
Program myśliwców F-35 od lat budzi kontrowersje, ale ostatnia fala krytyki przebiła wszystko. Elon Musk – znany z bezkompromisowych opinii – znów uderza w amerykański program zbrojeniowy, porównując kosztowne maszyny do łatwych celów dla tanich dronów. W tle oskarżenia o marnotrawstwo, korupcję i… rdzę.
- Elon Musk: F-35 to przestarzały złom
- Niegotowe do walki, ale już kosztują biliony
- Zamiast broni, priorytetem… różnorodność?
- A jednak świat je kupuje – Polska też
- F-35 jako symbol porażki czy globalny standard?
Elon Musk: F-35 to przestarzały złom
„Pilotowane myśliwce będą natychmiast niszczone przez roje tanich dronów” – ostrzega Elon Musk. W jego opinii F-35 to nie tylko przestarzały koncept, ale też zbyt skomplikowany technologicznie projekt, który nigdy nie powinien był wyjść z fazy planowania. Jak twierdzi, zawyżone wymagania i naciski różnych grup interesu sprawiły, że stworzono „wszystkomogącego Frankensteina”, który… nie potrafi niczego dobrze.
Niegotowe do walki, ale już kosztują biliony
Eksperci, których cytuje Musk, powołują się na raporty z których wynika, że F-35 są dostarczane bez działających radarów, z opóźnionym oprogramowaniem i bez postępów w testach. Pentagon przyznaje, że samoloty nie są gotowe do działań bojowych – mimo to, kolejne sztuki trafiają do sił powietrznych. Cena całego programu? Około 2 biliony dolarów. Tak, biliony – nie miliony czy miliardy.
Zamiast broni, priorytetem… różnorodność?
Krytycy, tacy jak komentatorka Laura Loomer, zarzucają Lockheed Martin, producentowi F-35, że bardziej skupia się na polityce różnorodności i zatrudnianiu lobbystów niż na solidnej inżynierii. Senior VP firmy nazywana jest „wojowniczką woke”, a według doniesień z „The War Zone”, radarochłonna powłoka F-35C po zaledwie kilku miesiącach na morzu… zaczyna rdzewieć. Wszystko to nie przeszkodziło administracji prezydenta Bidena w podpisaniu w końcówce roku kontraktu z Lockheed Martin wartego niemal 12 miliardów dolarów.
A jednak świat je kupuje – Polska też
Mimo ostrej krytyki, F-35 to niepodważalny sukces sprzedażowy. Lockheed Martin dostarczył już setki maszyn do krajów NATO i sojuszników USA. Polska również zdecydowała się na zakup 32 myśliwców F-35, co ma wzmocnić nasz potencjał obronny i zbliżyć siły powietrzne do standardów nowoczesnych armii zachodnich. Program, mimo wad, nadal jest postrzegany jako kluczowy element nowoczesnego odstraszania i interoperacyjności w sojuszu.
F-35 jako symbol porażki czy globalny standard?
Program, który miał być dumą amerykańskiej myśli zbrojeniowej, staje się coraz częściej symbolem niekompetencji i rozrzutności. Czy zamiast inwestować kolejne miliardy, czas spojrzeć prawdzie w oczy i zamknąć projekt, zanim będzie za późno? Musk nie ma wątpliwości – w epoce dronów, pilotowane myśliwce mogą okazać się reliktem przeszłości. Ale Polska stawia na F-35, więc miejmy nadzieję, że Elon jednak się myli w tej sprawie.
Źródło: forsal.pl
Dodaj komentarz