
Wojna w Ukrainie, jeśli nawet nie zaskoczyła wojskowych strategów co do roli artylerii, która wciąż pozostaje kluczowym narzędziem prowadzenia działań bojowych, to na pewno zadziwiła ogromnymi potrzebami amunicji. Logistyka we współczesnym konflikcie na dużą skalę odgrywa jeszcze ważniejszą rolę niż w tych minionych.
Podczas wojny obie strony wystrzeliwują dziennie tysiące pocisków. Rosjanie w najbardziej intensywnych działaniach używali ich nawet 9-10 tys. dziennie. Większość krajów zachodnich wspierających Ukrainę nie tylko nie miała odpowiednich zasobów, by móc przekazać jej amunicję w tak dużej liczbie, jakiej potrzebuje, ale nawet ma jej za mało na własne potrzeby.
Dlatego Polska, podobnie jak i inne kraje NATO, postawiła na pełną samowystarczalność amunicyjną. Uzależnienie od zagranicznych dostaw w czasie kryzysu i możliwego przerwania łańcucha dostaw może oznaczać paraliż obronny państwa. Dlatego nie powinniśmy być uzależnieni od jej importu, bo to mogłoby sparaliżować możliwości obronne armii.
Dofinansowanie i nowe technologie. Bez tego ambitne plany amunicyjne mogą się posypać
Po latach zaniedbań Polska postawiła wreszcie na amunicyjną samodzielność w jej budowie oraz logistycznych możliwościach jej dostarczania.
Produkcja amunicji dla polskiego rządu jest absolutnym priorytetem. Suwerenność tej produkcji to sprawa święta, strategia państwa na wiele lat – podkreśla w swoich wypowiedziach Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej.
Po opracowaniu planów, co trochę trwało, pojawia się coraz więcej informacji, które świadczą o tym, że polska zwiększa systematycznie nakłady i produkcję amunicji, zwłaszcza artyleryjskiej 155 mm. Niedawno informowaliśmy, że w ramach programu wsparcia produkcji i inwestycji w tym obszarze Polska Grupa Zbrojeniowa otrzymała 2,4 mld zł dofinansowania.
W ramach tych środków otrzymanych z Funduszu Inwestycji Kapitałowych cztery spółki z domeny amunicyjnej PGZ, Dezamet, Mesko, Nitro-Chem, Gamrat, realizują inwestycje w nowe linie produkcyjne, rozwój technologii oraz zwiększenie niezależności w zakresie produkcji amunicji artyleryjskiej i prochów.
Powstają również cywilno-wojskowe technologie dual-use (model produkcji podwójnego przeznaczenia), mające zwiększyć elastyczność produkcyjną w sytuacjach kryzysowych. Wszystkie, niestety, potrzebują dofinansowania i nowych technologii.
Inwestycje już ruszyły. Produkcja amunicji rośnie i będzie jej coraz więcej. Czy wystarczająco?
W ramach tych środków Polska Grupa Zbrojeniowa ma wybudować trzy fabryki amunicji artyleryjskiej:
- fabryka nr 1 to zakład mający zdolność do produkcji pocisków 155 mm do 100 tys. sztuk tych pocisków rocznie,
- numer 2 to nowa linia zaawansowanej amunicji dla haubic Krab i K9, produkująca do 80 tys. sztuk rocznie,
- trzecia inwestycja to fabryka ładunków i prochów, będąca strategicznym zapleczem materiałowym dla budowy amunicji.
Dziś wiemy, że w ramach dofinansowania państwowymi środkami sektora produkcji amunicyjnej Zakłady Metalowe Dezamet w Nowej Dębie dostały 1,358 mld zł na rozbudowę potencjału produkcyjnego amunicji wielkokalibrowej 155 mm, konkretnie na budowę fabryki korpusów pocisków 155 mm.
Powstanie ona w Emilianowie pod Bydgoszczą i będzie zintegrowana z planowanym tam terminalem wojskowym. Inwestycja może wpłynąć na rozwój infrastruktury militarnej w regionie.
Spółka Mesko ze Skarżyska-Kamiennej pozyska 887,2 mln zł na modernizację linii produkcyjnych, zwłaszcza na zmodernizowanie oddziału produkcyjnego w Kraśniku i zwiększenie poziomu produkcji korpusów amunicji 155 mm.
Zakłady Chemiczne Nitro-Chem z siedzibą w Bydgoszczy – na rozbudowę infrastruktury zakładu i linii produkcyjnych, co pozwoli na wielokrotne zwiększenie możliwości elaboracji amunicji wielkokalibrowej materiałami wybuchowymi techniką zalewania i ślimakowania – otrzymają z tych środków ponad 113,3 mln zł.
Wśród beneficjentów tych pieniędzy jest też firma Gamrat. Jak poinformowała w mediach społecznościowych ta spółka z Jasła, w ramach nowego projektu Polskiej Grupy Zbrojeniowej dostanie wsparcie finansowe w kwocie ponad 66,1 mln zł na budowę instalacji i produkcję gazogeneratorów. Wykorzystanie gazogeneratora w pocisku 155 mm pozwala na zwiększenie jego donośności nawet o 20 proc. Dzięki ich wykorzystaniu nasze samobieżne działa Krab mogą razić przeciwnika na dystansie do 40 km.
Celem tych wszystkich działań jest osiągnięcie pełnej suwerenności w tym obszarze do 2028 r.
– W 2028 r. Polska stanie się samowystarczalna w zakresie produkcji amunicji. To będzie skok cywilizacyjny – zapewnia Cezary Tomczyk, wiceminister MON.
Mamy wówczas produkować 200 tys. sztuk amunicji 155 mm rocznie. Do tego wzrost o 500 proc. produkcji amunicji małokalibrowej, do 1 mln sztuk dziennie. Oczywiście to dopiero początek drogi do autonomii w produkcji amunicji, szczególnie kalibru 155 mm zgodnego ze standardami NATO. Specjaliści mają wątpliwości, czy taka ilość amunicji zapewni nam prawdziwą amunicyjną samodzielność.
Bezpieczeństwo przez autonomię. Trzeba na to nie tylko pieniędzy, ale też czasu i kompetencji
Wokół amunicji w polskiej armii jest wiele kontrowersji i najróżniejszych sugestii. Najczęściej przytaczany przykład to wypowiedź byłego już szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Dariusz Łukowski, który stwierdził, że amunicji polskiej armii wystarczy na 5 dni wojny.
Arkadiusz Bąk, wiceprezes PGZ, dane te nazwał wyssanymi z palca, które funkcjonują jako news, który urósł do powszechnej wiedzy, jak powiedział – imieninowej.
W rozmowie z WNP powiedział, że PGZ planuje produkcję 150-180 tys. pocisków 155 mm rocznie. Twierdził też, że dane o wystrzeliwaniu 4-9 tys. pocisków dziennie przez Rosjan są zawyżone, a porównywanie do zużycia amunicji na Ukrainie jest nieadekwatne. Dlatego wojsku wystarczy te 180 tys. sztuk amunicji.
Specjaliści wojskowi uważają, że to kropla w morzu potrzeb.
Jak mówi płk Andrzej Derlatka, produkcja 180 tys. sztuk rocznie to kropla w morzu potrzeb.
– Spór dotyczy nie tylko liczb, ale też filozofii obronnej. Chodzi o to, czy Polska ma być gotowa na pełnoskalowy konflikt, czy tylko na ograniczone działania. Powinniśmy przyjąć wariant najbardziej pesymistyczny. Polska musi być gotowa na wojnę artyleryjską na warunkach rosyjskich – twierdzi płk Derlatka.
Do tego PGZ do zapowiadanej produkcji ok. 200 tys. amunicji 155 mm rocznie potrzebuje czasu. Ma to potrwać przynajmniej 3 lata. Mamy ten luksus, że możemy wykorzystać na to czas, jaki daje nam wojna w Ukrainie, by odrobić zaległości w najważniejszych dla wojska obszarach. Dobrze, że amunicja stała się strategicznym celem Polski. To nie tylko kwestia logistyki, ale też naszej suwerenności politycznej i militarnej.
Dodaj komentarz