Sejm uchwalił w lipcu ustawę likwidującą Państwową Komisję do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022. Za nią głosowało 259 posłów, przeciw – 184. Ich stanowisko podtrzymali senatorzy, przyjmując projekt bez poprawek.
Trzymiesięczne wydatki komisji ds. rosyjskich wpływów
Komisja została powołana w sierpniu 2023 roku. Działała przez kolejne trzy miesiące, do listopada 2023 roku. Wówczas przedstawiła cząstkowy raport, w którym zaleciła, by Donald Tusk, Bogdan Klich, Jacek Cichocki, Tomasz Siemoniak i Bartłomiej Sienkiewicz nie zajmowali stanowisk publicznych ze względu na to, że w przeszłości rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa uznawano za partnerską.
W listopadzie odwołano też członków komisji, tym samym zawieszając jej działalność. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, łączny koszt trzymiesięcznych prac wyniósł ponad 555 tys. zł. Na tę kwotę składa się m.in. koszt pensji pracowników obsługujących komisję – 68 tys. 257 zł, wynagrodzenia dla dziewięciu członków – 421 tys. 832 zł i 32 gr oraz składki odprowadzane na ubezpieczenia społeczne i Fundusz Pracy – ponad 57 tys. zł.
Premier powołał nową komisję. Nie będzie tańsza
Donald Tusk powołał w maju 2024 roku nową komisję ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich, tym razem w latach 2004-2024. Na czele zespołu stanął gen. Jarosław Stróżyk, a w jego skład weszło też 11 ekspertów rekomendowanych przez premiera i jego ministrów. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że koszt prac nowej komisji nie będzie niższy.
Członkom zespołu przysługuje wynagrodzenie równe zarobkom sekretarza stanu, czyli około 17 tys. zł – ustalił dziennik. Chociaż nie miało ono trafiać do osób zatrudnionych w państwowych instytucjach lub urzędach obsługujących państwowe organy, zapis ten usunięto. Jedną z nich był bowiem szef komisji gen. Stróżyk.