Modernizacja sił zbrojnych, Tarcza Wschód, pozycja w sojuszach – to filary bezpieczeństwa kraju. Wśród nich nie może zabraknąć własnego, silnego, nowoczesnego przemysłu zbrojeniowego, także prywatnego. Polska, europejski prymus w wydatkach na obronność, wciąż ma z tym problem…
- Resort obrony narodowej zapewnia: co najmniej połowa wydatków na zakupy uzbrojenia zostanie skierowana do polskiego przemysłu.
- 713 mld zł w okresie 2022-2035 pochłoną łącznie realizowane i planowane wydatki na obronę narodową.
- Budowa maksymalnej, ale racjonalnej, suwerenności technologicznej w produkcji dla wojska pozostaje kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju.
Polska wyrasta na zbrojeniowego prymusa w Europie. W 2024 r. na obronność zaplanowano ponad 153 mld zł – to ponad 4 proc. polskiego PKB. Rekord! Na krótko, zaraz będzie pobity…
W roku 2025 r. wydatki obronne mają wynieść 186,6 mld zł. Z budżetu państwa zaplanowano 123,5 mld zł, pozostałe środki mają zaś pochodzić z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Budżet obronny stanowić powinien 4,7 proc. PKB. Tak ogromne wydatki zbrojeniowe stawiają Polskę pośród liderów NATO i Europy w nakładach na obronność.
Z tych rekordowych pieniędzy na zakupy uzbrojenia i sprzętu wojskowego trafi 53 mld zł. W okresie 2022-2035 realizowane i planowane wydatki na obronę narodową pochłoną łącznie 713 mld zł. Przeogromne pieniądze…
Akceptacja społeczna i konsensus polityczny partii wokół szybkiego wzmocnienia potencjału militarnego kraju powodują, że nie ma ryzyka, że nakłady na obronność mogą zostać w najbliższym czasie obcięte.
Ważne, by pieniądze te wydawano racjonalnie, z uwzględnieniem najpilniejszych potrzeb wojska, a przy tym tak, by jak najwięcej pozostawało w Polsce i przyczyniało się do wzmocnienia polskiego przemysłu. Aby tak się stało, rząd i wojsko musi zmierzyć się z wieloma wyzwaniami.
Potencjał naszego przemysłu zbrojeniowego może być jednym z motorów polskiej gospodarki
– Nie może być tak, że przemysł zbrojeniowy to synekury dla polityków. Ta niechlubna tradycja przechodzi z pokolenia na pokolenie, z partii na partię, z rządu na rząd… W USA żadne przedsiębiorstwo produkujące uzbrojenie nie jest państwowe; są tylko prywatne, ale obwarowane odpowiednimi kontraktami, zobowiązaniami, umowami z państwem. Trzeba wreszcie coś zrobić, by potencjał naszego przemysłu zbrojeniowego, który może być trampoliną do rozwoju polskiej gospodarki, był dobrze zarządzany – uważa gen. Roman Polko, były dowódca jednostki Grom i były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Trzeba wreszcie coś zrobić, by potencjał naszego przemysłu zbrojeniowego, który może być trampoliną do rozwoju polskiej gospodarki, był dobrze zarządzany – podkreśla gen. Roman Polko.
Obecnie sytuacja państwowych spółek pracujących dla wojska, mimo że wiele z nich posiada rozwinięte zdolności do produkcji uzbrojenia i sprzętu wojskowego, pozostaje nadal nadzwyczaj zróżnicowana.
Trzon polskiej branży zbrojeniowej stanowi Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) – holding, skupiający ponad 50 spółek, pracujących na rzecz obronności państwa i z udziałami w 32 innych podmiotach. Najnowszym nabytkiem PGZ (od września 2023 r.) są poznańskie zakłady H. Cegielskiego.
Poprawa sprawności zarządzania państwowymi spółkami oczywiście pozwoli im szybciej reagować na zmieniające się potrzeby rynku i lepiej konkurować na międzynarodowej arenie; umożliwi również bardziej efektywne inwestowanie w badania i rozwój, co jest kluczowe dla wdrażania nowoczesnych technologii i innowacyjnych.
Istotne, by jak największa część zamówień trafiła do polskiego przemysłu obronnego, przynosząc gospodarce profity w postaci nowych technologii, stabilizacji zatrudnienia i wpływów podatkowych.
„Ma być dużo, szybko i tanio”. Resort obrony wymaga, przemysł nie ufa politykom
Ministerstwo Obrony Narodowej obiecuje, że co najmniej połowa wydatków na zakupy uzbrojenia zostanie skierowana do polskiego przemysłu. Rzecz jasna pod warunkiem, że krajowe firmy będą w stanie dostarczyć sprzęt w oczekiwanej liczbie i jakości, w relatywnie krótkim terminie i po konkurencyjnych cenach.
W liczbach bezwzględnych, jak wyliczyli to eksperci Credit Agricole Bank Polski, w okresie 2024-2035 do polskich producentów broni i uzbrojenia mogłoby popłynąć ok. 263 mld zł. W Polsce pozostawałoby zatem dodatkowe 10-11 punktów procentowych więcej na zakupy dla naszej armii. Cenne, bo de facto nadal jesteśmy bardzo mocno uzależnieni od zagranicznych dostawców.
Wyzwaniem jest też przywrócenie dobrej komunikacji między przemysłem a resortem obrony (wyraźnie ciąży tu brak wzajemnego zaufania). Firmy zbrojeniowe mają bowiem wątpliwości, czy MON rzeczywiście jest gotowe do zakupów dużych puli sprzętu wojskowego w naszym kraju. A resort obrony uważa, że proponowane przez przedsiębiorców krajowych warunki dostaw często są niewystarczająco atrakcyjne pod względem wielkości, czasu, cen i parametrów taktyczno-technicznych.
– Kluczową sprawą, którą musimy załatwić, jest budowa naszej suwerenności technologicznej. Mimo umów międzynarodowych nie ściągamy dostatecznie dużo technologii do Polski. Dobrze, iż za umowami, które właśnie teraz są podpisywane, pójdą transfery technologii od Amerykanów i Koreańczyków, aby nasz przemysł mógł się rozwijać i aby jak najwięcej uzbrojenia produkowano w kraju – podkreśla gen. Waldemar Skrzypczak, dowódca Wojsk Lądowych w latach 2006-2009 i wiceminister obrony narodowej (2012-2013).
I dodaje, że więcej środków powinno znaleźć się na badania i rozwój nowych technologii. To także ważne wyzwanie, przed którym stoi polska zbrojeniówka w procesie modernizacji i produkcji uzbrojenia; podobnie, jak skomplikowane procedury zamówień publicznych oraz regulacje prawne, opóźniające procesy modernizacyjne czy import części komponentów, co może wpływać na terminy realizacji zamówień. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale wniosków z tej wiedzy jakoś jeszcze wyraziście nie widać…
Nie wolno marnować potencjału prywatnych firm produkujących sprzęt wojskowy i uzbrojenie
Kolejny problem, który czeka na całościowe rozwiązanie, to udział w segmencie polskiej zbrojeniówki firm prywatnych. Od dawna niedoceniane, od lat realizują jednak spore dostawy dla MON. Polski sektor prywatny w zbrojeniówce jest jeszcze dość skromny – co jest m.in. pochodną braku dostatecznych zamówień.
– Należy rozpocząć odbudowywanie zdolności prywatnego przemysłu zbrojeniowego do dostarczania wszystkich asortymentów uzbrojenia najbardziej potrzebnych wojsku. Przemysł ten ma je bowiem ogromne – nieporównywalnie większe niż wiele państwowych zakładów zbrojeniowych. Powinniśmy zadbać m.in. to, aby – na fundamencie technologii, które możemy pozyskać od Koreańczyków – zbudować, a potem rozwijać do polskiej wersji europejskie centrum produkcji czołgów, jak również europejskie centrum produkcji artylerii. Mamy w tym duże doświadczenie – przekonuje gen. Skrzypczak.
Dziś gigantem na rynku firm prywatnych jest w kraju Grupa WB, produkująca systemy dowodzenia, łączności i zarządzania polem walki, różnego rodzaju powietrzne bezzałogowce oraz systemy informatyczne i cyberbezpieczeństwa.
Firma Lubawa produkuje środki ochrony osobistej żołnierzy, hangary i namioty, siatki maskujące, makiety pneumatyczne pojazdów wojskowych, Teldat dostarcza wojsku automatyzowane systemy zarządzania walką i działaniami kryzysowymi.
Lista jest coraz to dłuższa… Są na niej np. zakłady Transbit, producent radiolinii i radiostacji, serwerów i stacji roboczych, modemów i modułów, oprogramowania czy Hertz System i Hertz News Technologies, których odbiorniki GPS pracują w wojsku (firmy te produkują też systemy antydronowe i przeciwzakłóceniowe, łączności, wojskowe systemy logistyczne oraz sprzęt komputerowy).
W ten katalog wpisała się też spółka AMZ-Kutno, wytwórca pojazdów wojskowych. Niedawno MON zawarło z nią umowę na zakup 28 lekkich opancerzonych transporterów rozpoznawczych Kleszcz, a łącznie do 2035 r. do Wojska Polskiego trafić ma 286 takich maszyn: będą oczami i uszami naszej armii.
Produkcja podwójnego zastosowania: firmy mogą być obecne na rynku cywilnym, produkując jednocześnie dla wojska
Ministerstwo Aktywów Państwowych zdaje sobie sprawę, że państwowe i prywatne spółki przemysłu obronnego muszą ściślej współpracować. Taki kierunek ma znaleźć odniesienie w strategii dla państwowego przemysłu obronnego (z inicjatywy MAP powinna powstać do końca 2025 r.).
Nad dokumentem pracują – obok resortu aktywów państwowych, któremu podlega państwowy przemysł zbrojeniowy – Ministerstwo Rozwoju i Technologii (odpowiedzialne za cały sektor obronny) oraz Ministerstwo Obrony Narodowej.
Problemem polskich spółek zbrojeniowych nadal jest też często brak produkcji alternatywnej – na rynek cywilny. To pozwoliłoby na zmniejszenie kosztów produkcji i częściowe choćby uniezależnienie od zamówień wojska.
– Uprzednio mogło dochodzić do sytuacji, w których produkcja na potrzeby MON przesłaniała pozostałe segmenty działalności firm, pochłaniając większość nakładów finansowych. Teraz zarządy i rady nadzorcze spółek mogą więcej inwestować w badania i rozwój. Chcemy spowodować, żeby firmy mogły się rozwijać, a modernizacja polskiej armii i zamówienia były dla niej priorytetem – wyjaśnia Marcin Kulasek, wiceszef resortu aktywów państwowych, który nadzoruje spółki zbrojeniowe z udziałem Skarbu Państwa.
Przykładowo: spółka Cloos Polska ma duże doświadczenie w spawaniu blach pancernych – konstrukcje z nich to często wielkogabarytowe elementy pojazdów bojowych czy czołgów. Pracuje dla wojska, ale również na rynek cywilny.
Podobnie, jak zakłady Hipolita Cegielskiego w Poznaniu, które po włączeniu w struktury PGZ mają podnieść moce wytwórcze broni pancernej i zmechanizowanej. Przez lata równolegle trwała produkcja na potrzeby armii i na rynki cywilne. „Ceglorz” wytwarzał karabinki i granatniki, a także lokomotywy, silniki okrętowe czy komponenty i urządzenia dla energetyki odnawialnej.
Teraz zakłady wracają do dawnego modelu biznesowego. Będą obecne na rynku cywilnym, produkując jednocześnie dla wojska (m.in. elementy armatohaubic K9, pewnie też wozu bojowego Borsuk).
Ciekawym przykładem „produkcji podwójnego przeznaczenia” jest też Ponar Wadowice – z sukcesem proponujący rozmaite układy hydrauliczne na oba rynki: wojskowy i cywilny.
Na froncie, w ochronie, w ratownictwie. Dywersyfikacja produkcji może być dobrym rozwiązaniem na niestabilnym rynku
Zakład, którego produkcja jest zróżnicowana, może przeczekać okres osłabienia w jednej branży, produkując na potrzeby innego rynku. Obecnie wyraźnie rośnie zapotrzebowanie w branży zbrojeniowej, ale kiedy ta tendencja wygaśnie, można będzie bardziej skoncentrować się na cywilnym polu sprzedaży.
Dobrym przykładem takich spółek w PGZ może być Huta Stalowa Wola. Także większość produktów Grupy WB nadaje się również na rynek cywilny. W praktyce, z wyjątkiem sprzętu przeznaczonego ściśle i wyłącznie dla wojska, pozostałym produktom, dopiero kiedy powstaną, nadawane są cechy, które kierują je do wojska, innych służb mundurowych czy na użytek cywilny.
Bezzałogowe systemy FlyEye używa wojsko, ale i Straż Graniczna czy policja, np. do poszukiwania osób zaginionych.
Kamera termowizyjna również może mieć takie podwójne zastosowanie. System AMSTA, który składa się z sieci inteligentnych czujników sejsmicznych (jeden z niewielu, który potrafi zlokalizować nisko lecące obiekty, jak pociski, rakiety, śmigłowce), może też być użyty do ochrony granic oraz innych obiektów, w tym cywilnych.
Podwójne zastosowanie może mieć też system analizy bezpieczeństwa komórkowych sieci telefonicznych WINES, służący do ochrony kontrwywiadowczej spotkań wysokiego szczebla. Wykrywa aktywność fałszywych urządzeń, podszywających się pod prawdziwe stacje bazowe, jak również zagłuszarki. Sprawdza się w służbach, ale równie dobrze może być przeznaczony dla banków czy innego biznesu.
Podobnie rzecz ma się z radarami FIELDctrl oraz systemami antydronowymi SKYctrl, które przeszły testy bojowe w Ukrainie i znajdują się w wyposażeniu naszych sił zbrojnych, a produkowane są przez firmę APS (Advanced Protection Systems) z Gdyni. Systemy te da się pożytkować również w cywilu, m.in. do ochrony granicy czy infrastruktury krytycznej. Ich produkty są wykorzystywane przez Królewskie Jordańskie Siły Zbrojne (RJAF). Spółka zawarła również umowę z Centrum Badań i Studiów Obronnych Księcia Sułtana (PSDSARC) w Arabii Saudyjskiej, wspierając zdolności obronne tego kraju poprzez dostarczanie zaawansowanych technologii radarowych. Współpracuje też nad integracją swoich radarów z systemem broni laserowej firmy BlueHalo z USA.
– Systemy zwalczania dronów, służące do zabezpieczenia zgrupowań wojsk czy systemów wojskowego uzbrojenia, równie dobrze mogą chronić instalacje cywilne czy obiekty infrastruktury cywilnej – opowiada Jacek Duliński, dyrektor marketingu w APS.
Vigo Photonics to znany producent najbardziej zaawansowanych fotonicznych detektorów podczerwieni, powszechnie wykorzystywanych w kolejnictwie na Zachodzie, informujących m.in. o możliwej awarii, jak i w medycynie – do bezinwazyjnego mierzenia poziomu glukozy we krwi czy wykrywania markerów chorobowych (na podstawie stężenia różnych związków chemicznych w oddechu człowieka). Jednocześnie wiele z produkcyjnych propozycji polskiej spółki doskonale sprawdza się w również w armii.
– W Polsce są firmy elektroniczne, optoelektroniczne, fotoniczne, mikroelektroniczne o dużym potencjale, które mogą dostarczyć wojsku bardzo dobre radary, kamery, systemy zabezpieczenia, systemy przeciwpożarowe, systemy ostrzegania przed napromieniowaniem, oślepiania czy naprowadzania rakiet, które można z wykorzystaniem tych systemów budować – zapewnia Adam Piotrowski, prezes firmy Vigo Photonics.
Specjalistyczny sprzęt doceniają odbiorcy zagraniczni. Na krajowym rynku bywa różnie
Do spółek, która swój dalszy rozwój jednoznacznie wiąże ze współpracą z wojskiem i przemysłem zbrojeniowym, należy również firma SKB Drive Tech z Radomska. Specjalizuje się głównie w produkcji przekładni i mostów napędowych do ciężkich pojazdów kołowych. Od wielu lat dostarcza swoje produkty w kraju i do ponad 20 państw – głównie europejskich, ale także do USA, ZEA czy Algierii.
Wysokospecjalistyczne, często niszowe produkty, projektowane i wytwarzane w SKB Drive Tech, mają w ogromnej większości podwójne zastosowanie. To tutaj zaprojektowano i wykonano system centralnego pompowania kół w projekcie Hardun – Ciężkiego Kołowego Pojazdu Ewakuacji i Ratownictwa Technicznego. Firma dostarcza też skrzynie rozdzielcze do kołowych transporterów opancerzonych wytwarzanych przez jednego z europejskich producentów.
Vollmer Polska od lat uczestniczy w realizacji projektów produkcji narzędzi obrotowych dla przemysłu lotniczego, motoryzacyjnego, telekomunikacyjnego i obronnego. Branże te korzystają z najnowszych technologii i wymagają ciągłego rozwoju konstrukcji oraz nowych funkcji maszyn.
– Wyprodukowane na maszynie VGrind narzędzia specjalne z węglika spiekanego charakteryzują się wysoką precyzją. To niezwykle istotne w tak wymagającej branży, jaką jest branża zbrojeniowa – zwraca uwagę Marcin Kurcoń, dyrektor zarządzający spółki Vollmer.
Strategię łączenia kompetencji pod podwójne zastosowanie przyjęły również państwowe Warszawskie Zakłady Mechaniczne PZL-WZM (WUZETEM). Specjalizują się w mechanice precyzyjnej – podzespołach, w których dokładność wykonania liczy się w mikronach. Produkują zaawansowane komponenty do układów napędowych i maszyn stosowane w motoryzacji, transporcie, w tym lotniczym i kolejowym, ale również w przemyśle ciężkim i sektorze zbrojeniowym.
Ponad 40 proc. produkcji spółki trafia do USA. Dla wojska spółka prowadzi regenerację, produkcję i dostawy wtryskiwaczy paliwa do czołgów T-72 i PT-91 oraz bojowych wozów piechoty BWP-1. Opracowała też powłoki antyrefleksyjne, m.in. z zamiarem ich wykorzystania w wojsku.
– Takie powłoki, zamiast oksydowania broni, są już w wojsku wykorzystywane – stosują je Amerykanie i Izrael. Nasza firma też ma takie powłoki, to oferta dla wojska. Zachowują bardzo wysoką twardość. Piasek nie jest w stanie ich naruszyć. Są też obojętne chemicznie, sprawdzają się w trudnych warunkach. Propozycją dla armii mogą też być powłoki typu ceramicznego, które nadawałyby się doskonale np. przy produkcji łodzi, bo taka powłoka jest odporna na sól i chlor – mówi Wojciech Sawicki, kierownik wydziału obróbki cieplnej i powłok w spółce WUZETEM.
Koniunktura na sprzęt i uzbrojenie dla wojska wydaje się dziś relatywnie trwałą tendencją. Popyt ze strony armii, która wciąż potrzebuje praktycznie wszystkiego – od samolotów po mundury – będzie rósł. To także szansa dla coraz liczniejszych firm prywatnych, w tym takich, których już odbywa się produkcja tzw. podwójnego zastosowania. Nie zmarnujmy tych perspektyw…
Źródło: wnp.pl
Dodaj komentarz