Burza wokół zagranicznych studentów. “Mieszkali w naszych miastach, robili zakupy w naszych sklepach”

niezależny dziennik polityczny

– Na tym, że studentów nie będzie, stracimy wszyscy. Oni mieszkali w naszych miastach, wynajmowali stancje czy mieszkania, robili zakupy w naszych sklepach. Wydawali naprawdę duże pieniądze. Teraz tego nie będzie – komentuje wytyczne MSZ wykładowczyni z Lublina.

Uniwersytet Medyczny w Lublinie to jedna z kluczowych uczelni medycznych w Polsce. Jej początki sięgają października 1944 roku, kiedy to powstał Wydział Lekarski na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Był on pierwszą państwową uczelnią stworzoną w powojennej Polsce. Na koniec 2023 roku na Uniwersytecie Medycznym studiowało ponad sześć tysięcy osób, w tym około tysiąca cudzoziemców. Ale to się właśnie zmienia. Podobnie na innych uczelniach. Wszystko przez specjalne wytyczne MSZ dot. wiz dla studentów.

Specjalne wytyczne MSZ dot. wiz dla studentów

W sierpniu 2024 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych – m.in. w porozumieniu z MSWiA – wprowadziło specjalne wytyczne dotyczące wiz dla studentów. Ma to związek z tzw. aferą wizową z czasów PiS i oraz próbą ograniczenia wydawania wiz osobom do tego nieuprawnionym. Niebawem ma być nawet specjalna ustawa “uszczelniająca”, którą już wpisano do wykazu prac legislacyjnych rządu. 

Z raportu NIK, na który powołuje się “Gazeta Wyborcza” wynika, że obywatelom z krajów Azji i Afryki w ostatnich latach wydano 366 tysięcy wiz. Wydawano je często bez odpowiedniej weryfikacji, a nawet pod dyktando polityków PiS. W dokumentacji czytamy m.in. o tym, że minister spraw zagranicznych nie nadzorował w sposób rzetelny tego, jak wydawane były wizy. W efekcie, część cudzoziemców dostawała wizy studenckie, mimo że studiów nigdy nie podjęła. 

“Wylewa się dziecko z kąpielą”

– My to wszystko rozumiemy i popieramy działania rządu, ale tutaj – mam takie poczucie – “wylewa się dziecko z kąpielą” – mówi w rozmowie z TOK FM Magdalena Staśkiewicz, kierownik  Centrum Innowacyjnej Edukacji Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. W jej ocenie, za nieuczciwą działalność niektórych uczelni, ukarane zostają także te uczciwe. 

Jak dodaje, wytyczne MSZ zostały wprowadzone w trakcie rekrutacji. Nagle okazało się m.in., że kandydaci na studentów, którzy pochodzą z bardzo odległych części świata, muszą dostarczyć potwierdzone przez polskie kuratoria oświaty świadectwo maturalne. Wcześniej też był taki obowiązek, ale “załatwiało” się to już po przyjeździe do Polski. 

MSZ twierdzi, że wytyczne to nic nowego – zostały bowiem wydane na podstawie ustawy Prawo konsularne. “Dokument ten nie wprowadza żadnych nowych rozwiązań prawnych, a jedynie zbiera zasady stosowania prawa obowiązującego, w tym w zakresie weryfikacji wiarygodności cudzoziemców ubiegających się o wizy” – czytamy na stronie MSZ. – Nie zmienia zasad, ale zmienia praktykę ich stosowania – odpowiadają uczelnie. 

Utrudniony proces rekrutacyjny

Wytyczne dotyczą kandydatów na studentów, którzy pochodzą spoza krajów Unii Europejskiej, OECD i EFTA. – W tej chwili proces ubiegania się o miejsce na studiach bardzo się wydłużył. U nas kandydaci przechodzą rozmowę rekrutacyjną po angielsku i test wiedzy m.in. z biologii i chemii – wszystko w formule online. Musieliśmy zwiększyć liczbę tych testów, tak aby cały proces zakończyć jak najszybciej i by osoby, które chcą u nas studiować, miały szansę wszystko w odpowiednim czasie załatwić – mówi Magdalena Staśkiewicz z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Kuratorium – formalnie – ma 30 dni na uznanie świadectwa maturalnego kandydata. I choć kuratoria starają się stanąć na wysokości zadania, to do 1 października jest jednak coraz mniej czasu. – U nas w Lublinie idzie to w miarę sprawnie, za co bardzo dziękujemy. Ale proces rekrutacyjny i tak został mocno utrudniony – dodaje nasza rozmówczyni. 

Na Uniwersytet Medyczny w Lublinie zarejestrowało się 260 kandydatów z zagranicy. – Mam nadzieję, że ostatecznie przynajmniej jednej trzeciej z nich uda się przyjechać do Polski. Pozostali albo nie dostaną wizy, albo w ogóle nie dostaną się na spotkanie w konsulacie, by o taką wizę poprosić. Najbardziej bolą nas problemy studentów choćby z Tajlandii, bo zawsze byli to bardzo dobrzy studenci, którym zależało na nauce. Obecnie mamy stu studentów z tego kraju i ponad stu absolwentów. A teraz – nie wiadomo, jak będzie – mówi Staśkiewicz. Jak dodaje, podobna sytuacja dotyczy Indii, Filipin czy krajów afrykańskich. 

Problem dla studentów, ale też uniwersytetu

Gościni TOK FM tłumaczy, że dla uczelni to duży problem. – Nie wiemy, na czym stoimy. Jesteśmy przygotowani na zaplanowane liczbowo grupy studentów, nauczyciele akademiccy czekają na nich, nie wspominając o tym, że uczelnia nie dostanie tego zastrzyku finansowego w postaci czesnego – dodaje Magdalena Staśkiewicz. Rok nauki dla studentów cudzoziemców na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie to koszt rzędu ok. 13 tysięcy euro. 

– Przecież na tym, że studentów nie będzie, stracimy wszyscy. Oni mieszkali w naszych miastach, wynajmowali stancje czy mieszkania, robili zakupy w naszych sklepach. Wydawali naprawdę duże pieniądze. Teraz tego nie będzie. Wybiorą studia w Estonii, na Litwie, w Czechach czy w Rumunii, która się na nich otwiera. Naprawdę, na tym nam zależy? – pyta anonimowo pani doktor z Lublina. 

– Kuratoria są zawalone. Tam gdzie jest wielu kandydatów na studentów z zagranicy, nie ma szans, by wszyscy rozpoczęli studia od 1 października. Obecnie jest tyle problemów, w związku z wytycznymi MSZ, że po prostu nie da się tego na czas ogarnąć. Kuratoria też nie są do tego przygotowane – mówi nam jeden z profesorów z Łodzi (prosi o anonimowość). 

“System jest mocno uszczelniany”

Zastosowane metody są niewspółmierne do tego, z jak dużym problemem mieliśmy do czynienia

– Problemem jest moment, w którym zostały wprowadzone te wytyczne, bo na wielu uczelniach jest to już moment po rekrutacjach. Czyli mamy do czynienia z osobami, które zostały zrekrutowane na uczelnie, a teraz jest jakieś prawdopodobieństwo, że tych wiz nie dostaną i nie będą mogły przyjechać. Oczywiście, problem z wizami był też wcześniej, ale nie na taką skalę jak teraz – mówi w rozmowie z TOK FM Zofia Sawicka, dyrektor Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej (NAWA). 

Sawicka podkreśla, że problem wyłudzania wiz studenckich przez osoby, które nie zostawały studentami, istniał od jakiegoś czasu. – Dlatego zgadzam się z diagnozą, że problem był i trzeba go było jakoś rozwiązać, ale różnimy się w podejściu do tego, jak go rozwiązać i w którym momencie. W tej chwili kurs państwa jest ostry, system jest mocno uszczelniany. Mam nadzieję, że to jest tylko chwilowe i że ostatecznie gdzieś wypracujemy jakieś rozwiązanie. Bo nikomu nie zależy na tym, by wizy studenckie były fikcyjne, natomiast trzeba rozróżnić studentów, którzy dostają wizy i naprawdę chcą studiować od zwykłych wyłudzaczy. A my w środowisku akademickim mamy obecnie poczucie, że zastosowane metody są niewspółmierne do tego, z jak dużym problemem mieliśmy do czynienia – dodaje Zofia Sawicka. 

“Odzyskać kontrolę”

Temat wiz wybrzmiał też na wrześniowym II Kongresie Umiędzynarodowienia Nauki, zorganizowanym na Uniwersytecie Warszawskim przez NAWA. Pojawiła się na nim m.in. minister Henryka Mościcka-Dendys z MSZ. – Musimy odzyskać kontrolę nad procesem wydawania wiz – argumentowała pani minister. – Odzyskanie kontroli to też główne hasło nowej strategii migracyjnej, która jest przygotowana przez kolegów z MSWiA – dodała Mościcka-Dendys. 

Prorektorka Uniwersytetu Łódzkiego, prof. Katarzyna de Lazari-Radek, w trakcie Kongresu Umiędzynarodowienia zapytała wprost, jak dużym problemem – w liczbach – były wizy studenckie. – Bo wydaje mi się, że jednak ci studenci to jest naprawdę niewielki procent wszystkich wiz, które wydajemy – dodała pani profesor. 

– Od początku wskazujemy państwu – przedstawicielom uczelni – na gigantyczny problem z nadużywaniem wizy studenckiej, który polega na tym, że taka wiza jest najtańszym sposobem legalizacji pobytu w Polsce, pozwalającym jednocześnie mieć pozwolenie na pracę. A to dlatego, że od studentów nie wymagamy pozwolenia na pracę – powiedziała wiceszefowa MSZ. – Wytyczne wydaliśmy dlatego, że konsulowie nie zauważyli żadnej poprawy w procesie rekrutacji studentów, jeśli chodzi o stosowanie poszczególnych kryteriów przez uczelnie wyższe – stwierdziła pani minister. 

Do sprawy włączył się też wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Maciej Duszczyk, który pracuje nad strategią migracyjną. Zamieścił wpis na portalu X.

Co ciekawe, kontrowersje dotyczące “wylania dziecka z kąpielą” są nawet w samym rządzie, w dyskusjach między ministrami. Na tym samym Kongresie Umiędzynarodowienia Nauki, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Andrzej Szeptycki powiedział wprost, że po wprowadzeniu wytycznych obawia się, że w niektórych krajach “pójdzie fama, że do Polski raz można pojechać, innym razem nie, że raz wymagają jakichś dokumentów, innym razem nie”.

Wytyczne dotyczą krajów, z których pochodzi ok. 38 procent naszych studentów zagranicznych

– Być może z perspektywy Polski to nie jest strata, że ci Hindusi czy Uzbecy będą jeździć na studia do Estonii czy do Słowacji. To jest kwestia definicji strategicznych priorytetów państwa i być może lepiej byłoby, gdyby przyjeżdżali do nas Niemcy, Amerykanie czy Francuzi – mówił Szeptycki. Problem w tym, że nie przyjeżdżają albo przyjeżdżają tylko np. w ramach Erasmusa.

– Zamówiłem dane dotyczące zagranicznych studentów w kontekście wytycznych MSZ – powiedział prof. Szeptycki – Okazuje się, że te wytyczne dotyczą krajów, z których pochodzi ok. 38 procent naszych studentów zagranicznych. Nie mówię o tym, że my ich wszystkich jutro wyrzucimy, bo ci którzy są w Polsce, wiadomo – zostaną. Natomiast jaki widzę problem? Głównie taki, że tracimy na wiarygodności. Pamiętajmy, że my nie konkurujemy jakością uczelni, ale ceną albo łatwością dostępu do naszego systemu szkolnictwa wyższego, podobnie jak Czesi, Słowacy, Estończycy i paru innych – dodał wiceminister.

Atmosfera wyjęta rodem z Mrożka

Ta sytuacja tworzy problem dla uczelni i dla reputacji naszego kraju

W trakcie Kongresu Umiędzynarodowienia mocne stanowisko przedstawił też rektor jednej z uczelni niepublicznych, Akademii Biznesu i Finansów Vistula w Warszawie. – Mam wrażenie, że pomysł z wytycznymi był nie do końca skonsultowany z poszczególnymi ministerstwami. Prowadzę korespondencje z różnymi instytucjami państwa, polega to w zasadzie jedynie na wymianie słów i to jest atmosfera wyjęta rodem z Mrożka – powiedział prof. Wawrzyniec Konarski, rektor Vistuli.

– Pomysł z wytycznymi nie jest z założenia zły i nie podejrzewam tych, którzy to pisali, o subiektywną chęć stworzenia problemu uczelniom. Natomiast obiektywnie ta sytuacja tworzy problem dla uczelni i dla reputacji naszego kraju. Pomysł z wytycznymi – wprowadzony nagle – burzy nam całą strategię rekrutowania do nas ludzi, którzy mają chęć studiowania. Poza tym, mamy też przypadki osób, które skończyły pierwszy rok studiów, a teraz mają gigantyczne problemy, by dostać wizę i móc studiować na drugim roku. Czyli nie dotyczy to tylko tych nowo zrekrutowanych – dodał Konarski. 

Uczelnie podkreślają coś jeszcze – gdy student nie pojawiał się na zajęciach, takie informacje były na bieżąco przekazywane Straży Granicznej. – My też to robiliśmy – mówi w TOK FM Magdalena Staśkiewicz z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. 

Źródło: tokfm.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*