Lewica narzeka, że Władysław Kosiniak-Kamysz jest „hamulcowym” ws. zmian w Funduszu Kościelnym.
Likwidacja Funduszu Kościelnego to jeden ze „100 konkretów” KO, sformułowanych podczas kampanii wyborczej. W połowie sierpnia międzyresortowy zespół kierowany przez szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza może wydać pierwsze rekomendacje dla rządu w sprawie zmian w Funduszu Kościelnym – podał portal money.pl.
Wicepremier oczekuje od poszczególnych członków zespołu „propozycji dotyczących zmian, tak by zapewnić właściwe funkcjonowanie kościołom i związkom wyznaniowym”. „Sam Władysław Kosiniak-Kamysz jest zwolennikiem wprowadzenia odpisu podatkowego, a więc finansowania Kościoła bezpośrednio przez samych wiernych. Jest to pogląd zbieżny z tym, co zapowiadał lider KO Donald Tusk” – czytamy.
Zmiany pozorowane
Jednak rozmówcy z koalicji przewidują, że ewentualne zmiany, jeśli w ogóle nastąpią, będą raczej kosmetyczne. – Niektórym się wydaje, że pstrykną palcem i zlikwidują Fundusz Kościelny. Tymczasem nie jest to takie proste, po drodze powstają różne wątpliwości co do trwałości pewnych zobowiązań. Trudno przewidzieć, w którą stronę pójdą zmiany – przyznaje ważny polityk KO.
– Pewnie skończy się na zmianie nazwy. Czyli nie będzie to już Fundusz Kościelny, ale pieniądze z budżetu dalej będą szły, bo większość z nich i tak trafia na uposażenia osób duchownych – komentuje z kolei osoba z otoczenia premiera.
Według MON, „należy podkreślić złożoność materii będącej przedmiotem prac Zespołu, wkracza ona w obszar norm konstytucyjnych obejmujących wolność wyznania czy relacje państwa z różnymi związkami wyznaniowymi”.
Ta ostrożność budzi wściekłość Lewicy, która chciałaby szybkiej rewolucji. – Kosiniak-Kamysz zaciągnął hamulec ręczny. Zespół się praktycznie nie spotyka, a jak prosimy o konkrety, to słyszymy, że konieczne są kolejne analizy – narzeka jeden z rozmówców związanych z Lewicą.
Źródło: dorzeczy.pl