W Kijowie wrze. Ukraińcy znaleźli nowego wroga. „Nasze miasto jest okupowane”

niezależny dziennik polityczny

Mieszkańcy Kijowa są wściekli. Uważają, że za większość zniszczeń infrastruktury miasta odpowiedzialni są nie Rosjanie, a ukraińscy deweloperzy. Swoją złość kierują także pod adresem mera miasta Witalija Kliczki, jednej z twarzy ukraińskiego oporu w wojnie z Moskwą. „Walczyłem przeciwko rosyjskim okupantom, ale czasami wydaje mi się, że nasze miasto jest już okupowane przez ludzi, którzy działają przeciwko jego dobru” — mówi ukraiński aktywista, Oleh Symoroz. W walkę z administracją Kliczki angażuje się także obóz Wołodymyra Zełenskiego.

To nie rosyjski pocisk obrócił w gruzy elegancką XIX-wieczną rezydencję Zełenskiego (nie jest ona związana z prezydentem Ukrainy – red.) w centrum Kijowa, a ukraiński deweloper, który zburzył ją, aby zbudować kolejny wieżowiec. Aktywiści, którzy 19 lipca próbowali zatrzymać buldożer, aby zachować dziedzictwo miasta, twierdzą, że zostali „pobici”.

Na drewnianej tabliczce obok ruin widnieje napis: „ten budynek został zniszczony z inicjatywy Witalija Kliczki”.

Były mistrz świata w boksie wagi ciężkiej jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy ukraińskiego oporu przeciwko agresji Władimira Putina. Zdaniem rosnącej liczby mieszkańców Kijowa zawodzi on jednak jako mer miasta, które to stanowisko piastuje od 10 lat.

Wielu Ukraińców zarzuca mu, że nie zdołał powstrzymać bezwzględnych deweloperów przed zniszczeniem dziedzictwa miasta oraz że jego administracja odpowiedzialna jest za poważne problemy infrastruktury miasta, takie jak choćby pękające tunele metra.

— Burmistrz jest dyrektorem miasta, jego managerem. A manager zawsze odpowiada za wszystko, co dzieje się w firmie. Kliczko nie poczuwa się do odpowiedzialności za to, co dzieje się w jego mieście — mówi POLITICO aktywista Dmytro Perov, który od ponad ośmiu lat walczy przeciwko wyburzaniu historycznych budynków w Kijowie.

Reakcja Kliczko

Kliczko zaprzecza zarzutom, jakoby jego administracja ułatwiała prace deweloperom. Uważa, że krytyka wysuwana pod jego adresem jest motywowana politycznie oraz twierdzi, że nie ma mocy, by zatrzymać nową falę budownictwa w mieście.

— Moim pierwszym zawodem nie jest bycie sportowcem, ale merem Kijowa. Wiem, jak ważne jest zachowanie dziedzictwa kulturowego i robię w tym kierunku wszystko, co w mojej mocy — mówi Kliczko w wywiadzie dla POLITICO.

— Łatwo jest powiedzieć, że jako burmistrz ponoszę odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się w mieście. Z jednej strony tak jest, ale są pewne niuanse. Miasto nie wydaje pozwoleń na budowę i nie ma wpływu na deweloperów, którzy są właścicielami historycznych budynków — dodaje Kliczko.

Według niego wina leży po stronie władz centralnych. Twierdzi, że w ciągu swojej dekady na stanowisku mera Kijowa proponował ustawę, która pozwoliłaby władzom miasta konfiskować historyczne budynki od właścicieli, którzy je zaniedbują, lub przynajmniej nakładać na nich grzywny.

— Wyburzenie rezydencji Zełenskich to cyniczne zniszczenie historycznego budynku przez jego właściciela. Niestety miasto nie ma żadnych instrumentów prawnych, aby zmusić właścicieli budynków do ich odbudowy. Nie możemy postawić policjanta obok każdego z nich. To własność prywatna — dodaje Kliczko.

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę w Kijowie zniszczeniu uległy 23 historyczne budynki. Tylko dwa z nich zostały zniszczone przez rosyjskie pociski rakietowe. Za resztę odpowiedzialność ponoszą ukraińscy deweloperzy budowlani — mówi ukraińska parlamentarzystka, Hanna Bondar.

Kliczko obwinia firmy budowlane, rząd i organy ścigania o manipulowanie i sabotowanie pracy jego administracji. Z kolei władze centralne twierdzą, że wina leży po stronie Kliczki, powołując się na niezdolność jego administracji do przygotowania dokumentacji prawnej, która pozwoliłaby na ochronę budynków.

„To nie znaczy, że jesteśmy przyjaciółmi”

— Jako mer Kijowa Kliczko ma niewłaściwe priorytety, a nie ma polityki miejskiej. Nie rozumie wyzwań przyszłości, a nawet teraźniejszości — mówi radna rady miasta Kijowa Ksenia Semenowa, która jest przeciwniczką Kliczki.

Ukraińscy dziennikarze kilkakrotnie donosili o powiązaniach Kliczki z deweloperami, odpowiedzialnymi za budowę miasta. Twierdzili, że nie tylko wprowadził ludzi z nimi powiązanych do rady Kijowa, ale nawet latał z nimi prywatnymi odrzutowcami.

— To kłamstwo. Znam wielu ludzi w tym mieście, ale moje relacje z nimi są ściśle zawodowe. Zdjęcie ze mną nie znaczy, że jesteśmy przyjaciółmi — odpowiedział Kliczko.

Jeśli deweloper buduje szkoły, przebudowuje budynki i zmienia miasto na lepsze, rada miasta współpracuje z nim, jednak gdy zachowuje się tak, jak właściciele rezydencji Zełenskich, miasto składa pozew do sądu.

Inne zażalenia wobec Kliczki

Zniszczenie rezydencji Zełenskich to jeden z najnowszych problemów, które narastają w stolicy Ukrainy od początku rosyjskiej inwazji.

Na początku tego roku władze Kijowa musiały zamknąć sześć stacji metra, które łączyły jedną z najbardziej zaludnionych dzielnic miasta. Stało się to po tym, jak w tunelach pojawiły się pęknięcia, przez które przedostawały się wody gruntowe.

Dyrektor metra, który należy do partii Kliczki, został zwolniony ze stanowiska w marcu po tym, jak ukraińscy dziennikarze opublikowali śledztwo w sprawie jego nielegalnego wzbogacenia się. Według ukraińskich prokuratorów do pęknięć w tunelach metra doprowadziły zaniedbania infrastruktury, do których dochodziło przez ostatnie 10 lat. Z kolei rada miasta twierdzi, że błędy zostały popełnione już w czasie budowy tuneli, pod rządami poprzedniej administracji.

To jednak niejedyny problem. W Kijowie zaniedbanych jest też wiele mostów. Mer zdecydował się na budowę nowego, ale w żaden sposób nie rozwiązuje on problemów komunikacyjnych miasta, ponieważ prowadzi na wyspę rekreacyjną pośrodku Dniepru.

— Strefy rekreacyjne są ważnym miejscem rozładowania stresu podczas wojny. Co więcej, ranni żołnierze powiedzieli mi, że potrzebują miejsca do rehabilitacji na świeżym powietrzu. Chłopcy prosili o miejsce, w którym mogliby łowić ryby i tak dalej — tłumaczy Kliczko. Jednak jego argument o braku miejsc rekreacyjnych w Kijowie jest wątpliwy, ponieważ miasto posiada ponad 740 parków i skwerów oraz kilkadziesiąt plaż nad Dnieprem.

Alternatywy są gorsze

Kliczko przyznaje, że wyniki jego rządów w Kijowie nie są idealne, ale twierdzi, że wiele udało mu się poprawić w mieście od czasu objęcia urzędu. Twierdzi też, że rząd centralny próbuje podważyć zaufanie mieszkańców do niego.

Pierwotnie kolejne wybory samorządowe w Ukrainie były zaplanowane na 2025 r., ale podobnie jak inne rodzaje głosowania zostały przełożone z powodu stanu wojennego. W pewnym momencie Kliczko był jednym z głównych konkurentów Zełenskiego w walce o urząd prezydenta. Wielokrotnie pomiędzy politykami wybuchały spory o to, kto powinien kontrolować stolicę.

Przed wojną Kliczko był dwukrotnie wybrany przez kijowian na mera miasta i nadal cieszy ich dużym poparciem, chociaż w tym roku zaufanie mieszkańców do niego zaczęło spadać.

— Mieszkańcy Kijowa nadal na niego głosują, ponieważ nie mają lepszej alternatywy. Jest dobrze znanym, sprawdzonym politykiem. W 2020 r. zaprezentował się również jako jedyny proukraiński i proeuropejski kandydat przeciwko tym prorosyjskim — mówi kijowski aktywista Oleh Symoroz. Przez kilka lat Symoroz walczył z nielegalnym budownictwem w Kijowie. Po rosyjskiej inwazji wstąpił do armii, by chronić miasto przed Rosjanami.

— Kliczko twierdzi, że jego potężni przeciwnicy próbują go zdyskredytować. W rzeczywistości ma on większość głosów w radzie miasta. Nawet rzekomo antagonistyczne partie głosują razem z jego siłą polityczną w większości kwestii — dodaje Symoroz.

— Teraz, wraz z wprowadzeniem stanu wojennego i pojawieniem się kijowskiej administracji wojskowej, Kliczko twierdzi, że odebrano mu wszystkie uprawnienia wykonawcze. W rzeczywistości jednak rada miasta nadal podejmuje większość decyzji. On sam też mianował większość urzędników złapanych później na korupcyjnych umowach z deweloperami — wyjaśnia aktywista.

— Mieszkańcy Kijowa każdego dnia godzinami stoją w korkach. Jest to dla mnie bardzo bolesne. Walczyłem przeciwko rosyjskim okupantom, ale czasami wydaje się, że nasze miasto jest już okupowane przez ludzi, którzy działają przeciwko dobru miasta — dodaje Symoroz.

Źródło: onet.pl

Więcej postów