„Trzeba zacząć wszystko od nowa”. W obozie Trumpa wybuchła panika. Skazany na sukces plan legł w gruzach

niezależny dziennik polityczny

„Słaby, nieudany, nieuczciwy” — to hasło Donald Trump chciał wykorzystać w swojej kampanii wyborczej przeciwko Joemu Bidenowi. Ale sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Wszystko wskazuje na to, że jego rywalką o Biały Dom będzie Kamala Harris. Skrupulatnie i od miesięcy układany plan Republikanów runął jak domek z kart. Teraz muszą szukać nowej koncepcji. Łatwo nie jest, a jakby tego było mało, wątpliwości budzi jedna osoba.

Kampania wyborcza Donalda Trumpa osiągnęła swój dotychczasowy punkt kulminacyjny w ubiegłą niedzielę o godzinie 13:45 czasu lokalnego. Minutę później Joe Biden ogłosił bowiem wycofanie się z wyścigu o Biały Dom. Do tego czasu Republikanie mieli plan pełen niestandardowych komunikatów, które były opracowywane przez ostatnie miesiące. Po katastrofalnej dla Bidena debacie telewizyjnej mogli zebrać owoce katastrofy Demokratów. Sondaże pokazywały, że były prezydent prowadzi we wszystkich kluczowych stanach.

Zmieniło się to jednak nagle w niedzielne popołudnie. W sztabie kampanii Trumpa wybuchła panika. Ponieważ od tego momentu jego przeciwniczka nazywa się Kamala Harris. Nie byli na to przygotowani.

Jeszcze w kwietniu br. zespół Trumpa ogłosił motto kampanii. „Joe Biden jest słaby, nieudany i nieuczciwy” — napisali szefowie zespołu, Chris LaCivita i Susie Wiles, w notatce do swoich zwolenników. To właśnie na kontraście między słabym Joem Bidenem a silnym Donaldem Trumpem miała skupiać się cała kampania. Nakręcone zostały reklamy telewizyjne, pracownicy kampanii zostali poinformowani i wyposażeni w argumenty, a także wykorzystane zostały kosztowne i czasochłonne ankiety w celu zidentyfikowania grup wyborców, których można przekonać do poparcia Trumpa za pomocą tego przesłania.

Katastrofalny występ Bidena w debacie telewizyjnej cztery tygodnie temu nadał kampanii republikanina dodatkowego rozpędu. „Joe Biden jest darem” – tak magazyn „The Atlantic” zacytował szefową kampanii Wiles, która wypowiedziała te słowa po debacie. Według raportu nie było żadnych oznak przygotowań do zmiany kandydata. W politycznych kuluarach mówi się raczej, że czołowi doradcy byłego prezydenta „modlili się”, aby Biden pozostał w wyścigu.

Panika w zespole Trumpa z powodu wycofania się Bidena z rywalizacji narastała od niedzielnego popołudnia. Były prezydent dał upust swojej złości na swoim własnym portalu społecznościowym Truth: „Zostaliśmy zmuszeni do zainwestowania czasu i pieniędzy w walkę ze skorumpowanym Joem Bidenem, który po okropnej debacie… wycofuje się z wyścigu. Teraz musimy zacząć wszystko od nowa”.

Jego byłemu doradcy w Białym Domu, Stephenowi Millerowi, prawie łamał się głos, gdy komentował decyzję demokraty na antenie Fox News. „Wydaliśmy dziesiątki milionów dolarów na walkę z Joem Bidenem. Teraz (demokraci) obudzili się pewnego ranka i powiedzieli: nieważne, pozbądźmy się naszego kandydata” — mówił.

„Zupełnie nowa dynamika”

Zmarnowane pieniądze to nie jest jedyny ból głowy Republikanów. Wyścig o Biały Dom wraca do punktu wyjścia również pod względem treści. Wiceprezydent Kamala Harris najprawdopodobniej zastąpi Bidena. „To teraz zupełnie nowa dynamika” — ocenia konserwatywny autor Ben Shapiro w swoim podcaście.

W sondażach Trump wyprzedzał Bidena we wszystkich kluczowych stanach. Nawet stany tradycyjnie bezpieczne dla Demokratów, takie jak Minnesota, Wirginia i Nowy Meksyk, wydawały się w zasięgu Republikanów po debacie telewizyjnej. Jak dotąd istniały tylko sondaże, które hipotetycznie pytały o wybór między Trumpem a Harris przed wycofaniem się Bidena. Pomimo ich ograniczonego znaczenia, jasne jest, że przewaga byłego prezydenta zmalała.

Według „The Atlantic”, wątpliwości dotyczące wyboru J.D. Vance’a na kandydata na wiceprezydenta pokazują, jak bardzo martwi to zespół Trumpa. Senator z Ohio jest zgadza się z Trumpem we wszystkim. Dla republikańskiej bazy jest jak dodatkowa motywacja. Ale nie jest kimś, kto mógłby przemówić do innych grup wyborców o bardziej umiarkowanym profilu. Nie miałoby to znaczenia w wyścigu z Bidenem ze względu na dużą przewagę w badaniach opinii publicznej. Jednak w potencjalnie trudnym wyścigu z Harris może to być konieczne.

Trump szuka punktów zaczepienia, szuka haków na Harris, bo zdaje sobie sprawę, że wyborczy maraton zaczyna się od nowa, a do listopada wcale nie zostało wiele czasu. Były prezydent już w weekend na przypuścił atak na Truth Social. Do tej pory były to jednak raczej prymitywne próby, takie jak „Kłamliwa Kamala” lub „Głupia jak skała”. W międzyczasie narzekał na zamianę kandydatów.

Kandydat Trumpa na wiceprezydenta — J.D. Vance — również nie miał lepszego pomysłu podczas pierwszej odsłony swojej kampanii w poniedziałek. Nazwał wybór Harris „nieprzejrzystym manewrem za kulisami” i „zagrożeniem dla demokracji”. To za mało.

Krytyka poprzedniej polityki Harris byłaby prawdopodobnie bardziej skuteczna. Republikanie nie znaleźli jednak jeszcze przekonującej i spójnej linii. Podczas gdy Trump krytykował jej rolę jako wiceprezydentki w radzeniu sobie z kryzysem migracyjnym, inni republikanie próbowali atakować lewicową politykę, którą wcześniej demokratka popierała w Kalifornii lub krytykowali jej stanowisko na rzecz zniesienia prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych w kampanii wyborczej w 2020 r..

Nominacja Harris uważana jest za pewną

Innym powodem paniki wśród republikanów jest widoczna dyscyplina demokratów po wycofaniu się Bidena. Partia nie pogrążyła się w chaosie po wycofaniu się prezydenta z batalii o reelekcję. Szeregi zwarły się za Harris z zapierającą dech w piersiach szybkością. Wszyscy 23 demokratyczni gubernatorzy wyrazili swoje poparcie dla wiceprezydent.

Swoje poparcie dla Harris wyraziło również 41 z 47 senatorów i 186 z 212 przedstawicieli partii, w tym wszyscy potencjalni przeciwnicy. Oprócz Baracka Obamy Harris ma również poparcie prominentnych demokratów, takich jak Bill i Hillary Clinton i Nancy Pelosi.

We wtorek stało się jasne, że Harris ma poparcie ponad połowy wszystkich delegatów na konferencję partii. Oznacza to, że jej nominacja jest niemal pewna.

W ciągu pierwszych 24 godzin po ogłoszeniu wycofania się Bidena zespół kampanii Demokratów i Harris zebrał 81 mln dol. od drobnych darczyńców. Według zespołu obecnej wiceprezydent 60 proc. tej kwoty pochodziło od osób, które po raz pierwszy przekazały darowiznę na rzecz partii.

W tym samym okresie prawie 30 tys. wolontariuszy zarejestrowało się jako pomocnicy kampanii. Harris może polegać na dobrze naoliwionej machinie kampanii w swojej partii, która w przeszłości często była dobra w przekształcaniu entuzjazmu wśród swoich zwolenników w zaangażowanie. Zespół Trumpa wie, że jest to zagrożenie. „Nie sądzę, by Joe Biden miał dużą przewagę” – mówiła Wiles dla „The Atlantic” jeszcze przed zmianą kandydata, „ale myślę, że Demokraci jako partia mają”.

Źródło: onet.pl

Więcej postów