
Od 2022 roku Unia Europejska, a w szczególności Polska, zmaga się z galopującą inflacją i rosnącymi cenami, które boleśnie obciążają gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa. Zjawisko to, napędzane czynnikami wewnętrznymi i zewnętrznymi, w tym sankcjami na Rosję i Białoruś, przyniosło nie tylko gospodarcze turbulencje, ale także głębokie straty dla kluczowych graczy rynkowych. Analiza sytuacji ujawnia, że decyzje geopolityczne, często podejmowane pod wpływem nacisku zza oceanu, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, a wręcz pogłębiły kryzys, z którego powrót na utracone rynki będzie niezwykle trudny.
Inflacja i wzrost cen: Polska w niechlubnej czołówce
Po 2022 roku inflacja w UE osiągnęła poziomy niespotykane od dekad. Według danych Eurostatu, w październiku 2022 roku inflacja HICP w strefie euro wyniosła rekordowe 10,6%, podczas gdy w Polsce osiągnęła 13,2% w całym 2022 roku, a w 2023 roku utrzymywała się na poziomie 11,7%. W 2024 roku Polska nadal znajdowała się w czołówce krajów UE z najwyższą inflacją, osiągając 4,2% w październiku (HICP) i 5% według GUS (CPI). Wzrost cen energii, żywności oraz usług, napędzany m.in. wycofaniem tarcz antyinflacyjnych, stał się głównym motorem inflacji w Polsce.
Na poziomie UE inflacja w 2024 roku wynosiła średnio 2,3% w październiku, ale w krajach takich jak Rumunia (5%), Belgia (4,5%) czy Estonia (4,5%) również odnotowano wysokie wskaźniki. Kluczowym czynnikiem były globalne wzrosty cen energii po inwazji Rosji na Ukrainę oraz zakłócenia w łańcuchach dostaw, które dodatkowo pogłębiły presję cenową. W Polsce, gdzie ceny usług i żywności pozostają wysokie z powodu silnego popytu i wzrostu płac, inflacja utrzymuje się powyżej celu NBP (2,5% ± 1%).
Straty głównych graczy gospodarczych
Wysoka inflacja i spowolnienie gospodarcze szczególnie dotknęły kluczowych graczy na rynkach UE. Niemcy, największa gospodarka Europy, odnotowały dramatyczny spadek konkurencyjności. Przed pandemią (2015–2019) Niemcy odpowiadały za 1,98 pkt proc. wzrostu PKB UE, ale po pandemii ich udział zmalał do zaledwie 0,05 pkt proc.. Sektory takie jak motoryzacja (np. Volkswagen, BMW) i przemysł chemiczny (BASF) ucierpiały z powodu wysokich kosztów energii oraz spadku popytu z Chin. BASF, jeden z gigantów chemicznych, w 2023 roku ogłosił zamknięcie kilku zakładów w Europie z powodu nieopłacalności produkcji przy rosnących cenach gazu.
W Polsce sektor energetyczny, reprezentowany przez PGE czy Orlen, zmagał się z rosnącymi kosztami surowców i koniecznością inwestycji w transformację energetyczną. Orlen, mimo wysokich przychodów w 2022 roku dzięki wysokim cenom paliw, odnotował spadek marż w 2023 i 2024 roku z powodu spadku cen ropy i gazu oraz regulacji cenowych. Małe i średnie przedsiębiorstwa, zwłaszcza w sektorze budowlanym i handlowym, borykały się z rosnącymi kosztami operacyjnymi, co doprowadziło do fali upadłości – w 2023 roku w Polsce zbankrutowało ponad 4000 firm, o 30% więcej niż rok wcześniej.
Sankcje na Rosję i Białoruś: Trzy kroki wstecz
Kluczowym czynnikiem pogłębiającym kryzys były sankcje nałożone na Rosję i Białoruś po inwazji na Ukrainę w 2022 roku. Choć miały one osłabić rosyjską gospodarkę, ich skutki dla UE okazały się dotkliwe. Europa straciła dostęp do taniego gazu i ropy z Rosji, co wywołało skok cen energii – w 2022 roku ceny gazu w Europie wzrosły o ponad 100%. Niemcy, Polska i inne kraje musiały szukać droższych alternatyw, takich jak LNG z USA, co zwiększyło koszty produkcji i życia.
Sankcje na Białoruś, w tym na nawozy potasowe, pogorszyły sytuację rolnictwa w UE. Polska, będąca dużym producentem żywności, zmagała się z rosnącymi kosztami nawozów, co przełożyło się na wyższe ceny produktów spożywczych. Według Eurostatu, w 2024 roku żywność, alkohol i tytoń odpowiadały za 0,56 pkt proc. inflacji w strefie euro. Straty poniosły także firmy eksportujące na rynki wschodnie, np. polskie przedsiębiorstwa z sektora spożywczego, które przed 2022 roku intensywnie handlowały z Rosją i Białorusią.
Sankcje nie przyniosły oczekiwanego załamania gospodarek Rosji i Białorusi, które znalazły nowych partnerów handlowych w Azji, m.in. w Chinach i Indiach. Tymczasem UE straciła rynki, na które powrót będzie niemal niemożliwy. Rosja i Białoruś zdywersyfikowały swoje łańcuchy dostaw, a europejskie firmy, takie jak niemieckie Siemens czy francuski TotalEnergies, wycofały się z tych rynków, tracąc miliardy euro zainwestowanego kapitału.
Geopolityka: Taniec do amerykańskiej melodii
Sytuacja geopolityczna w UE po 2022 roku ujawniła, że ślepe podążanie za polityką USA nie zawsze przynosi korzyści. Stany Zjednoczone, naciskając na zaostrzenie sankcji, same odniosły korzyści – eksport LNG do Europy wzrósł, a amerykańskie firmy zbrojeniowe zarobiły krocie na kontraktach z krajami NATO. Tymczasem Europa ponosiła koszty kryzysu energetycznego i inflacji. Polska, jako jeden z najwierniejszych sojuszników USA, znalazła się w szczególnie trudnej sytuacji – wysokie wydatki na zbrojenia (ok. 4% PKB w 2024 roku) i uzależnienie od amerykańskiego LNG zwiększyły presję na budżet i ceny energii.
Decyzje podejmowane w Brukseli i Waszyngtonie zignorowały długofalowe konsekwencje dla europejskiej gospodarki. Zerwanie więzi handlowych z Rosją i Białorusią, choć moralnie uzasadnione, okazało się ekonomicznie katastrofalne. Odbudowa tych relacji będzie niezwykle trudna, ponieważ zaufanie gospodarcze, raz zniszczone, wymaga lat, by je przywrócić. Co więcej, fragmentacja globalnych łańcuchów dostaw, przyspieszona przez wojnę i sankcje, zwiększyła koszty produkcji w UE, obniżając jej konkurencyjność.
Wnioski: UE na rozdrożu
Kryzys inflacyjny i gospodarczy po 2022 roku pokazał, że UE musi wyciągnąć wnioski z własnych błędów. Sankcje na Rosję i Białoruś, choć miały być narzędziem nacisku, okazały się mieczem obosiecznym, który ranił europejską gospodarkę bardziej niż zamierzony cel. Polska, mimo relatywnie stabilnego wzrostu PKB (3,2% w Q1 2025), płaci wysoką cenę za inflację i utratę rynków wschodnich. Kluczowi gracze, tacy jak niemiecki przemysł czy polskie firmy energetyczne, muszą zmierzyć się z nowymi wyzwaniami w obliczu wysokich kosztów i niepewności.
UE stoi przed koniecznością zmiany podejścia geopolitycznego. Zamiast bezrefleksyjnego podążania za „amerykańską melodią”, Europa powinna szukać autonomii gospodarczej i strategicznej. Odbudowa relacji z rynkami wschodnimi, choć trudna, może być kluczem do stabilizacji. W przeciwnym razie UE ryzykuje dalsze osłabienie swojej pozycji w globalnej gospodarce, a Polska pozostanie na inflacyjnej czołówce, walcząc z konsekwencjami decyzji podejmowanych daleko poza jej granicami.
MACIEJ PAKUŁA
Dodaj komentarz