użytkownikach i potem zarabiające na nich, poprzez wykorzystywanie ich przy dopasowywaniu reklam i generalnie aktywności marketingowych.

Oznacza to, że podatek dotyczyłby na przykład zarówno Google’a, jak i Facebooka, ale także platform zakupowych takie jak Allegro czy Temu. Podatek miałby wynieść 3 proc. od przychodów spółki i miałby zapewnić budżetowi około 1,7 mld złotych w 2027 roku, a do 2030 ta kwota miałaby urosnąć do 3 mld złotych.

Akurat w przypadku tego pomysłu można oczekiwać protestów ze strony Stanów Zjednoczonych, a nieoficjalne doniesienia już dziś mówią, że między innymi z tego powodu niechętna jest mu także Kancelaria Prezydenta. Jego wprowadzenie będzie więc wymagać silnej woli politycznej i zapewne wielu negocjacji.

Ale są też inne propozycje. Na przykład minister finansów Andrzej Domański powiedział, że w jego resorcie już trwają prace nad nowym podatkiem dotyczącym banków. Jego założenia mają zostać upublicznione w najbliższych tygodniach, a wpływy z tego podatku mają zostać uwzględnione już w projekcie budżetu na przyszły rok. Prawdopodobnie może on dotyczyć odsetek od środków, które banki trzymają w NBP w ramach rezerwy obowiązkowej. Minister Domański o takim podatku wspominał już w czerwcu i mówił wtedy, że dochody z jego tytułu mógłby wynieść do 2 mld złotych w ciągu roku.

Po trzecie Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaproponowało wprowadzenie tak zwanej opłaty opakowaniowej, z której wpływy szacuje od 2028 roku na ponad 5 mld złotych rocznie. Opłatę ma uiszczać producent i ma ona dotyczyć każdego kilograma opakowań produktów, które sprzedaje. Projekt ustawy na ten temat jest już w fazie konsultacji. Każdy rodzaj opakowania ma mieć swoją osobną stawkę. Na przykład w przypadku puszek konserwowych i wytłaczanek na jajka ma ona nie przekraczać 3 groszy od sztuki, słoiki to nieco ponad 3 grosze, a butelki na kosmetyki o pojemności do 300 mililitrów to 4,4 grosza.

Wszystkie te projekty mają oczywiście także swoje cele niefiskalne i mogą generalnie okazać się pożyteczne, natomiast gdyby wszystkie weszły w życie, mogły za kilka lat dostarczać do budżetu około 10 mld złotych rocznie, czyli równowartość około 0,3 proc. PKB.

2. PKB Polski bez niespodzianek – rośnie o 3,4 proc.          

Polska gospodarka rośnie coraz szybciej. PKB po drugim kwartale jest realnie o 3,4 proc. większy niż rok wcześniej. To przyspieszenie, bo w pierwszym kwartale mieliśmy wzrost o 3,2 proc. Licząc tempo wzrostu nieco inaczej, czyli kwartał do kwartału, mamy wzrost o 0,8 proc., czyli też lekkie przyspieszenie, bo trzy miesiące temu mieliśmy wzrost o 0,7 proc.

Tu jednak można mówić też o pewnym rozczarowaniu, bo ekonomiści wcześniej oczekiwali, że zobaczymy wzrost o 1 proc. To wszystko dane wstępne. Pełniejsze GUS opublikuje 1 września. Wtedy też przekonamy się, ile nasz PKB wynosi w złotych i czy sięgnęliśmy już biliona dolarów po przeliczeniu na walutę amerykańską. Ostatnio byliśmy już bardzo blisko tego progu.

Zdaniem sporej części ekonomistów w drugiej połowie roku polska gospodarka powinna rosnąć nieco szybciej, napędzana głównie naszymi wydatkami konsumpcyjnymi i powoli rosnącymi inwestycjami publicznymi oraz prywatnymi, przy wciąż słabym eksporcie oraz słabej kondycji przemysłu i sektora budowlanego.

Prognozy dotyczące tempa wzrostu w całym roku wahają się obecnie od 3,5 proc., o których mówią ekonomiści banku ING, do 4 proc., przy których wciąż trwają ci z Pekao SA, chociaż przyznają oni, że ich prognoza robi się nieco ryzykowna. PZU i Credit Agricole widzą tempo wzrostu PKB na poziomie 3,6 proc., a Alior Bank na poziomie 3,7 proc. i zapewne któraś z tych prognoz okaże się trafna.

3. Rosja otarła się o recesję, ale jej uniknęła

Swoje dane o PKB opublikowała też Rosja i wynika z nich, że udało jej się uniknąć recesji, chociaż niewiele do niej brakowało. Wzrost w drugim kwartale względem pierwszego wyniósł bowiem tylko 0,1 proc. W pierwszym kwartale PKB Rosji spadał o 0,6 proc., a zgodnie z definicją recesja to co najmniej dwa kolejne kwartały ze spadkiem PKB, można więc uznać, że tym razem Rosja się o nią otarła.

W tym kontekście warto przypomnieć, ze w czerwcu Władimir Putin mówił, że recesji należy uniknąć za wszelką cenę. Był to jego komentarz do słów ministra gospodarki Maksyma Reszetnikowa o tym, że Rosja znajduje się właśnie na jej krawędzi. Dane potwierdzają, że faktycznie była na krawędzi i faktycznie udało się jej uniknąć.

W skali rok do roku wzrost rosyjskiego PKB wyniósł 1,1 proc. był więc poniżej oczekiwań ekonomistów, którzy prognozowali wzrost o 1,5 proc.

Rosyjska gospodarka po napaści na Ukrainę w 2022 roku przez kolejny rok rozwijała się dość dynamicznie dzięki sektorowi militarnemu, a także wydatkom konsumentów, które rosły między innymi dzięki relatywnie niskim stopom procentowym. Potem jednak sytuacja zaczęła się komplikować.

Wojna spowodowała poważne braki pracowników w gospodarce, ponieważ sporo z nich albo uciekło za granicę albo zostało wcielonych do wojska. W efekcie pojawiły się problemy, które wraz z sankcjami z zewnątrz doprowadziły do wyraźnego wzrostu inflacji. To z kolei spowodowało wzrost stóp procentowych, który zdecydowanie schłodził gospodarkę i tak dotarła ona na skraj recesji. A gdyby nie liczyć sektora wojskowego, okazałoby się, że cała reszta rosyjskiej gospodarki pogrążona jest obecnie w poważnych kłopotach.

Rosyjski bank centralny zaczął już obniżać stopy, a inflacja ponownie zaczęła tam spadać, ale praktycznie wszystkie prognozy gospodarcze dla Rosji na kolejne lata wskazują, że wzrost gospodarczy będzie u nich bardzo powolny i raczej nie będzie przekraczać 2 proc. rocznie.

4. Na giełdę wchodzą nowe fundusze od obronności i dywidend

Możliwości inwestycyjne na warszawskiej giełdzie w najbliższych dniach rozszerzą się o dwie nowe, wyglądające interesująco propozycje. GPW dopuściła bowiem do obrotu dwa nowe fundusze ETF. Pierwszy ma się skupiać na inwestowaniu w spółki wypłacające dywidendy.

Za fundusz odpowiada dobrze już znana inwestorom firma Beta ETF, która wcześniej wprowadziła na warszawską giełdę wiele innych funduszy, odwzorowujących ruchy na przykład indeksów giełdowych takich jak WIG 20, Mwig40, S&P500 czy Nasdaq, a także polskich obligacji.

Debiut ETF dywidendowego zaplanowano 18 sierpnia.

Ale wkrótce pojawi się u nas też nowy fundusz inwestujący w spółki z sektora militarnego.

W tym przypadku dostawcą produktu jest Han ETF. Jego fundusz, który zgromadził już 2,8 mld dolarów, jest już notowany na wielu giełdach europejskich z wiele mówiącym giełdowym tickerem: „NATO”. Powstał on dwa lata temu, a jego jednostki od początku istnienia poszły w górę już o 132 proc.

Data debiutu na warszawskiej giełdzie nie została jeszcze wyznaczona, ale zapewne wydarzy się to w najbliższych dniach. Warto przy okazji zdawać sobie sprawę z tego, że generalnie spółki z sektora militarnego mają już za sobą dość imponująco wyglądające wzrosty napędzane oczekiwaniami na wzrost wydatków i inwestycji militarnych w Europie w związku z zagrożeniem ze strony Rosji. W tym kontekście bardzo istotnym wydarzeniem dla tej branży może okazać się ewentualny rozejm w wojnie Rosji z Ukrainą, który te oczekiwania dotyczące wzrostu wydatków może nieco ostudzić.

Warto więc zawsze pamiętać o ryzyku, które wiąże się z inwestycjami na giełdzie. Dotyczy ono nie tylko akcji pojedynczych spółek, ale także funduszy ETF, zwłaszcza tych nieco mniej zdywersyfikowanych, skupionych na jednej branży.

Warto też dodać, że w portfelu funduszu Han ETF nie ma żadnej spółki z Polski. Znajduje się tam 60 różnych firm, głównie z USA i z Europy Zachodniej.

5. Ponad 8 mld zł obligacji detalicznych w lipcu

W lipcu resort finansów sprzedał nam obligacje detaliczne łącznie za 8,23 mld złotych. To najlepszy wynik ich sprzedaży od sierpnia ubiegłego roku. Nie znamy jeszcze danych o wykonaniu budżetu państwa w lipcu, ale można podejrzewać, że ponad 8 mld zł będzie stanowić sporą część deficytu za ten miesiąc. Tak więc dzięki naszemu popytowi resort finansów może do pewnego stopnia finansować ten deficyt bez zwracania się w stronę banków czy dużych inwestorów zagranicznych na rynkach finansowych.

Na wzrost popytu na obligacje detaliczne wpłynął zapewne komunikat opublikowany pod koniec lipca o tym, że ich oprocentowanie od sierpnia zostanie obniżone. Wielu z nas chciało zapewne załapać się na wyższe odsetki jeszcze przed obniżką. Ponadto generalnie na wzrost zainteresowania obligacjami detalicznymi powinny mieć wpływ obniżki stóp procentowych w NBP i towarzyszące im obniżki oprocentowania lokat w bankach.

W lipcu drugi miesiąc z rzędu największym wzięciem cieszyły się obligacje roczne, oprocentowane wg głównej stopy NBP – sprzedano ich za 3,3 mld zł. Sprzedaż obligacji trzyletnich sięgnęła 3,1 mld zł. Ich oprocentowanie jest stałe i w lipcu wynosiło 5,65 proc. w skali roku. W sierpniu zostało ono obniżone do 5,4 proc., ale jeśli ktoś je kupił w lipcu, to zagwarantował sobie to wyższe oprocentowanie przez cały okres trzech lat.

Zdecydowanie mniejszym wzięciem cieszą się ostatnio obligacje z oprocentowaniem uzależnionym od inflacji, zapewne dlatego, że inflacja spada. Łącznie w lipcu sprzedano je za 1,2 mld zł. Warto też zauważyć, że sprzedaż obligacji „najkrótszych”, czyli trzymiesięcznych, oprocentowanych tylko na 3 proc. w skali roku była w lipcu największa od prawie trzech lat i wyniosła 196 mln zł.

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*