
Za rządów Zjednoczonej Prawicy Michał Dworczyk był jednym z czołowych polityków w kraju. Sprawował ważne funkcje, m.in. szefował Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, był też wiceszefem resortu obrony. 11 sierpnia br. Dworczyk trafił do Wojskowego Centrum Rekrutacji, a wnioskami z tej wizyty podzielił się w mediach społecznościowych. Okazało się m.in., że wojsko na ćwiczenia wezwało mężczyznę, który niedawno przeszedł zawał.
Michał Dworczyk po zakończeniu studiów zgłosił się do odbycia służby wojskowej. W Szkole Podchorążych Rezerwy w Zegrzu odbył trzymiesięczne szkolenie, a następnie służył w kompanii rozpoznania Warszawskiej Brygady Pancernej. Jest starszym kapralem podchorążym rezerwy.
Jako poseł na Sejm RP był członkiem Komisji Obrony Narodowej, posłem sprawozdawcą ustawy powołującej Wojska Obrony Terytorialnej. Obecnie kwestiami obronności zajmuje się jako europoseł. W poniedziałek, 11 sierpnia polityk udał się do stołecznego Wojskowego Centrum Rekrutacji. Już początek wizyty nie był dla niego pozytywny. „Wczoraj matka Armia kolejny raz wbiła mi brutalnie nóż w serce. Odebrałem nowy przydział mobilizacyjny i okazało się, że już nie będę służył w rozpoznaniu” — napisał Dworczyk.
Minister w rządzie PiS: wojny wygrywają rezerwiści, a nie grupa pełnoetatowych żołnierzy
Następnie podzielił się swoimi obserwacjami z wizyty w WCR. „Kiedy wszedłem do zatłoczonej poczekalni, skonstatowałem, że jestem jednym z młodszych oczekujących po odbiór przydziału mobilizacyjnego, czy wezwania na ćwiczenia. Na dodatek nie tylko jednym z młodszych, ale i szczuplejszych — co dla mnie samego było dużym zaskoczeniem… Po pewnym czasie, kiedy przyszła moja kolej, stojąc przy biurku w pokoju, w którym byli obsługiwani wezwani, usłyszałem mimowolnie, jak wyraźnie starszy ode mnie pan tłumaczył żołnierzowi wydającemu dokumenty: »Proszę pana, ja miałem dwa miesiące temu zawał, ja naprawdę nie mogę stawić się na te ćwiczenia«” — opisywał były minister w rządzie PiS, podkreślając, że średnia wieku rezerwistów i ich kondycja fizyczna mocno go zmartwiła, gdyż „wojny wygrywają rezerwiści, a nie stosunkowo wąska grupa pełnoetatowych żołnierzy”.
Polityk zaobserwował też inną rzecz związaną z organizacją pracy WCR. „Druga refleksja dotyczy pracy WCR – ale tak naprawdę większości instytucji wojskowych. Muszę zacząć od tego, że obsługa była bardzo miła i profesjonalna. I piszę tak nie tylko ze względu na moją słabość i sympatię do munduru i Wojska Polskiego – ale tak faktycznie było – profesjonalnie i miło. Natomiast wszędzie królował papier. A konkretnie stosy papierów. Jakiś żołnierz niósł stos teczek osobowych, jakaś pani zawzięcie wycierała gumką i strona po stronie numerowała ołówkiem kolejne kartki w segregatorze, teczki były wszędzie… Niby nic, ale w XXI wieku nie ma szans na sprawne zarządzanie zasobami (w szczególności kadrowymi), w liczącej setki tysięcy żołnierzy armii” — stwierdził Dworczyk i zaapelował, żeby „pilnie, profesjonalnie i bezpiecznie wdrożyć system cyfrowy, który pozwoli nam zaoszczędzić czas i pieniądze w zarządzaniu fundamentalnym zasobem Sił Zbrojnych RP, czyli ludźmi”.
Michał Dworczyk: w dobie zagrożeń nie stać nas na taką hojność
Trzecie spostrzeżenie dotyczyło osób pracujących w WCR. „I ostatnia sprawa – tu niestety narażę się części osób noszących mundur. Zdecydowanie zbyt dużo osób, które widziałem w WCR, nosiła mundur. Rozumiem, że jeden, dwóch, może trzech oficerów jest potrzebnych w takim miejscu, ale naprawdę znacząca część procesów mogłaby być obsługiwana przez cywili. Mówiąc brutalnie: nie stać nas na obecny stan rzeczy. Mamy nadal tysiące nieobsadzonych etatów »w linii«, a w jednostkach administracyjnych czy komórkach urzędu centralnego licznych wojskowych, często z wysokimi stopniami. Niestety w dobie zagrożeń nie stać nas na taką hojność. I nie chodzi mi o stosunkowo nieźle płatne etaty wojskowe, ale o przywileje z nimi powiązane, takie jak wcześniejsza emerytura czy odprawy mieszkaniowe” — skonstatował obecny europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Polityk stwierdził na koniec, że kwestie te wymagają zmian. „Tylko drobne pytanie? Jak to zrobić? Przecież dziś żaden polityk nie chce narazić się wyborcom i wojsku, dziś każdy chce być miły, sympatyczny i przyjemny…” — zakończył Michał Dworczyk.
Komentujący wpis polityka byli podzieleni. Jedni chwalili go, że opisuje „wszystko zgodnie z prawdą”. Inni krytykowali jego wpis, przypominając, że wszystkie te sprawy mógł rozwiązać, gdy był członkiem rządu.
Dodaj komentarz