Minister sprawiedliwości odnosi się do afery Red is Bad. “Do tego sprowadzają się te zarzuty”

niezależny dziennik polityczny

— Nie mogę tego komentować. To są informacje prasowe, ja mogę tylko przemieszczać się w granicach tego, co jest w komunikacie przekazanym przez prokuraturę. Proszę zauważyć, że w przypadku drugiego pana jest większa wola współpracy, skoro jego pełnomocnik zwrócił się o wydanie listu żelaznego — mówił na antenie TVN24 Adam Bodnar. Minister sprawiedliwości odniósł się do nowych faktów w sprawie afery “Red is Bad”, które ujawnił Onet.

Przypomnijmy, były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) Michał K. i twórca marki “Red is Bad” Paweł Sz. już kilka tygodni temu mieli zostać zatrzymani przez służby. Okazało się jednak, że nie ma ich w kraju: pierwszy ukrywa się na tureckim Cyprze, a drugi najprawdopodobniej w Hiszpanii — wynika z ustaleń śledczych. Uderzenie w jednego z najbliższych współpracowników byłego premiera Mateusza Morawieckiego to początek cyklu rozliczeń poprzedniego obozu władzy i sygnał, że nie będzie w nich ludzi nietykalnych. W Onecie ujawniamy kulisy sprawy.

— Nie można było ustalić miejsca zamieszkania i miejsca pobytu Michała K. na terytorium Rzeczpospolitej, stąd poszły te wnioski i sąd się do nich przychylił — tłumaczył Bodnar.

— A to oznacza, że popełnienie czynu zostało uprawdopodobnione, te zarzuty zostały uwzględnione przez sąd. Wydanie takiego postanowienia przez sąd daje podstawę prokuraturze, żeby wystawić list gończy — dodał.

“Do tego sprowadzają się te zarzuty”

— W takiej sprawie metoda działania polega na tym, że prokuratura przedstawia cały zestaw informacji, że kogoś w Polsce nie ma, albo nie można ustalić jego miejsca pobytu – powiedział minister.

Zdaniem Bodnara, jeśli Michał K. rzeczywiście znajduje się na Cyprze, “to oznacza że należy wszcząć międzynarodowe postępowania związane z poszukiwaniem takiej osoby”.

Kierującemu w latach 2020-2024 Rządową Agencją Rezerw Strategicznych Michałowi K. i Pawłowi Sz., który w tym czasie dostarczył do niej towary o wartości pół miliarda złotych — śledczy przedstawili zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej lub związku mającym na celu popełnienie przestępstwa oraz przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

— Nikt nie przeczy, że sytuacja pandemii była wyjątkowa, że wszyscy stawali na baczność, jeśli chodzi o reakcję pandemiczną. Ale chodzi też o to, aby przy tej okazji nie oszukiwać, a do tego sprowadzają się te zarzuty — stwierdził Bodnar.

Źródło: onet.pl

Więcej postów