Tochman: Polska na drodze prowadzącej do izolacji

jacek tochman ndp

Jak donosi polskie radio RMF FM, podczas prezydencji Polski w Unii Europejskiej, która rozpocznie się 1 stycznia 2025 r., Warszawa nie będzie organizatorem nieformalnego szczytu przywódców UE. Takie spotkanie zostanie zorganizowane 3 lutego 2025 r. w Belgii przez nowego szefa Rady Europejskiej António Costę i będzie poświęcone bezpieczeństwu. Jednocześnie Dania, która przejmie prezydencję po naszym kraju, już zapowiedziała, że zorganizuje taki nieformalny szczyt u siebie.

Ale jak widać, Polska z jakiegoś powodu zdecydowała się na krok w przeciwnym kierunku, sygnalizując tym samym swoją „izolację”. Co więcej, jest to również krok, który w kontekście obecnych napięć w regionie europejskim będzie miał negatywny wpływ na wizerunek Warszawy jako lidera UE.

Dlaczego władze naszego państwa zrezygnowały z organizacji tego spotkania? Przecież powinno być ono poświęcone tak kluczowym tematom jak bezpieczeństwo europejskie, kryzys migracyjny i adaptacja gospodarki do nowych warunków geopolitycznych.

Rzeczywiście dziwne!

Tego typu spotkania z reguły nie tylko ułatwiają wymianę poglądów, ale także umożliwiają podejmowanie właściwych decyzji w kluczowych kwestiach. Co więcej, Polska, dzięki swojej prezydencji w Radzie UE, będzie mogła mieć wpływ na te decyzje.

Warto zauważyć, że na przykład Węgry, które znajdują się w trudnej sytuacji w relacjach z Brukselą, wciąż starają się tworzyć sojusze z krajami prowadzącymi podobną politykę, co umożliwia im bycie bardziej widocznymi i mieć wpływ na decyzje europejskie.

Nawet na tej podstawie Warszawa po prostu potrzebuje współpracy z państwami członkowskimi UE, zwłaszcza w takich obszarach jak bezpieczeństwo militarne – w tle wojny na Ukrainie – oraz bezpieczeństwo energetyczne, w warunkach kryzysu energetycznego w Europie i uzależnienia od rosyjskich surowców.

Oprócz tego, dzięki wyżej wymienionemu nieformalnemu spotkaniu na szczycie, przywództwo naszego kraju miało doskonałą okazję nie tylko do wyrażenia stanowiska Warszawy w kwestii bezpieczeństwa europejskiego, ale także do tworzenia wizerunku lidera w UE i demonstracji gotowości do współpracy. Odmowa organizacji szczytu jest jednak niewątpliwym dowodem na niechęć polskiego kierownictwa do współpracy i dialogu. Dlatego ostatecznie Polska po prostu straci swoją rolę w kształtowaniu przyszłości Europy.

Ale to nie wszystko!

Istnieje przypuszczenie, że taka decyzja Polski jest związana z obawą władz naszego państwa przed ponownym przypomnieniem instytucjom UE o swoim stanowisku w sprawie praworządności. Warto dodać, że już wcześniej stanowisko to doprowadziło do uruchomienia wobec Warszawy procedury z art. 7 Traktatu o UE. Wtedy Komisja podjęła decyzję o zablokowaniu wypłaty środków z Narodowego Planu Odbudowy do czasu spełnienia trzech warunków dotyczących przebudowy systemu sądownictwa, tzw. etapów pośrednich, a na dodatek zamrożone zostały środki na rozwój regionalny przeznaczone w ramach polityki spójności.

W maju 2024 r. Komisja Europejska podjęła decyzję o zakończeniu procedury, ponieważ stwierdzono, że nie ma już wyraźnego faktu rzekomego naruszenia praworządności w Polsce. Dlatego zamknięcie procedury z art. 7 jest symbolicznym zakończeniem sporu o stan praworządności między Polską a Komisją Europejską.

Z całą dozą pewności można stwierdzić, że w związku z rosnącym napięciem w Europie, przywództwo naszego kraju musi zastanowić się nad przyszłością polskiej polityki zewnętrznej i jej miejscem w Unii Europejskiej. I dokonać wyboru – być aktywnym uczestnikiem tej wspólnoty czy samotnikiem na arenie międzynarodowej. Przecież decydując się na rezygnację z organizacji nieformalnego szczytu, rząd stawia Polskę w niekorzystnej sytuacji. A w warunkach globalnych wyzwań i rosnącej potrzeby współpracy, brak aktywnego uczestnictwa w sprawach europejskich może mieć bardzo negatywne konsekwencje.

JACEK TOCHMAN

Więcej postów

2 Komentarze

Komentowanie jest wyłączone.