Wkrótce powinniśmy poznać polskich kandydatów na stanowiska komisarzy w Unii Europejskiej. Polska przedstawi dwie kandydatury, a w grze jest kilka nazwisk. Propozycje będzie trzeba jednak konsultować z prezydentem i pytanie, czy nie zanosi się na kolejną odsłonę konfliktu między Donaldem Tuskiem a Andrzejem Dudą.
Kto polskim komisarzem Unii Europejskiej? W grze kilka nazwisk
W drugim tygodniu sierpnia na biurku szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen powinny się znaleźć nazwiska kandydatów lub kandydatek na stanowiska komisarzy unijnych. Z każdego kraju mają to być dwie osoby, a z rekomendacji przewodniczącej wynika, że dobrze by było, żeby taki duet tworzyli kobieta i mężczyzna. Kto jest w grze, jeśli chodzi o Polskę? Obecnie polskim reprezentantem w KE jest komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, nominat PiS.
Nowy członek (lub członkini) tego organu będzie już z nadania nowej koalicji. W puli stanowisk są komisarskie teki do spraw międzynarodowych, handlowych, praworządności, Zielonego Ładu, technologii, a także zapowiadany nowy urząd – komisarza ds. obronności. Jak podaje Onet, na krótkiej liście jest europoseł Trzeciej Drogi (z PSL) Krzysztof Hetman, do niedawna minister rozwoju i technologii. Brukselę zna, bo nie licząc ostatniego kilkumiesięcznego epizodu w Sejmie, zasiada w Europarlamencie od 2014 roku.
Zdaniem informatorów Onetu Tusk „dostał zwrotkę, że nie warto budować koalicjanta”, stąd akcje Hetmana mają nie stać wysoko. Z drugiej strony desygnowanie go na komisarza UE może być walutą w zamian za poparcie przed TD kandydata KO w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W grze są także obecny ambasador przy UE Piotr Serafin (zaufany człowiek premiera) oraz były poseł i europoseł Krzysztof Lisek. Pewne jest, że to Tusk – po rozmowach z koalicjantami, ale jednak – wybierze kandydatów.
Kolejna wojna Duda-Tusk? „Utrudni funkcjonowanie państwa”
Większy problem może się pojawić, gdy do gry wkroczy Pałac Prezydencki. „Otóż zgodnie z przyjętą jeszcze przez rząd PiS tzw. ustawą kompetencyjną, prezydent Andrzej Duda powinien opiniować kandydatów na europejskie stanowiska. W praktyce może to oznaczać blokadę wyboru osoby wskazanej przez rząd, jeżeli nie przypadnie do gustu głowie państwa” – przypomniał Onet. Szykuje się więc kolejna odsłona wojny rządu z pałacem i Tuska z Dudą. Tak samo, jak przy zmianach na stanowiskach ambasadorów.
Rząd odwołuje bowiem tych, których nominował PiS i proponuje własnych. Ci są blokowani przez Dudę, więc – przynajmniej do 2025 roku, gdy prezydentem mógłby zostać ktoś z obozu obecnej koalicji rządzącej – nowo mianowani dyplomaci będą musieli zajmować niższe rangą stanowiska charge d’affaire. Taki los czeka np. senatora Bogdana Klicha, który ma objąć placówkę w Waszyngtonie. Przedstawiciele rządu twierdzą, że wspomniana wyżej ustawa kompetencyjna „w tym zakresie z gruntu prawa jest niekonstytucyjna”,
Prezydent nie ma uprawnień do akceptacji jakichkolwiek kandydatek i kandydatów na funkcje tego typu jak komisarz czy sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej rekomendowanych przez polski rząd. W mojej ocenie prawo, które jest sprzeczne z prawem, nie obowiązuje. Rząd nie może naruszać konstytucji, wykonując prawo uchwalone przez PiS, które tę konstytucję łamie– Andrzej Szejna, wiceszef MSZ
Nieco inny pogląd prezentuje tu koalicjant KO, czyli Trzecia Droga. Zdaniem jej przedstawicieli „wojna między prezydentem a rządem jeszcze bardziej utrudni codzienne funkcjonowanie państwa, zwłaszcza, kiedy weźmie się pod uwagę zapowiadaną na jesień ofensywę legislacyjną”. – Istnieje obawa, że jeżeli pójdziemy na twardo, to Duda zawetuje ważną dla nas ustawę. Niewątpliwie Donald ma tu twardy orzech do zgryzienia – mówił Onetowi jeden z polityków TD.