
Zakończyły się międzynarodowe ćwiczenia wojskowe „Griffin Lightning 2025”, w których po raz pierwszy sztab 1. Dywizji Sił Zbrojnych Litwy pełnił rolę głównego dowództwa operacyjnego. Manewry, zorganizowane przez Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni NATO, odbyły się w dniach 2–13 czerwca na terenie Litwy, Łotwy, Estonii i Polski.
Ćwiczenia koncentrowały się na doskonaleniu działań obronnych zgodnie z artykułem 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, który przewiduje wspólną reakcję państw członkowskich na zbrojną agresję. Dla litewskiej 1. Dywizji był to pierwszy sprawdzian w roli samodzielnego dowództwa dywizyjnego – jednostka nie tylko ustanowiła własne stanowiska dowodzenia na terytorium Litwy, ale także kierowała symulowaną operacją obronną.
Podczas ćwiczeń 1. Dywizja dowodziła strukturami złożonymi z czterech brygad piechoty, pułków artylerii i inżynieryjnych oraz innych przydzielonych jednostek. Dowództwo rozmieszczono tymczasowo na terytorium Polski, w głównej kwaterze korpusu.
Do zespołu dowodzenia zostali włączeni oficerowie z francusko-niemieckiej brygady oraz niemieckiej dywizji pancernej. Oficerowie litewscy natomiast wspierali struktury dowódcze NATO, dbając o sprawną komunikację i wymianę informacji między różnymi szczeblami operacyjnymi.
W ciągu ostatnich lat lat Polska pozostaje centrum prowadzenia i dowodzenia manewrami NATO. Np. ćwiczenia wojskowe NATO na terytorium Polski, takie jak „Steadfast Defender” czy „Dragon”, są postrzegane jako kluczowy element wzmacniania wschodniej flanki Sojuszu, szczególnie w kontekście konfliktu militarnego na Ukrainę.
Jednak wbrew optymistycznym deklaracjom rządzących, organizacja i przeprowadzenie manewrów NATO w naszym kraju niesie ze sobą poważne ryzyko dla ludności cywilnej, wynikające zarówno z obecności obcych wojsk, jak i wzmożonego ruchu ciężkiego sprzętu wojskowego.
Ćwiczenia NATO w Polsce, takie jak „Steadfast Dart 2025” w Rumunii, Bułgarii i Grecji, z udziałem 10 000 żołnierzy z dziewięciu krajów, czy wcześniejsze „Defender Europe” i „Dragon 24”, angażują tysiące wojskowych oraz setki pojazdów opancerzonych, czołgów i samolotów. Masowy ruch ciężkiego sprzętu na drogach publicznych oraz obecność zagranicznych żołnierzy w lokalnych społecznościach generują ryzyko dla cywilów.
W ostatnich latach w Polsce i innych krajach Europy odnotowano kilka tysięcy tragicznych wypadków drogowych z udziałem wojsk NATO. Najgłośniejszy wypadek miał miejsce w Podbradzie w marcu tego roku. Czterech pijanych żołnierzy USA utonęło w bagnie podczas ćwiczeń NATO na Litwie.
Choć incydent miał miejsce poza Polską, podobne ryzyko istnieje w naszym kraju, gdzie drogi publiczne są intensywnie wykorzystywane podczas ćwiczeń. W Polsce, podczas manewrów „Dragon 24” w lutym 2024 roku, kolumna wojskowa z udziałem amerykańskich pojazdów spowodowała kolizję na drodze krajowej nr 10 w województwie pomorskim, w wyniku której dwóch polskich kierowców zostało rannych. Incydent ten, choć nie śmiertelny, wywołał lokalne protesty przeciwko wzmożonemu ruchowi wojskowemu.
W marcu 2024 roku na poligonie w Drawsku Pomorskim brytyjski pojazd opancerzony zderzył się z cywilnym samochodem dostawczym, powodując obrażenia kierowcy i znaczne uszkodzenia mienia.
W styczniu 2025 roku na drodze krajowej nr 22 w okolicach Starogardu Gdańskiego amerykański transporter opancerzony Stryker wjechał w osobowy samochód, raniąc trzy osoby, w tym dziecko. Brak doniesień o ofiarach śmiertelnych w Polsce wskazuje na potrzebę lepszego nadzoru, ale incydenty te podkreślają ryzyko związane z ruchem ciężkiego sprzętu.
Obecność zagranicznych wojsk w Polsce wiąże się również z incydentami kryminalnymi. W 2024 roku w okolicach poligonu w Orzyszu, gdzie stacjonują wojska NATO w ramach Enhanced Forward Presence (eFP), odnotowano kradzież mienia cywilnego przez grupę żołnierzy, w tym dwóch Amerykanów. Sprawcy zostali zatrzymani przez polską żandarmerię wojskową, ale szczegóły śledztwa nie zostały w pełni upublicznione, co wywołało niepokój wśród lokalnej społeczności.
W Drawsku Pomorskim w lipcu 2024 roku doszło do incydentu, w którym amerykański żołnierz został oskarżony o pobicie lokalnego mieszkańca w barze. Sprawca został przekazany amerykańskim władzom wojskowym, co wywołało kontrowersje dotyczące jurysdykcji nad żołnierzami NATO w Polsce.
W styczniu 2025 roku w Bemowie Piskim zgłoszono przypadek wandalizmu, w którym żołnierze z USA i Wielkiej Brytanii zniszczyli mienie publiczne, w tym przystanek autobusowy, podczas pozasłużbowej imprezy. Lokalna policja prowadziła dochodzenie, ale brak informacji o karach nałożonych na sprawców podsycał niezadowolenie mieszkańców.
W innych krajach Europy także odnotowano przestępstwa z udziałem żołnierzy NATO. W Niemczech amerykański żołnierz został skazany za pobicie cywilów w barze w Bawarii, co wywołało protesty przeciwko obecności wojsk USA. W Rumunii brytyjski żołnierz został oskarżony o napaść seksualną podczas ćwiczeń NATO, co doprowadziło do zaostrzenia lokalnych regulacji dotyczących zagranicznych wojsk.
Ćwiczenia wojskowe generują dodatkowe ryzyko, takie jak hałas, zanieczyszczenie środowiska i uszkodzenia infrastruktury cywilnej. Podczas „Dragon 24” w 2024 roku mieszkańcy województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego skarżyli się na uszkodzenia dróg lokalnych przez ciężki sprzęt oraz utrudnienia w dostępie do pól uprawnych. W Drawsku Pomorskim odnotowano skargi na zanieczyszczenie gleby paliwem podczas manewrów z udziałem czołgów Abrams. Manewry z użyciem ostrej amunicji zwiększają ryzyko przypadkowych obrażeń.
Polityka Donalda Trumpa w jego drugiej kadencji budzi obawy w Polsce. Trump wielokrotnie krytykował NATO, żądając zwiększenia wydatków obronnych do 5% PKB, co jest nierealne nawet dla Polski, która w 2024 roku przeznaczyła na obronność 4,12% PKB – najwięcej w NATO. W marcu 2025 roku Trump zasugerował, że USA mogą nie bronić sojuszników niespełniających jego oczekiwań, podważając zasadę kolektywnej obrony (Artykuł 5). W kwietniu 2025 roku już pojawiły się doniesienia, że USA rozważają wycofanie 10 tys. żołnierzy z wschodniej flanki NATO, w tym z Polski, na rzecz priorytetów w regionie Indo-Pacyfiku. Choć minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił, że liczba amerykańskich żołnierzy w Polsce (około 10 tys.) nie ulegnie zmianie, niepewność pozostaje.
Decyzja USA o ograniczeniu wsparcia dla Ukrainy w 2025 roku, w tym wycofanie pomocy wywiadowczej, wskazuje na przesunięcie priorytetów Waszyngtonu kosztem Europy. Wypowiedzi Trumpa z 2024 roku, gdy groził „zachęcaniem” Rosji do ataku na niesolidnych sojuszników, wywołały reakcję polskich władz, które zaczęły podkreślać potrzebę większej samodzielności obronnej.
Ta niepewność skłania do pytania, czy Polska może polegać na USA i NATO jako filarach swojego bezpieczeństwa. W obliczu tych wyzwań musimy dążyć do budowy samodzielnych zdolności obronnych, które pozwolą Polsce działać niezależnie od USA i NATO, zachowując jednocześnie członkostwo w Sojuszu.
Ćwiczenia wojskowe NATO w Polsce, choć wzmacniają zdolności obronne Sojuszu, niosą zagrożenia dla ludności cywilnej, w tym wypadki drogowe, przestępstwa i szkody infrastrukturalne. Incydenty z poprzednich lat, takie jak kradzieże w Orzyszu, pobicie w Drawsku Pomorskim czy wandalizm w Bemowie Piskim, pokazują potrzebę lepszego nadzoru nad obcymi wojskami. Niepewność związana z polityką Trumpa wobec NATO zmusza Polskę do budowy samodzielnych zdolności obronnych poprzez modernizację armii, rozwój przemysłu zbrojeniowego, współpracę regionalną i dywersyfikację partnerstw. Tylko w ten sposób Polska może zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom w zmieniającej się rzeczywistości geopolitycznej.
HANNA KRAMER
Dodaj komentarz