Zagranica może odmienić polską zbrojeniówkę. Są już pierwsze przykłady

niezależny dziennik polityczny

Polska stała się europejskim prymusem w wydatkach na zbrojenia. Wnosimy coraz więcej do europejskiej obrony, ale też potrzebujemy nowych technologii, by modernizować przemysł zbrojeniowy. Pomocne może być tu otwarcie się państwowych spółek zbrojeniowych na współpracę z sektorem prywatnym, w tym w dużej mierze zagranicznym.

  • Polska Grupa Zbrojeniowa modernizuje spółki, by zwiększyć produkcję uzbrojenia dla armii i być bardziej konkurencyjną w zakupach na sprzęt wojskowy w Europie.
  • Państwowy przemysł zbrojeniowy chętnie i coraz częściej pracuje z przemysłem prywatnym i jest przygotowany do szerszej współpracy z firmami międzynarodowymi.
  • Wszystko po to, by rozpędzający się obecnie przemysł zbrojeniowy stał się lewarem rozwoju gospodarczego i na lata zabezpieczał polskie potrzeby obronne.

W jaki sposób powinniśmy rozwijać własny przemysł obronny, wzmacniając jednocześnie potencjał obronny Europy i jakie problemy trzeba będzie pokonać na tej drodze – o tym dyskutowali specjaliści i praktycy zajmujący się obronnością w debacie „Przemysł obronny w Europie”, która odbyła się podczas zakończonego niedawno XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach (EEC – European Economic Congress).

Coraz szersze włączanie przemysłu prywatnego do współpracy ze spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej stało się już faktem. O wadze tego „pojednania” z niedostrzeganym wcześniej, jeśli chodzi o zamówienia wojskowe, przemysłem cywilnym i jego zaletach mówił m.in. Arkadiusz Bąk, członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Zwrócił uwagę na działania PGZ podejmowane w celu współpracy z przemysłem europejskim.

– Po pierwsze spółki PGZ modernizują się, zwiększają zakresy produkcji na bardziej wymagane dla uzbrojenia polskiej armii i dla bycia konkurencyjnym w obecnym stanie zapotrzebowania na sprzęt wojskowy w Europie. Produkcja rakiet przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu w ciągu ostatnich 3 lat została potrojona i to nadal jest za mało. Produkujemy dwa razy więcej tych systemów przeciwlotniczych – odpowiednika rakiety przeciwlotniczej MANPADS, obsługiwanej przez jednego człowieka – niż Amerykanie i trzy razy więcej niż Francuzi – podkreślił Arkadiusz Bąk, który w czasie trwania kongresu pełnił jeszcze obowiązki prezesa PGZ (9 maja na to stanowisko został wybrany Adam Leszkiewicz).

Jeśli chodzi o przykłady dobrego współdziałania PGZ z przemysłem prywatnym, wskazał współpracę z firmą ICEYA, której współzałożycielem jest Rafał Modrzewski. Ten polsko-fiński start-up jest już doskonale znany w Europie. W ramach współpracy z nim PGZ zajęła się choćby rozwinięciem projektu, mającego połączyć potencjał kosmiczny obu firm i stworzyć mobilne centra analizy satelitów SAR.

W efekcie Agencja Uzbrojenia podpisała 14 maja 2025 r. umowę z konsorcjum, w skład którego wchodzą spółka ICEYE Polska oraz Wojskowe Zakłady Łączności Nr 1, na dostawę Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi w programie MikroSAR dla Wojska Polskiego. Jej przedmiotem jest właśnie budowa narodowych zdolności rozpoznawczych Sił Zbrojnych RP.

– Pokazaliśmy wszystkim, że jest możliwa współpraca z przemysłem prywatnym i że dla PGZ jest on sojusznikiem, nie przeciwnikiem. Bez prywatnego przemysłu nie byłoby wielu nowoczesnych systemów uzbrojenia. Dlatego chętnie i coraz częściej pracujemy z przemysłem prywatnym. Przykładowo, Huta Stalowa Wola ma około 400 podmiotów kooperujących z sektora prywatnego. Jesteśmy przygotowani do jeszcze szerszej współpracy z firmami międzynarodowymi. Mamy m.in. wiele firm amerykańskich, dla których wytwarzamy produkty, a licencje na ich produkcję przenoszone są do Polski – wyjaśniał Arkadiusz Bąk.

Przemysł obronny jest hermetyczny, ponieważ działa w specyficznym ekosystemie

Członek władz PGZ podkreślił, że chodzi o to, by rozpędzający się w tej chwili przemysł zbrojeniowy, poprzez zlecenia, zamówienia i kooperację, stał się lewarem rozwoju gospodarczego i na lata zabezpieczył Polską obronność. Jego zdaniem, współpraca z przemysłem krajowym, z prywatnymi start-upami oraz przemysłem zagranicznym – to wszystko ma zapewnić, że pieniądze, inwestowane przez polski Skarb Państwa w zakupy uzbrojenia, zostaną w zdecydowanej większości w Polsce.

Rafał Modrzewski, szef i współzałożyciel firmy ICEYE, potwierdził, że współpraca polsko-fińskiej spółki z PGZ rozwija się dobrze i bardzo szybko. Jego zdaniem zarówno PGZ jest w stanie czegoś się nauczyć od małych, polskich firm prywatnych, jak i one mogą dużo zyskać od PGZ.

– Przemysł obronny jest hermetyczny, to prawda. Taki też musi być, ponieważ działa w pewnym specyficznym ekosystemie. I żebyśmy odpowiednio mogli wspierać nasze siły zbrojne, musimy działać na pewnym poziomie hermetyczności, bo inaczej żadna informacja nie byłaby tajna czy ściśle tajna, a to nie służyłoby polskiemu bezpieczeństwu – mówił prezes Modrzewski.

Efektem tej współpracy jest produkt stworzony wspólnie z PGZ dla Wojska Polskiego, który będzie żołnierzom potrzebny, by lepiej bronić Polski, ale i Europy, bo sprzęt też będzie sprzedawany na rynek zewnętrzny. Przypomnijmy, że ICEYE buduje satelity radarowe o wadze ok. 200 kg. Taki radar w kosmosie używany jest do wykonywania zdjęć Ziemi.

Ich jakość pozwala na zlokalizowanie różnego typu czołgów, samolotów, dział i miejsc koncentracji jednostek wojskowych, dlatego stanowią ważne i potrzebne informacje wywiadowcze. Rola sztucznej inteligencji, dronów i przewagi, jaką dają satelity, jest we współczesnych konfliktach niezmiernie ważna. Do tego współpraca polskiego państwowego przemysłu obronnego z przemysłem prywatnym stwarza ogromną szansę eksportową.

– Dzisiejszy przemysł zbrojeniowy w Europie musimy zmienić na europejski przemysł obronny. To oznacza więcej współpracy z innymi krajami, bo nie wszystko musimy budować w Polsce. Znajdźmy kilka krajów, które są nam bliskie, jeśli chodzi o sposób myślenia i razem pracujmy. Niech to będzie przykładowo Finlandia. Takich krajów jest znacznie więcej – stwierdził prezes ICEYE.

Northrop Grumman nie traktuje polskiego przemysłu obronnego jako konkurencji

Krzysztof Krystowski, dyrektor generalny Northrop Grumman Polska, mówiąc o wyzwaniach stojących przed przemysłem zbrojeniowym, podkreślił, że produkcja obronna to nie plantacja truskawek.

– Chciałbym, żebyśmy sobie zdali z tego sprawę, że z dnia na dzień nie zwiększy się produkcji i podaży uzbrojenia. Jesteśmy w sytuacji, w której po 30 latach wielu zaniechań i zaniedbań, braku odpowiedniego finansowania i odpowiedniego zarządzania, potencjał obronny nie jest w najlepszej kondycji. Ważne, że wyciągnęliśmy wnioski i zaczęliśmy budować przemysł obronny polski, jako element naszego systemu obrony na kolejne dziesięciolecia – mówił dyrektor Krystowski.

Podkreślił, że firma Northrop Grumman jest bardzo otwarta na współpracę i nie traktuje polskiego przemysłu obronnego jako konkurencji. Podobnie jak przemysł europejski nie jest z punktu widzenia spółki jakimś bardzo istotnym konkurentem. Dodał, że jest wiele przykładów firm amerykańskich, w tym Northrop Grumman Corporation, które współpracują z przemysłem europejskim i to z największymi graczami w sektorze uzbrojenia, jak choćby z firmą Leonardo, Airbus czy Lockheed Martin.

– Mało kto sobie zdaje sprawę z tego, że słynny samolot F-35 produkcji Lockheed Martin w 35 proc. jest produkowany przez Northrop Grumman, znaczy jesteśmy głównym partnerem – drugim co do wielkości w tym projekcie po Lockheed Martin – zwrócił uwagę Krystowski.

Amerykańska spółka podpisała umowy offsetowe z siedmioma polskimi firmami należącymi do grupy PGZ

Agencja Uzbrojenia w 2018 r. podjęła absolutnie przełomową decyzję, dotyczącą budowy polskiego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Polska, jako pierwsze państwo na świecie po Stanach Zjednoczonych, kupiła system dowodzenia i kontroli IBCS; ten sam, który firma Northrop Grumman opracowała dla rządu Stanów Zjednoczonych.

Dzięki temu kontraktowi jesteśmy teraz jedynym z dwóch zaledwie państw na świecie, który zarządza swoją obroną przeciwlotniczą i przeciwrakietową przy pomocy najnowocześniejszego rozproszonego sieciocentrycznego systemu zarządzania i kierowania obroną powietrzną.

Współpraca firmy Northrop z Polską jest znacząca. Amerykańska spółka podpisała m.in. umowy offsetowe z siedmioma polskimi firmami należącymi do grupy PGZ na produkcję różnego rodzaju elementów do systemu IBCS, niektóre bardzo zaawansowane, dotyczące software’u. Jak dotąd, oprócz amerykańskich, są tam tylko i wyłącznie części polskie.

Przy okazji dyrektor Krystowski odniósł się do tzw. czerwonych guzików mogących wyłączyć amerykańskie systemy. Zapewnił, że ani strona amerykańska, ani firma Northrop Grumman, ani rząd Stanów Zjednoczonych nie mają takich możliwości, zwłaszcza że niektóre elementy systemu są polskiej produkcji.

Przypomniał, że jedna z umów offsetowych zawarta z firmą Mesko dotyczy produkcji amunicji 30 mm, najbardziej obecnie popularnej amunicji do Rosomaków i w przyszłości do Borsuków, która będzie powstawać w Mesko na bazie technologii z firmy Northrop. We współpracy obu firm będziemy też produkować amunicję 120 mm – dla czołgów Abrams i czołgów K2.

– To konkretny przykład, jak z jednej strony wydawać pieniądze na zakup bardzo nowoczesnych systemów, wzmacniając obronność i jednocześnie własny przemysł. Tak trzeba robić, w sposób świadomy i zaplanowany, pamiętając, że pewne rzeczy są możliwe do zrobienia w krótkim czasie, inne wymagają mądrości i współpracy całego państwa przez dziesięciolecia – podsumował Krzysztof Krystowski.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*