
To było „przejście od śmierci do życia” – mówi kardynał Grzegorz Ryś, uczestnik ostatniego konklawe. – „Ludzie, którzy płakali przy trumnie Franciszka, po kilkunastu dniach biegli jak oszalali na wieść o białym dymie. To zmartwychwstanie – Kościół nie wraca do przeszłości, ale rodzi się na nowo” – mówił.
Kardynał Ryś był jednym z czterech polskich kardynałów, którzy wzięli udział w wyborze Leona XIV. – „Konklawe to jedna wielka liturgia. Kardynałowie przez cały czas uczestniczą w nim w strojach chórowych, by uświadamiać sobie, że najważniejszym punktem odniesienia jest Pan Jezus” – relacjonuje.
Szczególnie przejmujący był moment składania przysięgi na Ewangelię: „Każdy z nas wypowiadał słowa: «Biorę na świadka Jezusa Chrystusa, który mnie będzie sądził w dniu ostatecznym, że oddałem głos na tego, o którym myślę, że powinien być wybrany»” – wspomina kard. Ryś. – „Gdy [potem] najstarszy kardynał diakon mówił «Ty jesteś Piotr» – wszyscy mieliśmy ciarki. To doświadczenie, że słowo wypełnia się w konkretnej osobie”.
Nowy papież przyjął imię Leon XIV, nawiązujące do dwóch poprzedników: Leona Wielkiego, który „dialogował z Hunami w czasach kryzysu”, oraz Leona XIII, autora przełomowej encykliki społecznej Rerum Novarum. – „Ojciec Święty wskazał, że stoimy dziś przed rewolucją związaną ze sztuczną inteligencją. Jego pontyfikat ma być odpowiedzią na te wyzwania” – wyjaśnia kardynał.
Kardynał Ryś wskazuje na styl nowego papieża: „To człowiek konkretny, skracający dystans. Pierwszy papież, którego numer telefonu mam w komórce. Zawsze pytał: czy masz czas? czy dasz radę? Nigdy nie narzucał rozkazów”.
Na pytanie, czy Leon XIV to „papież środka”, kard. Ryś odpowiada tak: „Jeśli przez to rozumieć zdolność słuchania każdego – tak. Ale on ma klarowne poglądy. To nie jest ktoś, kto mówi i tak, i nie”.
Dodaj komentarz