Rozliczenie sprawozdań partii politycznych za 2023 rok, w tym Prawa i Sprawiedliwości, nastąpi 28 października – dowiedział się money.pl. Czy właśnie wtedy partia Jarosława Kaczyńskiego straci prawo do corocznej subwencji partyjnej? Niekoniecznie, sytuacja się komplikuje.
Po dotychczasowych decyzjach PKW stan gry wokół sytuacji PiS wygląda następująco: po odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu wyborczego za minione wybory parlamentarne (w związku z nieprawidłowym finansowaniem kampanii na kwotę 3,6 mln zł) partia Jarosława Kaczyńskiego dostała mniejszy zwrot kosztów kampanii (dotacji podmiotowej). Zamiast prawie 39 mln zł jednorazowego zwrotu otrzymała ok. 28 mln zł.
Wciąż ma jednak prawo do corocznej subwencji partyjnej (w przypadku PiS to ok. 26 mln zł rocznie), ale pomniejszonej o 10,8 mln zł.
PiS odwołał się do Sądu Najwyższego w związku z uchwałą PKW pozbawiającej go części pieniędzy. Orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN – nieuznawanej przez europejskie trybunały i obecną większość rządzącą – spodziewane jest pod koniec października.
W międzyczasie PKW zamierza rozliczyć coroczne sprawozdania partii politycznych. Z naszych ustaleń wynika, że posiedzenie w tej sprawie wyznaczono na 28 października.
To będzie już drugie tego rodzaju posiedzenie Komisji, która w sumie musi rozliczyć 99 partii politycznych. Na wrześniowym posiedzeniu rozliczono 10 z nich, ale to głównie niewielkie formacje będące poza parlamentem. Do rozliczenia zostało więc 89 podmiotów. Z naszych informacji wynika, że na ten moment przygotowanych jest 19 projektów uchwał (nie wiadomo, czy wśród nich są partie pobierające subwencje i posiadające swoich parlamentarzystów). Pracy jest więc sporo, a PKW wyznaczyła więc priorytety.
Głównych graczy, a więc partii mających prawo do corocznej subwencji, PKW ma rozliczyć do końca października. Pozostałych do połowy listopada – słyszymy od rozmówcy zorientowanego w pracach najwyższego organu wyborczego.
Sytuacja się komplikuje
Oczywiście znów największa uwaga będzie skupiona na rozliczeniu Prawa i Sprawiedliwości. A z tego, co słyszymy, sytuacja zaczyna się komplikować. Z jednej strony sam przewodniczący PKW, sędzia NSA Sylwester Marciniak w niedawnym wywiadzie dla money.pl tłumaczył, że w przypadku PiS zadziała tu pewien prawny „automat” w postaci art. 38d Ustawy o partiach politycznych.
Stanowi on, że w przypadku odrzucenia przez PKW sprawozdania lub – w razie skargi na postanowienie o odrzuceniu sprawozdania – w przypadku oddalenia skargi przez Sąd Najwyższy partia polityczna traci prawo do otrzymania subwencji w następnych trzech latach, w których uprawniona jest do jej otrzymywania. Termin ten liczy się od początku kwartału następującego po kwartale, w którym nastąpiło odrzucenie sprawozdania lub oddalenie skargi przez SN – tłumaczył sędzia.
Mówiąc krótko – według Marciniaka skoro PKW już zdecydowała o odrzuceniu sprawozdania wyborczego komitetu PiS, siłą rzeczy musi teraz odrzucić sprawozdanie partii PiS.
Okazuje się jednak, że sprawa nie jest taka prosta.
„Zaczęli się wahać”
Do tej pory domyślnym scenariuszem było to, że PKW, większością 5 do 4 głosów, odrzuci sprawozdanie PiS. Ale nawet niektórzy najwięksi zwolennicy ukarania PiS zaczęli się wahać. Nie wszyscy chcą wziąć na siebie taką odpowiedzialność – tłumaczy jeden z naszych rozmówców zorientowany w sprawie.
– Dlatego optują za odroczeniem decyzji do czasu wydania orzeczenia przez Sąd Najwyższy w sprawie skargi PiS dotyczącej zwrotu kosztów za kampanię. Pojawiła się bowiem obawa, co w sytuacji, w której PKW pozbawi za chwilę PiS prawa do subwencji, a po chwili SN orzeknie, że wcześniejsza decyzja PKW o obniżeniu dotacji podmiotowej dla PiS, na której miałaby się opierać decyzja dotycząca subwencji, jest niezgodna z prawem – dodaje.
Tyle że wtedy – jak wskazuje nasz rozmówca – sprawa może zostać odsunięta w czasie „na święte nigdy”. – Bo przecież zacznie się dyskusja, czy orzekająca w tej sprawie izba jest sądem, czy nie jest. I sprawa pozostanie nierozstrzygnięta. Co więcej, przesłuchy z Sądu Najwyższego są takie, że tam też nie wyrywają się do orzekania, widząc polityczny ciężar tej sprawy – dodaje rozmówca money pl.
Właściwie tak samo będzie, jeśli do czasu zebrania się PKW 28 października Sąd Najwyższy jeszcze nie rozstrzygnie w sprawie skargi złożonej przez PiS. Bo nawet jeśli PKW przyjmie uchwałę o odrzuceniu sprawozdania rocznego partii, to jej władze zapewne zaskarżą do Sądu Najwyższego i tę decyzję PKW, a sprawa subwencji będzie zamrożona.
PKW pisze do SN
Jak dotąd – jeśli chodzi o stronę formalną – PKW broni swojej decyzji o zmniejszeniu dotacji podmiotowej dla PiS w postępowaniu przed Sądem Najwyższym. Poprosiliśmy Komisję o udostępnienie pisma do Sądu Najwyższego w tej sprawie. Ciekawa jest już sama forma, bowiem pismo jest adresowane do Sądu Najwyższego bez wskazywania Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNiSP), która zgodnie z Kodeksem Wyborczym rozpatruje te kwestie.
Przeciwko bezpośredniemu adresowaniu pisma do izby byli członkowie PKW wskazani przez obecną większość. Pojawiły się nawet sugestie, żeby zaadresować je do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Tu jednak pojawiły się na to kontrargumenty, że PKW nie ma podstawy, żeby podjąć taką decyzję. Ostatecznie adresatem jest SN i wpisana jest w nim sygnatura sprawy, co spowoduje, że i tak trafi ono do IKNiSP. Problem może pojawić się, jak pisaliśmy wyżej, gdy część członków PKW stwierdzi, że izba ta nie jest sądem w świetle orzeczeń sądów europejskich.
PKW w piśmie broni się przed zarzutami pełnomocnika PiS, że nie miała podstaw do podjęcia takiej decyzji. Komisja argumentuje, że otrzymała informacje dotyczące nieprawidłowości w kampanii PiS na sumę kilkudziesięciu milionów złotych. Natomiast przeprowadziła staranną selekcję tych skarg, odrzuciła m.in. te dotyczące prekampanii i przyjęła te, które mają charakter świadczeń niepieniężnych.
PKW zaznacza też, że nie przyjmuje tłumaczeń pełnomocnika, że nie miał wiedzy na temat takich działań. Ocenia, że przyjęcie takiej linii rozumowania pozwalałoby komitetom wyborczym na prowadzenie kampanii poza limitami, a kontrolne uprawnienia PKW stałyby się fikcją.
Partia polityczna, która utworzyła komitet wyborczy, a jednocześnie dysponuje większością parlamentarną i z tego tytułu tworzy rząd, nie może uchylać się od odpowiedzialności za działania funkcjonariuszy administracji państwowej, w tym za działania o charakterze agitacji wyborczej – podkreśla PKW w piśmie do Sądu Najwyższego.
Z informacji, jakich udzielił nam SN, wynika, że sprawa zostanie rozpatrzona na posiedzeniu niejawnym. Termin na razie nie jest znany.
W odpowiedziach przesłanych redakcji money.pl Krajowe Biuro Wyborcze podtrzymuje, że w razie odrzucenia przez PKW sprawozdania finansowego (lub odrzucenia skargi wniesionej przez pełnomocnika finansowego komitetu wyborczego do Sądu Najwyższego na decyzję PKW), dotacja podmiotowa zostaje odpowiednio pomniejszona. A jeśli tak się dzieje, to później także przysługująca partii politycznej subwencja z budżetu państwa na sfinansowanie jej działalności statutowej zostaje pomniejszona. Co jednak ciekawe, ostateczna odpowiedzialność w tej kwestii, zdaniem Komisji, nie leży po stronie PKW.
Ostateczne decyzje w sprawach wypłacenia partiom politycznym dotacji i subwencji, ich wysokości, kwoty pomniejszenia, podejmuje minister właściwy do spraw finansów publicznych – wynika z nadesłanych nam odpowiedzi.
Konfuzja w PKW
Sprawa dotycząca rozliczenia PiS jest już na tyle zagmatwana, że zaczynają się w niej gubić niektórzy członkowie PKW. Jeden z nich, Ryszard Kalisz, w zeszłym tygodniu na antenie TVN24 stwierdził, że w PKW trwa pat dotyczący oceny statusu nieuznawanej izby Sądu Najwyższego. „W praktyce, w przypadku PiS-u chociażby, oznacza to tyle, że PiS będzie otrzymywał subwencję i dotacje w pełnej wysokości do czasu, aż Sąd Najwyższy nie orzeknie w tej sprawie” – mówił.
Ale od innego członka PKW słyszymy, że Kalisz „nie dość, że ma parcie na szkło, to jeszcze tym razem wszystko pomieszał” i zapomniał, że pewne fakty już miały miejsce – jak choćby to, że minister finansów na polecenie PKW już wypłacił PiS dotację, ale skorygowaną w dół.
Niektórzy członkowie PKW chcieliby nawet jakoś ograniczyć medialną aktywność Ryszarda Kalisza – nie tylko w związku z tym, co mówi w kwestiach dotyczących prac PKW, ale z uwagi na to, że przy okazji zajmuje się też promowaniem swojej kancelarii prawnej (uwadze pozostałych członków PKW nie umknęło to, że Kalisz od niedawna jest obrońcą Michała Dworczyka z PiS). Ale to jest raczej niemożliwe.
Można przyjąć, że sytuacja w PKW ewoluuje od skrajnie negatywnej dla PiS w kierunku bardziej pozytywnym dla tej partii. Co jest raczej efektem zamieszania prawnego, wpływającego na postawę członków PKW, niż tego, że większość w tym gremium nagle się rozmyśliła i przestała mieć ochotę ukarać PiS. I to dostrzegają zresztą na Nowogrodzkiej.
Zupełnie innego zdania jest poseł KO Mariusz Witczak. – Art. 38d ustawy o partiach wywołuje automatyczne działania PKW wobec wcześniejszej decyzji. Ani oczekiwanie na decyzje SN, ani dyskusje dotyczące wniosku do sądu nie powinny mieć na to wpływu, bo są wtórne. PKW powinna już w końcówce września odrzucić sprawowania PiS. Na pewno nie ma takiej procedury, ze PKW czeka na decyzję SN – podkreśla Witczak.
Źródło: money.pl