„Unia Europejska rzadko kiedy była bardziej zjednoczona” — stwierdził w tym roku kanclerz Niemiec Olaf Scholz, mówiąc o „geopolitycznej Unii Europejskiej”.
„Razem jesteśmy największą potęgą handlową na świecie” — oświadczyła z kolei Ursula von der Leyen w swoim przemówieniu na temat Europy wygłoszonym w Fundacji Konrada Adenauera w 2019 r.
„Tylko Europa może zagwarantować sobie prawdziwą suwerenność, czyli przetrwać w dzisiejszym świecie, broniąc własnych wartości i interesów” — stwierdził Emmanuel Macron na Uniwersytecie Sorbona w Paryżu w 2017 r. Od tego czasu wielokrotnie mówił o „strategicznej suwerenności” Europy.
Te frazesy to gruszki na wierzbie. Jeśli Europa nie będzie ostrożna, za 100 lat nie będzie postrzegana jako strategicznie suwerenne supermocarstwo, ale jako nieporozumienie. W Europie nie ma zgody w niemal wszystkich kluczowych kwestiach — od zadłużenia, przez politykę wobec uchodźców, po wsparcie dla Ukrainy.
Wystarczy spojrzeć na sukcesy wyborcze eurosceptyków — Le Pen, Melloniego, Wildersa, a wkrótce być może innych tego typu polityków — aby zdać sobie sprawę, że brukselska narracja nie działa. Wystarczy postawić się w sytuacji Chińczyków, Amerykanów i Rosjan, aby zdać sobie sprawę, że Europa od dawna jest raczej źródłem irytacji niż inspiracji. Oto pięć powodów, dla których Europa nigdy nie będzie prawdziwym supermocarstwem.
Powód pierwszy. Europa chce zakończyć nielegalną migrację, ale nadal przyciąga uchodźców
Kontynent nie jest w stanie skutecznie chronić swoich granic zewnętrznych. Co gorsza, przyciąga coraz więcej uchodźców.
Chociaż Europa pilnie potrzebuje wykwalifikowanej imigrantów, aby zasilili rynek pracy, ludzie ci spotykają się obecnie z alienacją i odrzuceniem w wielu europejskich społeczeństwach.
Powód drugi. Europa ustanawia sobie surowe zasady dotyczące zadłużenia, aby celowo je lekceważyć
Kiedy powstała wspólna waluta, euro, obywatelom uroczyście obiecano, że czas drukowania nieorganicznych ilości pieniędzy w Europie dobiegnie końca. Jednak Europejski Bank Centralny, zachęcany przez szefów państw i rządów, reagował na każdy kryzys wzrostem podaży pieniądza, co miało być cudownym rozwiązaniem.
Podaż pieniądza w strefie euro wzrosła o ponad 240 proc. od czasu wprowadzenia euro, dlatego też inflacja została wywołana w sposób podręcznikowy.
Powód trzeci. Europa wspiera Ukrainę, ale nie pozwala jej wygrać wojny z Rosją
Historia, która zaczęła się od żenującej dostawy 5 tys. hełmów od niemieckiej armii, toczy się dalej, tylko że obecnie chodzi o czołgi. Ukraina nigdy nie dostaje od Europy tego, czego potrzebuje, aby wygrać wojnę. Bez Stanów Zjednoczonych Zełenski już dawno stałby się wasalem Putina, a Ukraina byłaby całkowicie okupowanym terytorium.
Europejczykom już teraz brakuje woli, aby wygrać tę wojnę. Nowy premier Słowacji wstrzymał dostawy broni, a inni szefowie państw i rządów wspominają ciągle o „czerwonych liniach” Putina, co pozbawia kontynent zdolności do obrony.
Chcemy pomóc Zełenskiemu, ale boimy się prowokować Kremla. Taka postawa nigdy nie zdoła odstraszyć Rosjan.
Powód czwarty. Europa żyje z wolnego handlu, lecz wzywa do protekcjonizmu
Chociaż kontynent zawdzięcza swoje bogactwo przemysłowi i integracji z globalnym handlem, celem nie jest już zaopatrywanie innych krajów, ale ich przekształcanie. Polityka wskazywania palcem nie jest już figurą retoryczną, ale przybrała bardziej konkretną formę dzięki ustawie o łańcuchu dostaw i różnym systemom sankcji.
Ostatnio Komisja Europejska zaczęła również postrzegać siebie jako organ, który chce politycznie kształtować handel. UE stworzyła całą gamę nowych instrumentów handlowych w celu podjęcia działań przeciwko Chinom. Wszczęto postępowanie antysubsydyjne przeciwko elektrycznym samochodom z Chin. Przedmiotem dyskusji są również nowe kontrole inwestycji europejskich firm.
Powód piąty. Relacje Europy z USA
Europa z jednej strony chce ograniczyć wpływy Ameryki na kontynencie, lecz z drugiej strony lgnie do USA jak dziecko do piersi matki.
Europejscy przywódcy wygłaszają przemówienia przeciwko amerykańskiej dominacji i wychwalają to, co uważają za nadrzędne „europejskie wartości”.
Prawda jest jednak taka, że Europa zostaje w tyle za Ameryką. Za pomocą ustawy o redukcji inflacji rząd USA specjalnie wabi europejskie firmy do USA. Do dziś euro nie może się równać z dolarem. Bez armii amerykańskiej i jej arsenału nuklearnego Europa byłaby dziś bezbronna, co z kolei oznacza, że w przypadku reelekcji Donalda Trumpa Europa prawdopodobnie będzie musiała podwoić swoje wydatki na obronę.
Wniosek jest prosty — w swoim obecnym stanie Europa nie jest światową potęgą. Europa na arenie międzynarodowym pozostaje lubiana, ale jest bezsilna.
Ok. Ale odstraszyc rosjan? Rosja raczej nie drga ze strachu.