MON nie wie, kto wycofał Delbetę

Delbeta – historyczna szczepionka stosowana przez cztery dekady w Wojsku Polskim i cywilnej służbie zdrowia – zniknęła z obiegu pod koniec lat 90. bez żadnych oficjalnych wyjaśnień. Portal-mundurowy.pl zapytał o to Ministerstwo Obrony Narodowej. Odpowiedź? MON nie wie, kto podjął decyzję o wycofaniu preparatu.

Brak dokumentacji w MON

W ramach śledztwa redakcja portalu-mundurowy.pl wystąpiła do MON z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej. Odpowiedź była zaskakująca: „Ministerstwo Obrony Narodowej nie posiada informacji dotyczących decyzji o wycofaniu szczepionki Delbeta ani dokumentacji w tym zakresie.”

Tym samym Ministerstwo przyznało, że nie wiadomo, kto i na jakiej podstawie podjął decyzję o usunięciu z rynku szczepionki, która przez dziesiątki lat chroniła żołnierzy.

Historia i skuteczność Delbety

Delbeta była legalnie produkowana na podstawie zezwolenia Ministerstwa Zdrowia nr 140 w latach 1958–1998. Opierała się na koncepcji francuskiego chirurga wojskowego Pierre’a Delbeta z 1918 roku i działała profilaktycznie przeciwko infekcjom bakteryjnym, grypie, sepsie oraz zatruciom pokarmowym. Była tania, dobrze tolerowana i szeroko stosowana – zarówno na poligonach, jak i w przychodniach wojskowych.

Propidon i Delbeta – podobieństwa i różnice

Mówimy tu o dwóch różnych preparatach medycznych. Propidon — bulionowa szczepionka mieszana opracowana w 1918 roku przez Pierre’a Delbeta — była powszechnie stosowana w Europie i Brazylii do 1943 roku, jak podaje jego francuski życiorys zamieszczony na Wikipedii. W Polsce, w okresie międzywojennym, ukazały się dwa wydania broszury o Propidonie. Różnica między wydaniami to aż 10 stron — drugie zawiera 45 stron i potwierdza skuteczność preparatu w badaniach klinicznych. Warto przypomnieć, że pierwszy antybiotyk — penicylina — został wynaleziony dopiero w 1928 roku! Redakcja portalu-mundurowego.pl posiada oba wydania.

Natomiast jego słabsza odmiana funkcjonowała w Polsce pod nazwą szczepionka wg Delbeta przez 40 lat. Dysponujemy również ulotką informacyjną preparatu produkowanego przez Biomed Kraków.

Skład i sposób działania szczepionek

Różnice między Propidonem a Delbetą są widoczne zarówno w składzie — niby tym samym, ale w innych proporcjach — jak i w sposobie sporządzenia szczepionki. Propidon był tworzony z żywych, całych bakterii zabitych termicznie, natomiast Delbeta zawierała autolizaty bakteryjne, czyli jedynie fragmenty komórek.

Propidon profesora Pierre’a Delbeta, francuskiego chirurga wojskowego, był mieszanką zabitych bakterii mającą stymulować odporność organizmu. Zarówno Propidon, jak i Delbeta zawierały w swoim składzie szczepy bakterii takich jak: gronkowce (Staphylococcus), paciorkowce (Streptococcus) oraz pałeczki ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa).

Polskie badania nad Delbetą

W pierwszej części o Delbecie, która ukazała się na stronie portalu mundurowego, przedstawiliśmy polskie badania kliniczne Stanisława Mączewskiego potwierdzające ogromną skuteczność w uzdrawianiu i leczeniu, bo szczepiono ludzi już chorych skazanych na być może śmierć.

W latach 50.–70. skuteczność Delbety była dokumentowana głównie w praktyce klinicznej i przez lekarzy wojskowych. W 1961 roku opublikowano badania Ireny Krzeczkowskiej i Teresy Wach na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie pt. „Badania składu wolnych aminokwasów szczepionki wg Delbeta przy pomocy chromatografii rozdzielczej na bibule”. Badanie to analizowało skład wolnych aminokwasów w szczepionce opracowanej według metody Delbeta. Stanowiło to istotny krok w zrozumieniu właściwości biochemicznych szczepionki i jej potencjalnego wpływu na układ odpornościowy. Badanie nie było zaprojektowane w celu oceny skuteczności klinicznej (np. w zapobieganiu infekcjom, sepsie czy leczeniu ropni). Pośrednio jednak potwierdzało, że preparat zawiera substancje aktywne biologicznie, co może wskazywać na potencjalne właściwości immunomodulujące. 

Produkcja Delbety

Szczepionka Delbeta była produkowana przez Instytut Biotechnologii Surowic i Szczepionek „Biomed” w Krakowie (nadrzędna instytucja – Centralne Laboratorium Surowic i Szczepionek w Warszawie) na podstawie zezwolenia nr 140 wydanego przez Ministerstwo Zdrowia, obowiązującego w latach 1958–1998.

Decydenci w czasie wycofania Delbety

W czasie, gdy być może zapadały decyzje o wycofaniu produktu, wojskiem kierowali w latach 1996–1998:

  • Ministrowie Obrony Narodowej: Stanisław Dobrzański (do października 1997 r.) oraz Janusz Onyszkiewicz (od października 1997 r.),
  • Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego: gen. broni Henryk Szumski.

Wycofanie szczepionki lub nieprzedłużenie zezwoleń musiało jednak odbywać się w jakiejś formie procedury administracyjnej. W związku z tym decyzja lub zaniechanie działania w sprawie Delbety musiało być akceptowane także przez Ministerstwo Zdrowia.

W drugiej połowie 1997 r. oraz w 1998 r. funkcję Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej pełnił prof. dr hab. Wojciech Maksymowicz — był to okres dużych reform w systemie ochrony zdrowia, m.in. wprowadzania kas chorych oraz przekształcania jednostek ochrony zdrowia.

Delbeta – skuteczna, ale zniknęła

Delbeta nie była szczepionką na konkretną chorobę. Chroniła przed wieloma. Jej działanie opierało się na immunoterapii – wzmacnianiu odporności nieswoistej. Przed zakażeniami bakteryjnymi, grypą, a nawet zatruciami pokarmowymi. Nie była cudownym lekiem, ale bardzo skutecznym narzędziem. Tania, dostępna, polska. Przez cztery dekady stosowana powszechnie.

Dziś nie istnieje. Nie została zakazana. Nie wycofano jej po skandalu. Po prostu – zniknęła z systemu. Bo nie pasowała do realiów nowoczesnej medycyny opartej na drogich preparatach, procedurach, interesach… oraz antybiotykach. Zbyt skuteczna, zbyt prosta, zbyt niezależna od koncernów. Za tania, by ktoś chciał ją ratować.

Nasze ustalenia wskazują, że to nie był przypadek. To była decyzja systemowa: polski preparat immunostymulujący, skuteczny i tani, nie pasował do nowego porządku rynku zdrowia publicznego, opartego na importach, koncernach i kalkulacjach, bo komuś kiedyś bardziej opłacało się ją zakopać niż rozwijać.

Tymczasem dziś – w dobie pandemii i rosnącej antybiotykooporności – nikt z tej wiedzy i technologii nie korzysta. MON przyznaje, że nie posiada dokumentów wskazujących, kto i na jakiej podstawie zdecydował o jej wycofaniu. Czy była to decyzja merytoryczna, czy może efekt presji koncernów farmaceutycznych? Dlaczego nie mamy Delbety? Dlaczego ją porzuciliśmy?

Główne pytania o zakażenia szpitalne i profilaktykę

Na łamach portalu mundurowego zadaliśmy pytanie, dlaczego gronkowiec złocisty wciąż nie został wpisany na ustawową listę chorób zakaźnych podlegających obowiązkowemu zwalczaniu, oraz dlaczego nie uwzględniono na niej jeszcze COVID-19.

Zwracaliśmy uwagę, że przyjęcia planowe do szpitala powinny się odbywać po udokumentowaniu szczepień, mających na celu ograniczenie zakażeń szpitalnych oraz zmniejszenie śmiertelności z powodu sepsy.

Gronkowiec złocisty i błędne podejście do antybiotyków

„Skończmy z płaceniem odszkodowań za infekcje, które do szpitala przynosi pacjent — nosiciel gronkowca utajonego. Szacuje się, że co trzecia osoba jest nosicielem tego patogenu, a w takich warunkach dochodzi do przenoszenia bakterii na personel medyczny. Gronkowiec złocisty (Staphylococcus aureus) odpowiada za około 35% wszystkich zakażeń szpitalnych. Płacimy za to ogromne odszkodowania, a biznes ubezpieczeniowy tylko na tym zyskuje.

Sądy w Polsce, w wielu przypadkach, w mojej ocenie błędnie interpretują błąd w sztuce lekarskiej, przypisując duże prawdopodobieństwo winy placówce medycznej. Niezastosowanie profilaktycznej antybiotykoterapii jest postrzegane jako poważne zaniedbanie. Jak to się ma do problemu nadużywania antybiotyków i narastającej lekooporności?”

Dlaczego nie wykorzystujemy znanej wiedzy?

Antybiotyk nie jest lekiem profilaktycznym, a jego powszechne nadużywanie prowadzi do powstawania szczepów bakterii opornych na leczenie. Specjaliści alarmują, że nadmierne stosowanie antybiotyków i środków dezynfekcyjnych osłabia układ odpornościowy i sprzyja rozwojowi antybiotykooporności. Powstaje błędne koło: bakterie stają się coraz bardziej oporne, a firmy farmaceutyczne mogą czerpać zyski z produkcji nowych preparatów.

Problem antybiotykooporności – dane w liczbach:

  • 5 milionów zgonów rocznie na świecie (WHO).
  • Do 10 milionów zgonów do 2050 roku (ONZ).
  • Ograniczenie zużycia antybiotyków o 2,5 miliarda dawek rocznie dzięki szczepionkom (WHO).
  • Polska – 5. miejsce w UE pod względem konsumpcji antybiotyków (raport 2022).

W tym kontekście powraca pytanie: dlaczego na ustawowej liście chorób zakaźnych podlegających obowiązkowemu zwalczaniu wciąż nie znalazł się gronkowiec złocisty? Wiedza medyczna istnieje, szczepionki są dostępne.

Niestety, jak podejrzewamy, w Polsce rozwija się rynek roszczeń odszkodowawczych związanych z zakażeniami szpitalnymi. Dla sądu nie jest istotne, kto przyniósł gronkowca do szpitala — liczy się to, czy zastosowano prewencyjnie antybiotyk?

Czyżbyśmy zapomnieli, że ponad sto lat temu opracowano Delbetę — skuteczną ochronę przed przeziębieniami, grypą i sepsą? W porównaniu z dzisiejszymi szczepionkami, Delbeta jawi się niemal jak „superfoods” dla odporności. Kto się nią zaszczepił, mógł poczuć się jak supermors wśród morsów, z odpornością nie do złamania.

Podsumowanie dotychczasowych ustaleń

Główne nasze wnioski jak do tej pory:

  • Delbeta była produkowana legalnie na podstawie zezwolenia Ministerstwa Zdrowia nr 140, w Polsce przez 40 lat (1958–1998), z ogromną skutecznością.
  • MON (Ministerstwo Obrony Narodowej) nie posiada dokumentów, kto podjął decyzję o wycofaniu Delbety. W odpowiedziach MON przyznało, że nie zna szczegółów i przyczyn.
  • Brak oficjalnych przyczyn wycofania szczepionki – nie wykazano decyzji na podstawie badań, raportów o skuteczności lub skutkach ubocznych.
  • Delbeta była tania, skuteczna i dobrze tolerowana, co budzi podejrzenia, że mogła paść ofiarą farmaceutycznego ostracyzmu i presji dużych koncernów preferujących sprzedaż antybiotyków.
  • W kontekście wzrostu antybiotykooporności, pandemii i zagrożeń sepsą, brak Delbety dziś jest stratą dla zdrowia publicznego i wojska.

Ślady podobnych preparatów w Europie

Szczepionka Delbeta była stosowana w Siłach Zbrojnych RP od lat 50. XX wieku aż do końca lat 90. XX wieku. Pamięć o Delbecie w Polsce, a zwłaszcza w środowisku wojskowym, pozostaje bardzo silna, o czym świadczą setki komentarzy w mediach społecznościowych. Ponadto udało się odnaleźć informacje o polskim producencie szczepionki. W tym miejscu zadajemy pytanie: czy w tym samym czasie, gdzieś w Europie, również produkowano podobny preparat? Tak. Natrafiliśmy na ślady wskazujące, że na Bałkanach, w byłej armii Jugosłowiańskiej, stosowano podobny preparat. Choć pamięć o nim jest tam nadal żywa, nikt nie zna jego dokładnej nazwy ani producenta. Potocznie nazywano go „szczepionką ochronną” lub „końską szczepionką”. Śledztwo w tej sprawie być może w przyszłości przybierze charakter międzynarodowy.

Komentarze internautów świadczą o bardzo mocnej skuteczności, wręcz niewiarygodnej sile działania preparatu. Potwierdzają one skuteczność Delbety w zapobieganiu nie tylko infekcjom bakteryjnym, ale także wirusowym, takim jak grypa. Ponadto pojawiają się sugestie, że mogła chronić również przed zatruciami pokarmowymi.

Nowe możliwości: Delbeta i Propidon jako wsparcie w walce z zakażeniami

Delbeta może być poszukiwanym złotym środkiem na następną pandemię. Stawiamy też odważną, choć niezwykle potrzebną tezę: w dzisiejszym świecie bakterii opornych na antybiotyki Propidon/Delbeta mogłyby odgrywać rolę wspomagającą w ochronie przed gruźlicą. Choć preparaty nie leczą gruźlicy ani nie działają bezpośrednio na prątki, mogą poprzez stymulację odporności nieswoistej zmniejszać ryzyko zakażenia lub powikłań, wzmacniając mechanizmy obronne organizmu.

To właśnie takie niespecyficzne pobudzenie układu immunologicznego pomaga zwalczać różne infekcje bakteryjne, wirusowe i grzybicze — zanim organizm zdąży wyprodukować precyzyjną odpowiedź immunologiczną. Polska posiada technologię produkcji Delbety. Kwestia Propidonu — preparatu o jeszcze silniejszym działaniu — wydaje się być równie łatwa do odtworzenia.

Śledztwo: śmierć żołnierza podczas szkolenia

Na tle tego dziennikarskiego śledztwa prowadzimy także inne dochodzenie w sprawie śmierci żołnierza. Do redakcji zwróciła się rodzina z prośbą o pomoc, bo wojsko nie poczuwa się do odpowiedzialności i nie dostrzega związku przyczynowego między zachorowaniem żołnierza a jego śmiercią podczas szkolenia podstawowego. Tuż przed przysięgą żołnierz zachorował na przeziębienie, a w dniu przysięgi jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył – konieczne było wezwanie pogotowia. Żołnierz trafił do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarł na sepsę.

Czy to powtórka z historii? Tak – o podobnych przypadkach i ostrzeżeniach pisaliśmy już wcześniej. Przypomnę, że w latach 2006–2007 w wojsku dochodziło do śmiertelnych przypadków sepsy wśród żołnierzy. Gdyby nadal stosowano Delbetę, można przypuszczać, że do takich tragedii by nie doszło — podobnie jak w obecnym przypadku.

Jesteśmy także w kontakcie z jednostką wojskową, która odpowiedziała na szereg naszych pytań. Z odpowiedzi wynika, że system szczepień „poborowych” w wojsku de facto przestał istnieć.

Pomimo obowiązywania art. 522-523 Regulaminu Ogólnego Żołnierza Wojska Polskiego – który pozostał niezmieniony również po wejściu w życie Zarządzenia nr 7/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 28 kwietnia 2023 r. w sprawie wprowadzenia nowego regulaminu – nakazującego obowiązkowe szczepienia ochronne, w praktyce szczepień po wcieleniu żołnierzy zasadniczo się nie realizuje.

Dlaczego? Program ochronny szczepień obejmuje obecnie wyłącznie żołnierzy zawodowych.

Żołnierze powoływani do służby zasadniczej, terytorialnej lub do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej nie są systemowo obejmowani szczepieniami ochronnymi — co rodzi poważne ryzyko epidemiologiczne.

W efekcie, pomimo istniejącego obowiązku prawnego, praktyka wojskowej profilaktyki zdrowotnej została ograniczona do wąskiej grupy żołnierzy zawodowych, co stoi w sprzeczności z podstawowymi zasadami ochrony zdrowia publicznego w warunkach zbiorowego zakwaterowania.

W ramach historii o Delbecie, przedstawionej w czterech częściach na portalu mundurowym, pokazaliśmy szerzej problem szczepień w Polsce. Szczepienia, zamiast być wzorem do naśladowania w służbach mundurowych i wojsku, realizowane są w sposób słaby i wybiórczy.

Obnażyliśmy brak gotowości Sił Zbrojnych RP – w zakresie zdrowia publicznego wojsko powinno reprezentować wysoki standard, a tak nie jest.
Zidentyfikowaliśmy dwa główne problemy:

  • obecność antyszczepionkowców w mundurze oraz
  • niską świadomość i słabe wykorzystanie istniejącego programu szczepień.

Dzisiejszy dowódca często nie wie, jak skutecznie wyegzekwować obowiązkowe szczepienia od żołnierzy. W dodatku cały system wojskowej profilaktyki zdrowotnej, realizowany w tak słabym zakresie, pozostaje w oczywistej sprzeczności z ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

Problemy systemowe w wojsku

Zebrane informacje wskazują, że reformy doprowadziły do chaosu w profilaktyce szczepień. Szczepienia są realizowane wybiórczo i nieregularnie, a dzisiejsi żołnierze są często zdziwieni taką praktyką. To poważny problem systemowy: wojsko nie chroni dziś profilaktycznie tworzenia wielkiej armii. Czeka, aż żołnierz się rozchoruje. (Tezy zostały szerzej rozwinięte w cyklu artykułów „Gdzie jest wojskowa Delbeta?” na portalu-mundurowy.pl, cz. 1–3, 2024 r.).

Pomimo posiadania skutecznej szczepionki przeciwko meningokokom, chroniącej przed sepsą, wojsko nie podaje jej żołnierzom. Zalecenia wskazują jednoznacznie, że szczepienie przeciwko meningokokom powinno być stosowane rutynowo u osób w grupach ryzyka, w tym żołnierzy przebywających w zbiorowiskach, jak koszary. Tymczasem brak procedur i działania prewencyjnego sprawiają, że śmierć żołnierza nie jest przypadkiem odosobnionym, ale szczytem góry lodowej problemów wojska oraz niewyjaśnionych zgonów podczas służby wojskowej.

Apel o wznowienie debaty publicznej

Zespół portalu-mundurowego.pl publikuje kolejną część śledztwa i apeluje o wznowienie debaty publicznej. „Pytamy wprost: kto odpowiada za to, że skuteczna szczepionka zniknęła z rynku, a zdrowie publiczne traci?” Trwa zbieranie dokumentów. Opracowanie powstało w oparciu o dostępne źródła publiczne, odpowiedzi uzyskane od instytucji państwowych oraz niezależne analizy zespołu redakcyjnego portalu-mundurowy.pl. W przygotowaniu jest kolejny materiał, w którym zajmiemy się zapomnianą Delbetą oraz historią szczepionki Propidon. Wzywamy do przywrócenia technologii Delbeta i podjęcia pilnych działań profilaktycznych w wojsku!

Więcej postów

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*