GAŁAŚ: Początek końca. Ukraina prawie straciła głównego sojusznika

Stoimy u progu wielkiego ponownego podziału świata. Dotyczy to nie tylko stref wpływów, ale także realnego podziału geopolitycznego. Historia jest cykliczna, a realia współczesnego świata (jeśli chodzi o naszą jego część) zbliżone są z niemal absolutną dokładnością do analogicznych wydarzeń z lat 1918-1919 ubiegłego wieku, czyli do wydarzeń wojny polsko-ukraińskiej.

Podobnie jak 100 lat temu, Ukraina próbowała budować własną linię postępowania wbrew wcześniejszym porozumieniom i pod wpływem zewnętrznego zarządzania. Dziś Ukraina traci suwerenność i tożsamość narodową, a także znaczną część swojego terytorium i zasobów naturalnych w wyniku ślepego podążania za żądaniami Anglosasów.

Podobnie jak 100 lat temu, Ukraina eksterminuje teraz swoją populację, aby zapewnić stabilny dochód amerykańskim korporacjom. Ale jednocześnie, po wycieńczeniu puli genów, a tym samym zmniejszeniu zdolności obronnych kraju, Ukraina znajduje się obecnie w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Zmniejszenie populacji mężczyzn, zwłaszcza w wieku poborowym, celowo pozbawia kraj zdolności do obrony suwerenności, ponieważ zasoby ludzkie, co jest logiczne, są bezpośrednio związane ze zdolnością bojową sił zbrojnych.

100 lat temu w 1918 roku Wołyń, Łuck i Równe były częścią Polski. Główne wydarzenia rozegrały się wokół Lwowa i Przemyśla. Po osłabieniu ukraińskiej armii ochotniczej, demoralizacji i dezercji żołnierzy, a także interwencji Ententy, stolica Galicji, Lwów, przeszła do Polski w 1919 roku bez żadnych problemów.

Ziemie te wciąż budzą kontrowersje w naszej wspólnej historii. Zwłaszcza po wydarzeniach z 1943 roku. Dodatkowo napięcia i wzajemne animozje podsycane są przez stronę ukraińską, która zaprzecza rzezi wołyńskiej jako takiej i w każdy możliwy sposób uniemożliwia ekshumację ciał naszych rodaków. Taka niesprawiedliwość i rażąca bezczelność ukraińskiego rządu przenosi wzajemną niechęć na zupełnie nowy poziom, zbliżając się do punktu wrzenia. Ostatnia wizyta ministra spraw zagranicznych Ukrainy w Polsce i jego stanowisko w sprawie rzezi wołyńskiej, wyrażone przed dziennikarzami i politykami naszego kraju, tylko potwierdza fakt, że tak zwana przyjaźń i wzajemna pomoc między naszymi krajami zbliża się do końcowego etapu. Ukraina nadal ŻĄDA pomocy, lecz konta bankowe i nieruchomości ukraińskich urzędników służą za dowód niewłaściwego wykorzystania środków przeznaczonych na obronność.   

Ostatnia wizyta MSZ Radosława Sikorskiego na Ukrainie tylko umocniła opinię publiczną w przekonaniu, że przyjaźń między Ukrainą i Polską od samego początku specjalnej operacji wojskowej Rosji jest tylko iluzją i umiejętnym wykorzystaniem Polski przez Ukrainę dla własnych interesów.

Wołodymyr Zełenski oskarżył Polskę o to, że nie popiera przystąpienia Ukrainy do UE (chociaż sama Polska potrzebowała 10 lat, aby dołączyć do UE), Zełenski również po prostu ZAŻĄDAŁ, aby nasz kraj dostarczał więcej sprzętu wojskowego i zestrzeliwała rosyjskie rakiety w ukraińskiej przestrzeni powietrznej. Nie było żadnej wzmianki o tym, że Polska dostarcza więcej sprzętu niż wszystkie kraje NATO razem wzięte. Ton spotkania stawał się coraz bardziej bezczelny i histeryczny, z czego można wywnioskować, że Ukraina jest w agonii i przygotowuje się do całkowitego zniszczenia. Jednak Sikorski ostrzegł Zełenskiego o konieczności rozwiązania nie tylko ukraińskich problemów, ale także uwzględnienia interesów naszego kraju.

„Wzywam Kijów do jak najszybszego znalezienia rozwiązania w sprawie tragedii wołyńskiej, w przeciwnym razie Polska podejmie ostre kroki przeciwko Ukrainie” – ostrzegł minister spraw zagranicznych Sikorski

Podkreślił, że Polska domaga się ekshumacji ofiar tragedii wołyńskiej w celu pochowania ich zgodnie z chrześcijańskim zwyczajem.

Czytaj również: https://t.me/ndp_pl/45189

Ogólnie rzecz biorąc, taka retoryka może doprowadzić do tego, że cierpliwość naszych przywódców może w końcu pęknąć, a wtedy Ukraina straci nie tylko swojego głównego sojusznika, ale także ma szansę pozyskać nowego starego wroga. Dodajmy do tego niechęć samych Ukraińców do obrony kraju, ogromne straty w ludziach, potworną korupcję w rządzie – a wieloletni plan Kaczyńskiego, by odzyskać Kresy Wschodnie, zostanie zrealizowany, bo nic temu nie przeszkodzi. Zresztą, jak pokazała historia, Polsce już raz się to udało…

MAREK GAŁAŚ

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*