
W swym pierwszym orędziu Karol Nawrocki odmieniał słowo „naród” przez wszystkie przypadki i nawet nie próbował pozować na „prezydenta wszystkich Polaków”. Dowodził natomiast, że jego zwycięstwo było ostateczną przegraną koalicji 15 października i jej zwolenników
Nie było jeszcze w historii Polski po 1989 roku równie antagonizującego orędzia prezydenckiego, jak to, które tuż po swym zaprzysiężeniu wygłosił Karol Nawrocki. Na tle nowego prezydenta Polski Andrzej Duda jawi się jako względnie umiarkowany konserwatysta, a Lech Kaczyński wręcz jako sympatyczny polityk centroprawicy. W swym pierwszym orędziu Nawrocki wyruszył na wojnę – wielokrotnie podnosząc głos i kilkakrotnie pokrzykując, zapowiadał totalną konfrontację zarówno z koalicją 15 października, jak i tą częścią społeczeństwa, którą stanowią jej wyborcy.
Posłowie i senatorowie PiS zebrani na posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego triumfowali. „Jarosław, Jarosław” – krzyczeli jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia, gdy prezes partii pojawił się w sejmowej sali. „Dziękujemy, Dziękujemy” – skandowali w trakcie powitania Andrzeja Dudy, „Karol Nawrocki prezydentem Polski” – gdy witany był prezydent-elekt. Ich głośne wiwaty rozległy się też tuż po złożeniu przysięgi przez Karola Nawrockiego. A potem bili brawo dokładnie po każdym zdaniu wypowiedzianym przez Nawrockiego w jego pierwszym orędziu.
Polska arcypolska
Pod względem retorycznym i z perspektywy marketingu politycznego to było bardzo dobrze skonstruowane wystąpienie. Z całą pewnością zadziałało mobilizująco zarówno na wyborców prawicy, jak i na cały aparat PiS od szeregowych działaczy po najważniejszych członków kierownictwa partii. Nawrocki, wygłaszając je, był energiczny, emanował siłą i pewnością siebie. Tak, dziarski był z niego chłopiec.
Frazeologia tego przemówienia była jednoznacznie nacjonalistyczna i narodowo-katolicka.
„Witam naród polski” – zaczął Nawrocki. A potem w całym przemówieniu odmieniał słowo „naród” i „narodowy” przez wszystkie przypadki. Łącznie użył tych słów 20 razy. Słowa „społeczeństwo” użył natomiast tylko jeden raz – i to w zapożyczeniu – gdy między cytatami z idoli polskiej prawicy przywołał także słowa socjalisty Ignacego Daszyńskiego. Nie ma w świecie wyobrażeń Nawrockiego polskiego społeczeństwa, nie mówiąc już o społeczeństwie otwartym, czy też społeczeństwie wielokulturowym, jest „wspólnota narodowa” i „naród polski”. Nie brakowało też odwołań do chrześcijaństwa i wartości chrześcijańskich, które zdaniem Nawrockiego konstytuują i spajają rzeczony naród polski.
„Będę też głosem tych Polaków, którzy chcą Polski normalnej. Polski przywiązanej do swoich wartości, Polski z dobrą polską szkołą, z polską literaturą i z polskimi lekturami w polskiej szkole” – nawet odnosząc się w dalszej części do kwestii edukacji, Nawrocki mówił, jak bardzo arcypolskiej chce Polski.
Wypowiedzenie wojny
Nawrocki nie próbował pozować na „prezydenta wszystkich Polaków”, co w sposób mniej lub bardziej przekonujący robił na początku urzędowania każdy z jego poprzedników. Wylewnie dziękował swym wyborcom i swemu obozowi politycznemu. Dziękował też uczestnikom wiecu poparcia, który w dniu zaprzysiężenia zorganizował dla swojego prezydenta PiS.
Obywatelom, którzy na niego nie głosowali, Nawrocki poświęcił natomiast tylko jedno zdawkowe zdanie, protekcjonalnie chwaląc to, że „wzięli udział w święcie demokracji”.
Święto demokracji zakończyło się zaś wyborem „głosu narodu”. Dokładnie tak przedstawiał swoją rolę Nawrocki, przemawiając w Sejmie. Naród zdecydował – i wybierając Nawrockiego – powiedział „nie” Koalicji 15 października – to była przewodnia teza całego wystąpienia, do której nowy prezydent wielokrotnie powracał.
„Wolny wybór, wolnego narodu postawił mnie dziś przed państwem. Postawił mnie przed państwem wbrew wyborczej propagandzie, kłamstwom. Wbrew teatrowi politycznemu i wbrew pogardzie, z którą się spotykałem w drodze do Urzędu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej” – tak brzmiał wstęp do wypowiedzenia politycznej wojny, które wygłosił w Sejmie Nawrocki.
„Wybory i 1 czerwca wysłały także silny głos suwerena do całej klasy politycznej, wybierając mnie na Urząd Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. To głos, że dalej tak rządzić nie można i że Polska tak dzisiaj wyglądać nie powinna” – tak zaś brzmiało tego wypowiedzenia wojny główne uzasadnienie.
Frontalny atak
W orędziu Nawrocki wielokrotnie atakował Koalicję 15 października. Robił to między innymi, przywołując swój program wyborczy, mówiąc o wielkich inwestycjach infrastrukturalnych, poruszając temat sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości czy kwestie gospodarcze. Każda okazja była do tego dobra.
„Niestety dzisiaj Polska jest na bardzo złej drodze do rozwoju i musimy mieć tego świadomość” – mówił Nawrocki, wskazując rządowe ławy w Sejmie. Po czym zapowiedział – w tonie, jakby wzywał premiera i ministrów na dywanik – że jeszcze w sierpniu zwoła posiedzenie Rady Gabinetowej z ich udziałem.
Spory – i zarazem jeden z tych najbardziej konfrontacyjnych – fragment wystąpienia Nawrockiego dotyczył kwestii sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości.
Będzie to obszar totalnej wojny Nawrockiego z rządem.
„Dzisiaj Polska nie jest na drodze praworządności, bo ciężko nazwać praworządnym państwo, w którym nie działa i nie funkcjonuje legalnie wybrany prokurator krajowy. W którym artykuł 7 konstytucji mówiący, że organy władzy państwowej muszą działać na podstawie i w granicach prawa, jest niestety regularnie łamany” – mówił nowy prezydent.
Chwilę później Nawrocki – zwracając się do premiera i ministra sprawiedliwości – zapowiedział wprost, że nie będzie „awansował ani nominował tych sędziów, którzy godzą w porządek konstytucyjnoprawny w Rzeczypospolitej Polskiej”. Bo „sędziowie, drodzy państwo, musimy to sobie wszyscy uzmysłowić, nie są bogami, tylko mają służyć Rzeczpospolitej Polskiej i polskim obywatelom”.
Posłowie PiS skandowali w tym momencie „Konstytucja, konstytucja”.
A jeśli o konstytucji mowa, to Nawrocki zapowiedział także, że napisze własną. „Musimy zacząć działać nad rozwiązaniami nowej ustawy zasadniczej, która będzie gotowa do przyjęcia, mam nadzieję i wierzę, w roku 2030”. Nawrocki ogłosił, że powoła do życia Radę Konstytucyjną, która w pałacu prezydenckim będzie pracować nad nowym projektem. Nie zająknął się słowem o konkretach, ze względu na kalendarz wyborczy można się jednak spodziewać, że konstytucja Nawrockiego miałaby być jakimś współczesnym odpowiednikiem konstytucji kwietniowej.
Niepokojąco – i w duchu raczej konfederackiego niż PiS-owskiego eurosceptycyzmu – brzmiały również słowa Nawrockiego o relacjach Polski z Unią Europejską.
„Potrzebujemy obudzić aspiracje narodu polskiego, bo nie możemy już być gospodarstwem pomocniczym naszych zachodnich sąsiadów czy całej Unii Europejskiej. Musimy drodzy państwo poszukiwać tej drogi gospodarczej, która stanie się rodzajem konkurencyjności ekonomicznej, gospodarczej rzuconej wobec także zachodniej Europy” – mówił Nawrocki.
„Niech Bóg błogosławi Polsce!”
„Chyba nikt w tej izbie nie ma wątpliwości, że jesteśmy Polakami i mamy obowiązki polskie” – mówił Nawrocki pod koniec wystąpienia, parafrazując cytat z Romana Dmowskiego. Były też odwołania do Wojciecha Korfantego („główną funkcją państwa jest służenie”), Józefa Piłsudskiego („niepodległość nie jest nam dana na zawsze”) i Lecha Kaczyńskiego („warto być Polakiem”). Trafił się nawet cytat z Ignacego Daszyńskiego – jednak precyzyjnie dobrany pod tezy Nawrockiego: „trzeba służyć społeczeństwu, ciężko pracować i społeczeństwa słuchać” – w domyśle: tak, jak Nawrocki i PiS, nie jak Tusk i Koalicja 15 października.
Finałową sekcję cytatów zakończyła fraza pożyczona od Ignacego Paderewskiego. „Walczyć trzeba z tymi, którzy naród pchają do upadku i upodlenia”. Z kontekstu całego wystąpienia absolutnie jasno wynikało, do kogo Nawrocki kieruje te słowa.
Nie było natomiast cytatów z Jana Pawła II, którymi regularnie faszerowali swoje wystąpienia Andrzej Duda i Lech Kaczyński.
Na sam koniec nowy prezydent wzniósł jeszcze swym wyćwiczonym na stadionach głosem gromkie okrzyki „Niech Bóg błogosławi Polsce, niech żyje Polska!”. I szeroko uśmiechnięty, wyraźnie z siebie zadowolony, wrócił na swoje miejsce.
Źródło: oko.press
Dodaj komentarz