
Życzę Ukraińcom zwycięstwa w starciu z Rosją. Życzę im, aby nie zostali sprzedani Putinowi, tak jak niegdyś Zachód sprzedał Hitlerowi Czechosłowację. Życzę im, aby w przyszłości wstąpili do NATO. Ale bez Bandery – pisze dla Wirtualnej Polski Marek Magierowski.
„Ukraińcy walczą nie tylko za swoją wolność, ale także za naszą i waszą. Walczą o wolność świata Zachodu”.
Tłumaczyłem to moim amerykańskim rozmówcom w lutym 2022 r., wkrótce po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, przez cały 2023 r., i jeszcze w lipcu 2024 r., tuż przed powrotem z Waszyngtonu do Warszawy. Przez dwa i pół roku. Zanim było to modne i długo po tym, jak modne być przestało.
Wbijałem to do głów kongresmenom, dziennikarzom, ekspertom think tanków, studentom. Opowiadałem wszystkim o naszej pomocy – militarnej i humanitarnej. Amerykanie nie mogli uwierzyć, że setki tysięcy Polaków bezinteresownie udostępniały swoje domy i mieszkania uciekinierom z Kijowa, Charkowa i Odessy.
Wspominałem, że nawet potomkowie rodzin, zamordowanych 80 lat temu przez ukraińskich sąsiadów i partyzantów UPA na Wołyniu, przyjmowali pod swój dach uchodźców.
Broniłem Wołodymyra Zełenskiego, kiedy wraz z żoną pojawił się na okładce „Vogue’a”. Pytany o korupcję w Ukrainie (głównie przez zagorzałych trumpistów), odpowiadałem, że owszem, korupcja jest poważnym problemem, jak w każdej post-sowieckiej republice, ale powinniśmy skupić się na priorytetach. A głównym priorytetem powinno być pokonanie w tej wojnie Rosji.
Kiedy jednak we wrześniu 2023 r., w szczycie „kryzysu zbożowego”, prezydent Ukrainy oskarżył polskie władze o wspieranie Kremla, napisałem tekst dla „The Wall Street Journal”, w którym przypomniałem, że to głównie dzięki Polsce Ukraińcy zatrzymali rosyjską inwazję i przetrwali jako państwo.
Po czym zobaczyłem banderowski sztandar na Stadionie Narodowym w Warszawie. Oraz tysiące świetnie bawiących się, młodych Ukraińców.
Być może owa flaga była jedynie kremlowską prowokacją. Być może człowiek, który ją powiewał, nie do końca wiedział, że trzyma w ręku, nomen omen, czerwono-czarną płachtę na byka, dla większości Polaków symbol ludobójstwa. Tak czy inaczej, poczułem się tak, jakby ktoś znów napluł mi w twarz (a proszę mi wierzyć, że doskonale wiem, jakie to uczucie).
Każdy naród wybiera sobie własnych bohaterów niepodległości. Żałuję, że dla Ukraińców są to m.in. Stepan Bandera i Roman Szuchewycz. Ubolewam nad tym, iż ich imionami nazywane są ulice ukraińskich miast. To dla nas afront, lecz tak naprawdę nie mamy wielkiego wpływu na to, jak Ukraińcy postrzegają te historyczne postacie dziś, i jak będą je postrzegać w przyszłości.
Jednak ostentacyjne eksponowanie banderowskiej flagi w sercu Warszawy, po której nie nastąpiła żadna, nawet umiarkowanie krytyczna reakcja ze strony ukraińskich władz, niespełna dwa tygodnie po tym, jak minister spraw zagranicznych tego kraju został przyjęty z fanfarami w pałacu w Chobielinie, jest godne najwyższej formy potępienia.
Kiedy w 2018 r. rozpoczynałem swoją misję jako wysłannik RP w Izraelu, w jednej z szaf w ambasadzie natrafiłem na kilka ryngrafów, z wygrawerowanymi wizerunkami Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Ktoś w MSZ wpadł na wyśmienity pomysł, by wręczać taki prezent izraelskim urzędnikom.
Jak wiadomo, Dmowski znakomicie nadaje się do promowania Polski w Tel Awiwie i Jerozolimie. Sam uważam go za jedną z najważniejszych, najbardziej światłych postaci w dziejach naszego kraju, wybitnego męża stanu, jednak ze zrozumiałych względów tłumaczenie jego politycznych wizji Żydom nie jest łatwym zadaniem. Dlatego wspomniane ryngrafy odstawiłem z powrotem do kąta.
Drodzy ukraińscy przyjaciele, możecie sobie gloryfikować Banderę skilki zawhodno, nawet w Izraelu (powodzenia!), ale nie nad Wisłą. Także dlatego, że to najprostsza droga do zatrucia dwustronnych relacji. Już dziś zmieniają się nastroje, a wielu Bogu ducha winnych Ukraińców, pracujących w Polsce, mówiących po polsku, znakomicie zintegrowanych w polskim społeczeństwie, staje się ofiarami niewybrednych, werbalnych ataków, czy rasistowskich komentarzy w sieciach społecznościowych.
Czerwona-czarna flaga może wywoływać ekscytację niektórych młodych Ukraińców, ale podnieca też takich ludzi jak Grzegorz Braun, który tylko zaciera ręce i uśmiecha się pod swoim sarmackim wąsem, gdy widzi ją w takich okolicznościach.
Życzę Ukraińcom zwycięstwa w starciu z Rosją. Życzę im, aby nie zostali sprzedani Putinowi, tak jak niegdyś Zachód sprzedał Hitlerowi Czechosłowację. Życzę im, aby w przyszłości wstąpili do NATO. Ale bez Bandery.
Z Zełenskim, Załużnym, Syrskim, z tysiącami bezimiennych bohaterów, którzy stracili na tej wojnie swoich bliskich, własne zdrowie, obie kończyny.
Ale bez Bandery.
Смерть полякам!!
Да здравствует Волынская РЕЗНЯ!!
Слава Бандере и УПА!!