Mimo to, jak dowiedział się Onet, etaty czterech dowódców brygad WOT zostały właśnie, decyzją ministra obrony, podniesione do stopnia generała. Chodzi o 1. Podlaską Brygadę WOT, 2. Lubelską Brygadę WOT, 3 Podkarpacką Brygadę WOT oraz 11. Małopolską Brygadę WOT. Informację oficjalnie potwierdził nam Janusz Sejmiej, rzecznik prasowy MON-u.
— Nie ma żadnego uzasadnienia, aby brygady WOT-owskie, które nie są brygadami operacyjnymi, nie prowadzą działań połączonych były tak wysoko usytuowane. To jest zwykła, lekka piechota — oburza się dowódca wojsk lądowych. — WOT raz w miesiącu robi szkolenia. Mam propozycję dla pana ministra. Jeśli już tak bardzo chce, by WOT-em dowodził generał, to niech weźmie generała z cywila. Proszę zobaczyć, ilu mamy generałów w rezerwie w takim wieku, gdzie jeszcze mogą służyć. Większość bez przydziałów mobilizacyjnych. Mogliby raz w miesiącu robić szkolenie, a potem razem z tym weekendowym wojskiem wrócić do domów.
Dlaczego minister Kosiniak-Kamysz podjął tak kontrowersyjną decyzję? Jak tłumaczą nam wojskowi, ministra obrony przekonał do tego szef sztabu generalnego. Gen. Kukuła twórca WOT-u nigdy nie zrezygnował z cichego lobbingu i wspierania tych wojsk z pozycji pierwszego żołnierza. Od początku faworyzował też oficerów wywodzonych się z obrony terytorialnej, którzy awansowali razem z nim najpierw w dowództwie generalnym, a teraz w sztabie generalnym. Wielu z nich, po awansie gen. Kukuły trafiło do jednostek operacyjnych na ważne stanowiska dowódcze.
Teraz udało się gen. Kukule przekonać ministra obrony Kosiniaka-Kamysza, by podniósł etaty, do generalskich pierwszym czterem dowódcom brygad WOT. Szef sztabu argumentował to tym, że wskazane brygady przejmą odpowiedzialność za „Tarczę wschód”, kiedy ona już powstanie. — Gen. Kukuła i dowódca WOT, gen. Krzysztof Stańczyk mieli taką wizję, by z brygad WOT odtworzyć Korpus Ochrony Pogranicza. Minister obrony to zatwierdził — mówi nasz informator ze sztabu generalnego.
— Zadanie postawione jednostce nie wpływa na to, jaki jest etat jej dowódcy. Gdyby tak było, to dowódca GROM-u, były już trzygwiazdkowym generałem, a jest pułkownikiem. Na etat wpływa struktura jednostki i napełnienie jej sprzętem oraz żołnierzami. Tak mnie uczono. Widać dzisiaj zasady się zmieniały, a generałem zostanie ten, kto ministrowi lepiej makaron na uszy nawinie — odbija piłeczkę doświadczony dowódca.
Inny dodaje: — 34. Brygada Kawalerii Pancernej od 2021 r. jest na granicy. Do tego realizuje szkolenia rezerw. Teraz wystawia kontyngent na Łotwę. Tam dowódca nadal ma etat pułkownikowski. Natomiast formacja Kukuły ni stąd, ni zowąd zaczyna się gigantycznie rozrastać. To, co się stało, to brak poszanowania dla dowódców, którzy codziennie mają po 4 tysiące ludzi u siebie w brygadach.
Następny dowódca dorzuca: — Szef zarządu pierwszego i szef zarządu czwartego w Dowództwie Generalnym, to są etaty pułkownikowskie, a goście zawiadują armią liczącą ponad 100 tysięcy ludzi, ale to dzieciak z WOT-u, który niczym nie dowidział, dostanie etat generalski. To zwykły skandal. Układy, układziki, rączka rączkę myje.
Krytykowali PiS, robią to samo
Minister obrony to doświadczony polityk PSL-u wywodzący się z Krakowa. Dla tej historii te informacje mają niebagatelne znaczenie. O podniesienie etatu do stopnia generała dla dowódcy małopolskiej brygady WOT-u od dawna zabiegło krakowskie lobby samorządowo-wojskowe skupione wokół ministra Kosiniak-Kamysza.
— Oczywiście, to zupełny przypadek, że etat podniesiono dowódcy małopolskiej brygady WOT, a minister Kosiniak-Kamysz pochodzi z Krakowa — ironizuje jeden z naszych rozmówców. Z kolei polityk obecnej opozycji z Krakowa mówi już otwarcie. — Tutaj zadziałały krakowskie koneksje i układy. Dowódcy małopolskiej brygady są powiązani z władzami Krakowa, a lokalni włodarze miasta mają wpływ na decyzje ministra obrony poprzez nieformalne kontakty.
Nasz rozmówca dodaje, że dokładnie tak samo wiele decyzji kadrowych dotyczących wojska podejmowali ministrowie obrony za rządów PiS-u. — Wystarczy wspomnieć, że dzięki znajomościom z ministrem od prezydenta Andrzeja Dudy na stanowisko zastępcy dowódcy operacyjnego trafił oficer, który nie dowodził nawet kompanią. To miało się zmienić wraz z odejściem PiS-u od władzy. Zmieniło się jednak tylko tyle, że teraz koalicja palcem wskazuje swoich generałów — dodaje.
Z kolei oficer wojsk lądowych dodaje: — Dowódcy wojsk operacyjnych poddawani są ciągłym, szkoleniom poligonowym, weryfikacjom podczas ćwiczeń. Natomiast żeby zostać dowódcą brygady WOT-u wystarczy akceptacja jakiegoś polityka, kiedyś z PiS-u, dziś z koalicji. Ci ludzie, bez odpowiedniego wykształcenia, doświadczenia i przygotowanie zostaną teraz generałami. Po trzech latach będą chcieli pójść wyżej, a WOT będzie chciał ich wciskać do wojsk operacyjnych. Prędzej, czy później armię zasilą więc żołnierze miernej jakości, z miernym doświadczeniem. Ci ludzie naprawdę będą problemem w systemie kadrowym, bo coś trzeba będzie z nimi zrobić, a nikt nie będzie ich chciał. Produkujemy generałów, by poszli do cywila i aby podatnik płacił im sute emerytury.
Dodaj komentarz